rozdzial drugi czyli promocje w rossmanie

27 3 20
                                    


shoko i sato biegly do universamu, bo tam byl jedyny rossman na cala dzielnice. gdy weszly do wyzej wspomnianego budynku ich oczom ukazal sie dziwny targ z hipsterskimi obrazami, ubraniami i gadzetami. rozkojarzone dziewczyny chcialy jak najszybciej wejsc do rossmana, poniewaz w oddali spostrzegly asashiego i taiyo, ktorzy stali przy zielonej budce i kupowali sobie lody. shoko popchnela sato w kierunku sklepu. dziewczyny wbily do rossmana i pobiegly na dzial z sprzetami do toalety.

-czy ja widze co widze - powiedziala sato stojac przy polce z papierem toaletowym

-o co chodzi - zapytala shoko podchodzac do dziewczyny

-czy to jest papier z lady gaga? - podwoila pytanie shoko patrzac zenujaco na kolezanke

-tak. - odpowiedziala sato rozmarzonym glosem - nie patrz tak na mnie! - zawolala irytujacym glosem rozowowlosa

-przyszlysmy po papier wiec wezmiemy ten - powiedziala shoko biorac dziesiec opakowan

-bedziesz marnowac tak cudowny papier na jakis prank?

-sato. masz chlopaka.

-daichi jest samowystarczalny, poradzi sobie bez z mnie, teraz liczy sie tylko ten papier

-wez nie pierdol, chodzmy do kasy

-idz sama, ja jeszcze tu popatrze

-jak chcesz - odpowiedziala jej shoko i poszla do kasy, w tym czasie sato poszla do regalu z slodyczami i wziela piec paczek zelek haribo

-przyszlysmy tylko po papier, - powiedziala shoko spogladajac na swoja przyjaciolke

-musimy sie czyms nacpac prawda?

-ehe, to ja moze zaplace - powiedziala shoko wyrywajac zelki z rak sato.

-to ja wyjde papatki - jak powiedziala tak zrobila. po pieciu minutach shoko wrocila z poteznymi dwoma torbami pelnymi zelkami i papierem

-oh, juz osiemnasta. ja juz pojde - powiedziala sato przytulajac sie do shoko i poszla do domu. shoko jeszcze popatrzyla na odchodzaca sylwetke kolezanki. fioletowlosa spiela kregoslup i rowniez zaczela isc w swoja strone.

"𝐦𝐨𝐠𝐥𝐲𝐬𝐦𝐲 𝐮𝐰𝐚𝐳𝐚𝐜" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz