#4#

96 5 9
                                    

 

   Kiedy usiadłem już na kanapie w salonie, przebrany i z przygotowanym  jedzeniem, usłyszałem dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegarek 17:56. Ktoś jest wcześniej.

Wstałem i ruszyłem do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem ślicznego blondyna z równie ślicznym uśmiechem.

-Cześć, jesteś przed czasem. - Powiedziałem otwierając szerzej drzwi i wpuszczając go do środka.

- Hej, tak właśnie się złożyło, że naprawdę nie mieszkamy od siebie daleko. - Odpowiedział zdejmując buty.

- Chodźmy, poczekamy na resztę. - Powiedziałem pokazując mu drogę do salonu gdzie usiadł na kanapie.

- A! Zapomniałem - wstał i podał mi torebkę z jak się okazało z winem.- Nie wiem czy lubisz akurat te wino, ale pomyślałem, że powinienem coś przynieść.

- Dziękuję. To miłe z twojej strony.

Chwilę siedzieliśmy w ciszy dopóki nie usłyszeliśmy dzwonka. Wstałem i zaprosiłem do środka resztę, którzy spotkali się pod drzwiami.

    Nasza mała "impreza" trwała w najlepsze. Jin siedział na kolanach Namjoona, oboje trzymali puszki z piwami w rękach.

-Wiesz Jk. Zostajemy na noc. - zapytał, a raczej stwierdził Jin.

- Nie macie wyjścia. Będziecie spać tam gdzie zawsze.

- Nieeee... - krzyknęli we trzej, a Jimin pił piwo nie wiedząc co powiedzieć bo on nie wie gdzie jest to  zawsze.

- Jk.... Daj nam pokój gościnny, Tae może spać na kanapie sam. - powiedział Joon.

-Co? Ja mam spać na kanapie? Ty wiesz w ogóle jakie to jest nie wygodne?! - krzyknął Tae. - Tyle razy mu mówiłem, żeby kupił nową kanapę, ale on nie ma czasu!

-Nie mam czasu? To wy nie macie czasu jak was pytam czy pójdziecie ze mną! - odkrzyknąłem.

- To ja może pójdę... - powiedział blondyn wstając ze swojego miejsca.

Szybko złapałem go za nadgarstek, żeby nie szedł.
-Zostań na noc.

-Nie sądzę, że jest dla mnie miejsce.. - stwierdził uwalniając swoją rękę. Szybko go puściłem.

- Jest miejsce. - powiedziałem.

Pobiegłem do drzwi wejściowych i przekręciłem kluczyk. Poszedłem do drzwi balkonu, które zostały otwarte gdzieś na początku imprezy. Szybko je zamknąłem.

Wróciłem do salonu.

- Śpijcie gdzie chcecie. Mam to gdzieś. - powiedziałem łapiąc Jimina za rękę prowadząc do mojej sypialni. - Możesz spać ze mną. Jeśli Ci to nie przeszkadza oczywiście, nie zmuszam cię, ale wiedz że jeśli oni pójdą do gościnnych tobie zostanie ta bardzo, bardzo niewygodna kanapa. - Powiedziałem siadając na łóżku patrząc na reakcje Jimina.

Można było słyszeć głosy chłopaków, którzy byli szczęśliwi, że nie muszą spać na kanapie.

Spojrzałem z powrotem na Jimina, który przygryzał dolną wargę między zębami.
Chciałem już wstawać kiedy poczułem na sobie coś, a raczej kogoś i to nie nikogo innego jak ślicznego blondynka.

Usiadł na moich kolanach twarzą do mnie. Przełożył ręce przez moje ramiona, a ja swoje dłonie położyłem na jego talii.

- Bardzo pasuje mi spać tu z tobą. - powiedział, ale  czuć było że jest pijany.

- Cieszę się z tego. - mówiąc to przybliżyłem go bliżej siebie.

Zacząłem się do niego przybliżać, żeby go pocałować. On zamknął oczy gotowy na to co ma nadejść. Ja z każdą chwilą czułem się bardzo szczęśliwy, miałem motylki w brzuchu.

         W końcu. Dotknąłem swoimi ustami te jego. Duże, różowe i teraz całowane przeze mnie. Poruszaliśmy ustami w jednym rytmie. Nie chciałem niczego przyspieszać więc był to pocałunek bez języka. Jednak poczułem jak ten jego prosi mnie o dostęp. Dałem mu go, ale nie dominował długo, od razu przejąłem inicjatywę. Poczułem jego dłonie wplatajace się do moich włosów, które osłabły po tym jak zacząłem go całować po szyi. A kiedy na niego spojrzałem wiedziałem dlaczego.

                  Park Jimin spał.

         Położyłem go na łóżku i zdjąłem jego jak i moje spodnie. Położyłem się obok i przykryłem nas obu. Mężczyzna leżał tyłem do mnie kiedy ja leżałem w jego kierunku.

  - Lubie Cię Parku Jiminie. - pochyliłem się nad nim i pocałowałem w czoło - dobranoc.

Następnego dnia czekała mnie niespodzianka.

Doctors --kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz