II

14 1 0
                                    


"Zamiast słuchać bzdur
Głupich telefonicznych wróżek zza siedmiu mórz
Spytaj siebie czego pragniesz
Dlaczego kłamiesz, że miałaś wszystko"

Mija trzeci dzień mojej wizyty u cioci. Właśnie siedzę przy stole w kuchni i męczę miseczkę płatków. Moją głowę ciągle zaprząta Mateusz. Wczoraj wieczorem wysłał mi wiadomość na messengerze. Do tej pory mu nie odpisałam ani tym bardziej nie odczytałam wiadomości. W końcu przyjechałam tu aby od niego odpocząć. Nie będę naiwna i znowu nie polecę za nim. Nie chcę być głupia ale bardzo go kocham. Czemu życie zawsze musi stawiać nam kłody pod nogi.

- Marta!?- Usłyszałam głos cioci. Zobaczyłam ją przed sobą. Poczułam się jak w transie.

- Tak?

- Ciągle jesz te płatki?

- Mhm.- Odpowiedziałam żując płatki w buzi.

- Mówiłam Ci że idziemy dziś na targ z moją przyjaciółką?- Dziś jest piątek czyli jeden z dwóch dni w tygodniu w których jest czynne targowisko miejskie.

- Nie. A z jaką?

- Renią.

Kojarzę coś imię tej kobiety z dzieciństwa ale za nic nie mogę sobie przypomnieć ani jej nazwiska ani tego jak wygląda a tym bardziej dokładnie gdzie mieszka.

- Aaa.- Powiedziałam tylko i dalej jadłam płatki.

Po nie całej godzinie byłyśmy już z ciocią w połowie drogi do domu jej koleżanki. Rozglądając się po osiedlu analizowałam w głowie co się zmieniło a co dalej jest takie samo. Po kilku minutach doszłyśmy pod blok na którym przeważał kolor zieleni. Pamiętam go z dzieciństwa ale tak samo jak dawniej blok mojej cioci tak samo ten były szare i brudne a teraz mienią się kolorami i zachęcają do siebie. Moja towarzyszka podeszła do domofonu i wybrała na klawiaturze numer lokalu. Po kilku sygnałach odezwał się głos po drugiej stronie. Był to męski głos. Rozmowa mojej cioci i tajemniczego głosu trwała tylko chwilkę.

- Idzie z nami jej syn. Będziecie mieli co powspominać.- Na te słowa zrobiłam zdziwioną minę.

- Jak to powspominać?

Ciocia nie zdarzyła mi odpowiedzieć ponieważ w drzwiach od klatki pojawiła się niska starsza kobieta i wieżowiec. Wysoki przystojny mężczyzna. Kobieta przywitała się najpierw z ciocią a później powiedziała do mnie.

- Dzień dobry Marta. Jak ty wyrosłaś.

- Dzień dobry.- Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć więc tylko się przywitałam.

Kobiety poszły na przód a ja z chłopakiem szliśmy za raz za nimi. Przez całą drogę zastanawiałam się czy aby na pewno go znam. Co chwilę zerkałam na niego aby znaleźć osobę z wakacji mojego dzieciństwa pasującą do niego. Przy którymś zerknięciu z rzędu nasze spojrzenia się spotkały. Najwidoczniej też na mnie zerkał albo co gorsza obserwował mnie.

Przeszliśmy cały targ kupując jedzenie i ubrania. Wracając do domu odprowadziłyśmy z ciocią panią Renatę i jej syna pod klatkę.

- Wejdźcie na kawę.- Zapraszała starsza kobieta.

- Wchodzimy?

Zapytała ciocia mnie a ja kiwłam na tak w odpowiedzi i już za chwilę wchodziliśmy schodami na górę do mieszkania.

Mieszkanie na drugim piętrze. Wchodząc do środka było widać że przechodzi ono remont. Kobieta zaprosiła nas do kuchni. Przy prostokątnym stole w głowie stołu usiadła moja ciocia a na przeciwko niej młody mężczyzna. Obok cioci usiadłam ja a obok mnie starsza kobieta. Gospodyni domu zaproponowała gorące napoje do picia a chłopak je wykonał. Bacznie obserwowałam mężczyznę. Próbowałam sobie przypomnieć czy go znam. Na próżno. Po chwili gospodyni powiedziała do mnie.

- Zamienimy się miejscem bo my palące.- Miała na myśli siebie i moją ciocię.

- Dobrze.

Teraz siedzieliśmy w kolejności moja ciocia, pani Renata, ja i wieżowiec. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić siedząc tam obok chłopaka którego nie znam. Nigdzie wokół nie widziałam ratunku. W końcu zrezygnowana położyłam telefon na stole i czekałam na rozwój jakiejkolwiek sytuacji. Po dłuższym czasie rozmowy gospodyni powiedziała do syna.

- Patryk pokażesz Idze zdjęcia z początku remontu?

- Nie ma sprawy.

Chłopak wstał od stołu by podejść do mojej cioci z telefonem aby pokazać zdjęcia. Wszyscy prócz mnie oglądali pokazywane przez chłopaka fotografie i rozmawiali na ich temat a w mojej głowie słyszałam tylko imię Patryk.

*

"Gdy nie bawi cię już
Świat zabawek mechanicznych
Kiedy dręczy cię ból
Niefizyczny"

Było letnie słoneczne przedpołudnie. Siedziałam w piaskownicy i bawiłam się zastanymi tam zabawkami. Dość długo siedziałam i robiłam babki z piasku śpiewając wierszyk którego nauczyła mnie mama i klepiąc foremkę, gdy nagle podeszła do mnie dziewczynka starsza o około 3 lata.

- To moje zabawki.- Powiedziała wyrywając mi z rączki wiaderko do którego właśnie wsypywałam piasek. Po wzięciu wiaderka wyrwała mi również łopatkę a następnie zaczęła płakać. Po chwili do dziewczynki podbiegł jeden z chłopaków grających w nogę na boisku obok placu na którym się znajdowałyśmy.

- Kinga co się stało?

- Bo... Bo ona... Zabrała mi zabawki.- Wyszlochała a na koniec zaniosła się płaczem. Chłopak był na oko starszy od dziewczynki o 6 lat.

- Co ty zrobiłaś?! - Krzyknął w moim kierunku.

- Ja tylko. Ja chciałam się tylko pobawić.- Ledwo wypowiedziałam te słowa a na twarzy chłopaka malowała się złość.

- Że co?! Jakie pobawić! Nie masz swoich zabawek! Idź i se kup a nie zabierasz mojej siostrze!- Chłopak tak krzyczał że słyszała go chyba cała ulica. Nie wiedziałam co robić. Było mi bardzo smutno aż popłynęły mi łzy. W końcu płacz przeważył szalę.Po dłuższej chwili płaczu usłyszałam za sobą głos innego chłopaka.

- Kamil co ty od niej chcesz?!

- Nie widzisz?! Doprowadziła Kingę do płaczu.

- Czy to jest powód aby tak krzyczeć?

- Mikołaj nie wiesz o co chodzi to się nie wtrącaj!

- Nie drżyj się! Patryk chodź mi pomóc!- Po chwili podbiegł do nas chłopak. Nie pamiętam z dokładnie co się działo bo miałam oczy całe we łzach i nic nie widziałam słyszałam tylko uderzenia i krzyki a później poczułam że ktoś otacza mnie ramieniem.

- Już nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję.- Usłyszałam głos młodego chłopaka a później silne ramiona podniosły moje małe ciało i zaprowadziły do swojego domu.

Moje (nie) idealne życie z nimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz