Sans POV
Propozycja Papsa była wspaniała i w sumie domyśliłem się, że zrobił to jednocześnie po to, by znaleźć wymówkę, aby T.I mogła się wygadać. Żałuję, że nie mogłem jej ochronić. Gdy tylko ją zobaczyłem zamarłem, nie wiedziałem co robić. Ona... cierpiała. Zachowałem się jak skończony debil. Zamiast od razu jej pomóc stałem jak wryty, gdyby nie Papyrus to pewnie dalej bym zachowywał się jak kretyn i robił za słup soli. Nadal jest roztrzęsiona... Co jej się śniło że tak spanikowała?- T.I, co to był za koszmar?
- ...
- Jeśli mi nie powiesz to nie będę mógł ci pomóc.-Spojrzałem jej w oczy, które były szklane od łez.-Wiem, że się boisz, ale nie musisz, bo nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził.
- J-j-ja śniłam o siostrze...-Ze szczegółami T.I opowiedziała mi o koszmarze. Gdy się tego słucha to, aż ciarki mnie przechodzą po kręgach. Gdy skończyła przytuliłem ją tak by mogła zanurzyć głowę w moich ramionach. Nie wiem, czy to dobry moment, ale może jeśli przyzwie pozytywne wspomnienia o siostrze to trochę się uspokoi...
- Jaka była twoja siostra?
- Huh?-Podniosła głowę i spojrzała na mnie smutnymi oczyma zaskoczona moim pytaniem. Obym tego nie schrzanił.
- Jeśli o-oczywiście chesz o niej rozmawiać bo j-
- Tak.
- Aha rozumiem wi-zaraz.. Co?
- Chcę o niej porozmawiać.- No, tego to się nie spodziewałem. Byłem pewien, że mi odmówi i znowu zamknie się w sobie, a tu proszę. Okey teraz trzeba to rozegrać tak, aby się nie spłoszyła i mogła mi zaufać. Zaraz... Co ja do jasnej ciasnej wygaduję?! Zachowuję się jak bym na nią polował i traktował jak spłoszonego zająca, którego potem można ubić! Sans opanuj się, nie wygaduj głupot. Zrób dwa wdechy i wysłuchaj swojej przyjaciółki-do której coś czujesz- KURCZE znowu. Mam ochotę się trzepnąć w ten pusty łeb. JUŻ. OGAR.
Reader POV.
Trochę zdziwił mnie fakt, że Sans chciał rozmawiać o Nadii. Oczywiście prędzej, czy później opowiedziałabym o niej zarówno Sansowi jak i Papyrusowi, ale że teraz poruszył jej temat... Ale może to pomoże mi trochę zapomnieć o tym koszmarze. Szczerze to sam szkielet nie dowierzał, że zgodziłam się coś wspomnieć o mojej rodzinie, gdyż zrobił wielkie oczy i co chwilę pukał się w czaszkę. Wyglądało to dość zabawnie i nie mogłam się oprzeć by się nie uśmiechnąć. W momencie, gdy się zorientował, że cicho z niego chichoczę zamienił się w chodzącą borówkę, ale również się uśmiechnął i z zakłopotaniem podrapał się po tyle głowy.
- Tooo zechcesz zacząć?
- Od czego by najpierw?
- Najlepiej po kolei.
- Nadia była... Można powiedzieć, że niezłym ziółkiem i robiła z siebie dresiarę, zdecydowanie uparta, niezależna i zawsze mnie rozśmieszała najczęściej, gdy miałam coś do zrobienia. Poza tym Lubiła być oryginalna. Był z niej niezły leser oraz często reagowała dość impulsywnie.
- Miała jakieś zainteresowania, marzenia?
- Najbardziej ją pamiętam z jej rysunków. Miała prawdziwy talent, czego trochę jej zazdrościłam. Chciała nagrywać filmy na youtubie. Głównie różne rozgrywki, ale też lubiła robić z siebie śmieszka internetowego, więc przy tego typu filmikach pomagałam jej i razem potem się śmiałyśmy jakie cuda tam odstawiamy. Udało mi się nawet przekonać ją do nagrywania swoich rysunków, zarówno tych z ołówka jak i tych z komputera.
- Jaki miała charakter?
- Dość trudny... Ciężko było do niej dotrzeć, zawsze ukrywała swoje żale, a ja nie mogłam patrzeć na jej smutną minkę. Starałam się trochę ponaciskać, by sama mi powiedziała co ją dręczy. Udawało się to po pewnym czasie. Poza tym obie lubiłyśmy się denerwować na wzajem, zawsze w tedy miałyśmy dobry humor...
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie zawsze się dogadywałyśmy, ale kochałyśmy się. Oczywiście nigdy nie mówiła tego w prost, ale ja to wiedziałam, coś jak siostrzana intuicja. Nawet po jej śmierci myślę, że jest przy mnie.
Sans mocniej mnie przytulił po czym powiedział:
- Z tego co mówisz, to byłaś naprawdę blisko z siostrą. Ja naprawdę ci współczuję, ponieważ ja sam nie wyobrażam sobie życia bez Papyrusa.
- To widać, że ci na nim zależy, w końcu to twój brat. Żałuję, że nie mogę teraz przeżyć więcej wspólnych chwil z Nadią, sądzę że by was polubiła, a dużej mierze świetnie dogadywałaby się z Papyrusem.
- Skąd to przekonanie, że najlepszy kontakt z nas dwóch miałaby z Papsem?
- Ponieważ ona również uwielbiała spaghetti i często na mnie narzekała.Oboje prychnęliśmy śmiechem i zaczęliśmy przedrzeźniać młodsze rodzeństwo. Nie zauważyliśmy nawet, gdy do pokoju wszedł Papyrus, a Sans nadal imitował jak to jego brat każe mu podnieść skarpetę. Szturchnęłam lekko szkieleta, by przestał, a ten po skapnięciu się, że nie jesteśmy sami nerwowo się uśmiechnął to Papiego. Już myślałam, że ten się obrazi, ale cwaniacko się uśmiechnął i sam zaczął naśladować Sansa.
Śmialiśmy się tak jeszcze przez chwilę, ale potem poszliśmy do pokoju Papyrusa i trójką zasnęliśmy w jego łóżku. Ja byłam między braćmi, wtuliłam się w Sansa, a Papy obiął naszą dwujkę. Nie przeszkadzał mi fakt, że są oni z kości, bo o dziwo żadna mi się nie wbijała i było mi naprawdę wygodnie. Szczerze to pierwszy raz od śmierci mojej rodziny zasnęłam spokojnie.
CZYTASZ
Koleje losu [Sans x Czytelnik]
FanfictionGłówną bohaterką jesteś Ty. Masz 25 lat, przeżywasz tragedię, podczas której giną twoi najbliżsi. Jesteś sama i tracisz sens istnienia, jednak, w twoim życiu następuje pewna zmiana...