☼ ☽
Pobiegł szybko w stronę klatki schodowej. Serce dalej mocno mu waliło. Zestresował się jeszcze bardziej przypominając sobie, że musi dotrzeć na dzielnicę szkoleniową całkiem sam. Wspomnienie zmasakrowanego ciała szatyna przypomniało mu się w jednej chwili, i za nic nie chciało odejść.
'A co jeśli napadnie na mnie Hyunjin i zamorduje na miejscu?'
'Czemu Bang Chan kazał przyjść mi samemu?'
'Czy to test, który ma sprawdzić jak bardzo się boję?'
Szybko otrząsnął się ze swoich myśli i podążył ścieżką, którą zawsze szedł z Minho na swoje treningi i szkolenia. Przypomniał sobie tamten dzień. Był wtedy ze swoim mentorem i podążał właśnie tą drogą. Spojrzał w prawo, i przypomniał sobie wyraz twarzy szatyna, gdy wtedy spojrzał na niego w ten sam sposób. Każde wspomnienie i obraz przywoływany przez jego umysł był jak cierń raniący jego serce. To umysł ranił jego serce, bez którego życie nie istnieje. To tak, jakby umysł i różne niewytłumaczone rzeczy zachodzące w nim, zabijały ciało i psychikę człowieka. Umysł, bez którego nie da się logicznie myśleć i który należy do organizmu, zabija siebie i wszystko wokół, raniąc doszczędnie człowieka.
Podążał tak, wpatrując się w szary, miejscami mokry chodnik. Nie potrafił spojrzeć komukolwiek w oczy. Nic wokół niego nie istniało. Deszczowe chmury zbierały się na niebie. Kilka kropel spadło na ziemię. Niebo znowu zapadało w żałobę i puszczało strumień swych łez. Z lekkiego deszczyku zrobiła się wielka ulewa. Z jasnych włosów chłopaka spływały pojedyncze kropelki deszczu.
'Jeśli się nie pośpieszę, to Bang Chan zamorduje mnie zamiast Hyunjina'
Na wspomnienie czarnowłosego chłopaka, Jisung lekko posmutniał. Nigdy nie obdarzał go sympatią, nie znali się dobrze, ale miał wrażenie, że to przez niego odszedł. Gdyby blondyn nigdy nie pojawił się w gangu, może Minho dałby sobie trochę więcej czasu z Hyunjinem. Jednak on wtedy zaczynał coś czuć do Jisunga, i wiedząc, że nic nie wyjdzie z jego związku z Hyunem, po prostu go porzucił, przyznając, że od początku nic do niego nie czuł. Myśląc o tym,czuł nienawiść do samego siebie. W głowie zaczął siebie obwiniać, za to, że zaprzepaścił związek swojego mentora z czarnowłosym. I czuł się z tym okropnie.
Miał już w zasięgu wzroku tunel, którym musiał przejść. Obraz i wspomnienie tragedii znowu do niego powróciły. Teraz jednak, bardziej stresował się tym, jak bardzo będzie zły na niego Bang Chan. Szanował go, ale razem z tym uczuciem mieszał się także strach. Nie ufali sobie, a Chan, ponieważ, że był na wyższej pozycji, mógł wszystko. Mógł nawet pobić blondyna, a później nie przyznać się i oskarżyć kogoś innego. Czy w takiej sytuacji Minho uwierzyłby swojemu zastępcy, czy wiernemu przyjacielowi - Jisungowi?
⎯W końcu. Gdzie ty byłeś? Powiedziałem Ci, że masz się streszczać, a ty sobie nic z tego nie robisz! I jeszcze w dodatku rozlało się. Gratuluję.
Pomimo wrogiego głosu, w oczach Chana nie dało dojrzeć się złowrogiego wyrazu.
'Co on knuje?'
⎯Przepraszam... Niestety nie mam na to usprawiedliwienia...
⎯No dobrze... Zresztą, nie ważne. Na dzisiejszym szkoleniu nauczysz się strzelania z broni, a deszcz raczej nie powinien nam w tym przeszkodzić. I tak zaraz przestanie padać.
Bang Chan wytłumaczył wszystko dokładnie Jisungowi. Ich lekcja szybko dobiegła końca. Stres Jisunga szybko zniknął, jednak on dalej podejrzewał Chana. Był dzisiaj za spokojny, a jego nienawiść do blondyna nagle wyparowała, co graniczyło z cudem.
⎯To już tyle na dziś. ~Chan powiedział to z uśmiechem, jakby cieszył się, że lekcje dobiegły końca.
Gdy blondyn podniósł się z siadu po ciężkim dyszeniu. Wtedy ujrzał przy sobie jasnowłosego, który pochylił się do niego, i wyszeptał mu coś do ucha.
⎯Byłeś dziś grzeczny, zasługujesz na nagrodę.
Han wpadł w panikę. To nie było coś, co sprawiało mu przyjemność. Gdy robił to Minho, chłopak od razu się rumienił, a jego ciało nie było sparaliżowane ze strachu czy paniki. Tutaj wszystko było na odwrót. Nie miał pojęcia co chciał zrobić starszy, ale chciał go z całej siły odepchnąć, jednak żadna z jego kończyn nie chciała się poruszyć. Czuł się jak w paraliżu.
Bang Chan odsunął się delikatnie od niego i spojrzał mu w oczy. Na ustach malował mu się zalotny i mały uśmieszek. W jego oczach dało ujrzeć się odbicie Jisunga, oraz jego strach. Jasnowłosy nie zastanawiając się dłużej, lekko musnął jego usta, by znowu delikatnie się od niego oderwać, a następnie już mocniej wpić się w jego usta. Oczekiwał, że młodszy odda jego pocałunek i się w niego wczuje, jednak ten, próbował się od niego odepchnąć.
W końcu odepchnęli się od siebie. Obaj ciężko łapali powietrze.
⎯Bang... C-Czemu... Czemu to zrobiłeś?
Ten popatrzył się na niego. Długo nie odpowiadał, aż w końcu zaczerpnął następną dawkę powietrza, by coś powiedzieć.
⎯Od ostatniego czasu coś do Ciebie czuję... Jednak nie jestem w stanie powiedzieć czy to miłość, czy jednak coś innego.
Znowu na niego popatrzył. Wyglądał, jakby chciał powiedzieć 'Jeszcze wiele razy się pocałujemy, Jisungie. Zmuszę Cię do tego, a ty nie będziesz potrafił się sprzeciwić'
⎯Nie... Nie! Nie możesz traktować mnie jak zwykły przedmiot! Nie możesz! Jesteś... Jesteś okrutny! Nienawidzę Cię! Zapamiętaj to sobie! ~Każde słowo było wypowiedziane przez płacz, łączący się ze wściekłością, nienawiścią i strachem. Zanim drugi zdążył przeanalizować każde słowo blondyna, on już uciekał.
☼ ☽
CZYTASZ
☢NEON☢ | Minsung ✔
Romantik~ Od dnia, gdy spotkał się z Jisungiem, wszystko się zmieniło. Jednak tu nie było czasu na bujanie w obłokach. Trzeba było myśleć szybko, i przede wszystkim sprawnie. Nie mogli się zatrzymywać, ani cofać w tył. Przy walczeniu z mafią, takie sytuacje...