Rozdział XVII "Sny"

112 4 52
                                    

Wizje stawały się coraz mocniejsze, coraz bardziej natarczywe. Roki czuł się, jakby coś chciało wyrwać jego duszę. Wczoraj miał dziwny dzień, kiedy to przez chwilę czuł się normalnie, aby następnie stać się zupełnie inną osobą. Wszystko to mijało po kilku minutach. Teraz obudził się zlany potem.

Śnił, jak siedział w zimnej celi, gdzie światło nie docierało, a dźwięk był za słaby, aby przebić się przez kamienne mury. Naprzeciwko niego jaśniała dziewczynka, spotkana na wyspie. Wyglądała na smutną. Zbliżyła się, chciała coś powiedzieć, lecz w tym momencie wybuchła. To wyrwało go z tego dziwnego snu. Obudził się i przez chwilę widział nad swoim łóżkiem rozmazaną postać, która wpatrywała się w niego, a następnie wsiąkła w sufit i zniknęła. Przeszły go ciarki. Obrócił się na bok i zobaczył twarz cal od swoich oczów. Twarz należącą do tamtego ducha, nie nie do ducha. Po chwili rozpoznał w niej swojego pradziada. Jego oblicze falowało i próbowało krzyczeć, lecz z ust wydobywała się jedynie mleczno-blada mgiełka. Po sekundzie twarz znikła, a on usłyszał głos.

— Chodź do mnie, umieram.

— Dziadku? — szepnął chłopak, lecz nie otrzymał już żadnej odpowiedzi. Nakrył się kołdrą, mając dość tego wszystkiego. Tak bardzo chciał latać na wyspy, lecz teraz dziękował, że mają dłuższą chwilę wolnego czasu. Katedra okazała się strzałem w dziesiątkę i mieli zarobić naprawdę sporo, przynajmniej tak twierdził Edward. Roki próbował zasnąć, lecz usłyszał kolejny głos. Tym razem prawdziwy, należący do Avi.

— Nie możesz spać Roki? — zapytała półszeptem — Budzisz się już któryś raz tej nocy.

— Skąd to wiesz? — odpowiedział równie cicho po krótkim namyśle, kiedy te słowa wreszcie do niego dotarły.

— Słyszę twój oddech. Gdy się budzisz, naturalnie przyśpiesza.

— Więc też nie możesz spać? — Roki nachylił się na łóżku, aby lepiej słyszeć dziewczynę.

— Jestem zbyt wrażliwa na dźwięki. Mój mózg cały czas wszystko analizuje. Tak naprawdę śpię, ale w podświadomości wiem, co się dzieje. Martwię się o ciebie i tylko jeśli mój umysł wychwyci twoją dziwną aktywność, to mnie budzi.

— To miłe i przepraszam. Powinnaś się wyspać.

— Ty też. Co się z tobą dzieje?

— Avi, obudzimy Edwarda, a dużo by mówić — stwierdził Roki i powrócił do leżącej pozycji. Leżał tak chwilę z dłońmi zaplecionymi z tyłu głowy, aż poczuł jakiś ruch. Zaraz po tym Avi usiadła delikatnie z kraju jego łóżka.

— Nie przeszkadzam ci, prawda? — zapytała i położyła się obok niego. Odsunął się pośpiesznie na drugi koniec łóżka. — Opowiedz mi, co się dzieje — poprosiła.

— Sam nie wiem. Ciężko to wyjaśnić. — Popatrzył tam, gdzie powinna znajdować się twarz Avi. Widział tylko ciemny kształt, ale wiedział, że dziewczyna spogląda na niego, chociaż tak samo jak on nic nie widzi.

— Chociaż spróbuj — nalegała. Jej cichy głosik sprawiał, że Roki mógłby powiedzieć jej o wszystkim. O tym, że martwi się o zostawionych rodziców, boi się, że nie dadzą sobie rady, że niewolnicy nie spełniają dobrze zadań w polu, ale nie miał czasu o tym myśleć. Rodzina i dawne życie stały się od niedawna tak odległe, że wydawało mu się, jakby nie istniały. Czym był strach o słabe zbiory, o mroźną zimę, o wysokie podatki, przy tym co przeżywał teraz? Mógł stracić życie już kilka razy, a jego ciało było poobijane znacznie bardziej niż kiedykolwiek. W dodatku chyba wariował, nie chciał skończyć jako szaleniec.

Onira  {Tom I}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz