Rozdział XIX

39 3 0
                                    

          Shin zdołał okiełznać szalejącą w nim burzę emocji na tyle długo, by w miarę spokojnym krokiem wyjść z łazienki i skierować się do pokoju Yumi. Na ułamek sekundy zatrzymał się przed drzwiami, dłoń zawisła w powietrzu kilka milimetrów nad klamką. "Nie powinienem przebywać blisko niej..." Wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze nosem. "...ale nie mogę zostawić jej teraz samej." Obiecał sobie pełną ostrożność, po czym wszedł do pomieszczenia.

          Tym razem pokój był prawie nieoświetlony. Grube zasłony zaciągnięto szczelnie, blokując wszelkie promienie słoneczne, jakie mogłyby chcieć przedostać się do pokoju. Większość świec pozostawała zgaszona. Jedynym źródłem światła były trzy z nich płonące ciepłym blaskiem na stoliku nocnym przy łóżku. Yumi leżała zwinięta na boku i kurczowo ściskała futro Ciapka, który leżał przy niej i obserwował to wszystko z niepokojem w oczach. 

          Shin przełknął narastającą w gardle gulę i po chwili wahania podszedł do łóżka. Oparł się ciężko o jeden z filarów podtrzymujących ramę baldachimu i obrzucił ją badawczym spojrzeniem. Strach emanował z całej jej postaci. Kurczowo zaciśnięte oczy, ściągnięte brwi i urywany oddech tylko potwierdził teorię o nocnym koszmarze. Shin potarł twarz dłonią i ostrożnie przysiadł na brzegu łóżka. Wyciągnął rękę i odgarnął jej włosy z mokrego czoła, lekko gładząc ją po policzku.

- Wróciłem - szepnął. - Jesteś już bezpieczna. Cokolwiek ci się śni nie dopadnie cię tu... Nie póki ja tu jestem - obiecał, przypominając sobie o ograniczonym czasie, jaki mu najpewniej pozostał. 

          Zagryzł zęby i przełknął narastającą w gardle gulę. Zamknął na chwilę oczy, ukrywając burzę emocji przed chowańcem. Gdy ponownie je otworzył był spokojniejszy. Przyłożył dwa palce do skroni Yumi i wypowiedział znajome zaklęcie.

- Ustaliliśmy już wcześniej, że jeśli musisz się czegoś bać, to mam być to ja - rzucił z pozoru lekko, starając się przejąć kontrolę nad jej snem.

          Magia wsiąknęła w skórę Yumi, rozbłysnęła delikatnym, białym światłem i zniknęła, kierując się do źródła koszmarów. Shin uśmiechnął się, czując nadciągające zwycięstwo. Uśmiech zamarł mu na ustach, gdy jego magia odbiła się od niewidzialnej ściany i falą wróciła do niego. Zmarszczył brwi i ponownie wyrecytował zaklęcie, tym razem głośniej i wyraźniej. Magia powróciła ponownie. Stwórca obrzucił dziewczynę podejrzliwym spojrzeniem i w zamyśleniu podrapał podbródek. 

- Co ci się śni, że nie dajesz mi dostępu do swoich snów? - Zastanawiał się na głos, krzywiąc się, gdy Yumi zaczęła cicho płakać.

          Shin przeczesał dłonią włosy i oparł łokcie na kolanach, kryjąc twarz w dłoniach. Sfrustrowany sapnął, wywołując u Yumi kolejny cichy szloch. Posłał w jej kierunku podirytowane spojrzenie, po czym ponowił próbę przejęcia kontroli nad jej snem - i tym razem bezowocnie. 

- Uparty śmiertelnik... Jak mam ci pomóc, skoro postanowiłaś odciąć się od tego świata?! - Sarknął, zaciskając dłoń w pięść. 

          Nienawidził oglądania jej w takim stanie. Chęć uderzenia czegoś na nowo odrodziła się w nim ze zdwojoną siłą. Wstał z łóżka i zaczął gwałtownym krokiem chodzić po pokoju. Mamrotał wściekle pod nosem, zaciskając dłonie w pięści. "Powinienem tu być! Serca mogły pilnować chowańce! Powinienem zostać w tym cholernym zamku!" Sfrustrowany kopnął pobliski fotel. Słysząc dźwięk pękającego drewna, Ciapek obrzucił go dezaprobującym spojrzeniem i wymownie skinął nosem w kierunku Yumi. Shin zaklął pod nosem i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi. 

          Pierwsze kilka dni po wypiciu krwi było pełne nieustannego napięcia nerwowego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Pierwsze kilka dni po wypiciu krwi było pełne nieustannego napięcia nerwowego. Dziewczyna prawie ciągle chodziła po celi, wystukiwała nerwowy rytm na kamiennym stole, albo odrywała ze skóry kawałki ciemnego brudu, który znajdował się na niej od zdecydowanie zbyt dawna. "Może i na początku myślałam, że śmierć nie jest najgorszą alternatywą, ale wtedy było to zdecydowanie mniej realne..." Pomyślała i kolejny raz rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś, co zajęłoby ją choćby na chwilę. "Sam powiedział, że jeśli ten eksperyment się powiedzie, to mnie stąd przeniesie. W końcu zobaczę jak wygląda prawdziwy świat...!" Jej oczy rozbłysły i podbiegła do małego regału, na którym trzymała posiadane kilka książek. 

          Były to "nagrody" za dobre sprawowanie podczas wyjątkowo paskudnych eksperymentów, albo pamiątki z czasów, gdzie uczył ją podstawowych informacji z danej dziedziny. Gdy była mała pokazywał jej ilustrowaną książkę zwierząt, atlas przyrodniczy. Były to jej ulubione książki i często do nich wracała. Teraz też wybrała "Ilustrowany Atlas Zwierząt" i z rozmarzeniem pogładziła zniszczoną okładkę.

          Przekartkowała książkę, wracając na pryczę. Usiadła krzyżując nogi pod sobą i rozłożyła książkę, ponownie czytając o leśnych zwierzętach. Lekko pogładziła palcem podobiznę wilka i uśmiechnęła się delikatnie. 

- Może uda mi się w końcu cię zobaczyć - szepnęła z nadzieją w głosie.

- Jeśli tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem, może będziesz miała okazję na jednego natrafić - odpowiedział od strony drzwi.

          Dziewczyna podniosła głowę zaskoczona i dostrzegła jego zamykającego za sobą drzwi. Mężczyzna posłał jej lekki uśmiech i zajął miejsce na krześle nieopodal. "To zabawne... Zawsze jak tu przychodzi, uśmiecha się, ale jego uśmiech nigdy nie sięga oczu..." 

- Jak się czujesz, moja droga? - Zapytał, obserwując ją badawczo.

- Bez zmian.

          Przygryzła lekko kącik ust i mocniej zacisnęła dłoń na książce.

- Jakie... Jakie są objawy, że... - przełknęła ślinę, gdy jej głos zadrżał lekko, zdradzając cały nagromadzony w niej niepokój - że jednak jestem chora? 

          Mężczyzna parsknął cicho pod nosem, widząc jej oczywiste zdenerwowanie.

- To doprawdy interesujące, po tylu stuleciach tutaj dalej boisz się śmierci. Wielu powitałoby ją z otwartymi ramionami... - uśmiechnął się zagadkowo, bębniąc palcami w podłokietnik.

- Ja... Też tak na początku myślałam. - wyznała niechętnie, krzywiąc się, gdy pochylił się lekko w jej kierunku. - Ale potem uświadomiłam sobie, że jest tyle miejsc, których nie widziałam. Nigdy wcześniej możliwość zobaczenia świata nie była tak blisko i ja... - urwała, nie wiedząc, jak wyrazić swój entuzjazm.

- Ach, rozumiem. Więc to marzenie karmi twoją chęć życia.

          To było coś więcej niż marzenie. Zobaczenie świata poza celą było spełnieniem jej najskrytszych snów. Było tak blisko, tylko niecały miesiąc dzielił ją od opuszczenia celi! Dostawała szansę, by uwolnić się od niego, by wyjść zza krat i w końcu żyć...! Ktoś taki jak on nigdy tego nie zrozumie... On był wolny, mógł chodzić gdzie chciał. Dla niego pewnie chęć zobaczenia wilków była czymś głupim, ale dla niej była obietnicą świeżości, przygody!

- Cóż, pytałaś o objawy... Zobaczmy - mruknął, pocierając podbródek dłonią. - Do końca miesiąca na ciele występują ciemne plamy, później problemy z oddechem, duszności, częściowy paraliż, bóle całego ciała, kaszel krwią... - Mężczyzna napotkał jej przerażone spojrzenie i uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Oczywiście tylko o tych wiemy. Poza tym mogą pojawić się też inne. Nasze... grono obiektów badawczych było bardzo ograniczone - wyjaśnił, smutno kręcąc głową.

          Dziewczyna zagryzła wnętrze policzka i nakazała sobie spokój. Spojrzała na swoje ciało i pomyślała "Minęło kilka dni i nie pojawiły się żadne plamy... Nie to, żebym widziała dużo mojej skóry pod tym brudem. Ale chyba czułabym, gdyby się pojawiały, nie?" 

- Myślę, że łatwiej będzie nam prowadzić obserwacje, gdy będziesz mogła widzieć choć część skóry.

          Spojrzała na niego z nieskrywaną nadzieją. "Proszę powiedz prysznic..." Powtarzała w myślach jak mantrę.

- Pora na prysznic - mężczyzna wstał i gestem poinstruował ją, by podążyła za nim. 

Beauty & The Beast ~ Shin x YumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz