Wyszły z lasu, zostawiając w nim Edwarda razem z Rokim i Halvarem. Lili szła pierwsza, a dwa kroki za nią stąpała Avi, uważnie ją obserwując. Wiedziała, że to trudny dzień dla jej przyjaciółki. Wczoraj w nocy, gdy jeszcze nie spały, namawiała ją do zrezygnowania z dzisiejszego treningu. Lili obruszyła się wtedy, mówiąc, że dzięki treningowi może chociaż przez chwilę zapomni o walce ojca. Teraz jednak Avi widziała, że Lili jest nieobecna, że ciągle myśli tylko o jednym. Zbliżyła się do niej jednym susem i położyła na jej ramieniu swoją dłoń.
— Na pewno chcesz dziś ćwiczyć? — zapytała, spoglądając na nią, lecz Lili nie odwzajemniła spojrzenia. — Powinnaś odpocząć, jak chcesz, wrócę z tobą do pokoi.
— Będę ćwiczyć — szepnęła Lili, obojętnym głosem i dalej szła jak mgła. Były teraz przed kamiennym, treningowym miasteczkiem. Avi zdjęła łuk i wskoczyła na podwyższenie, na którym znajdowało się całe miasto, zbudowane w wielkiej hali bez ściany od strony wejścia. Lili skorzystała ze schodów i teraz obie stały przed główną uliczką.
— Masz zamiar robić coś konkretnego? — zapytała Avi, wciąż uważnie spoglądając na przyjaciółkę. — Pamiętaj, żebyś nie przesadzała, niedawno byłaś bliska śmierci.
— Wiem wiem, zamierzam trochę pobiegać, aby utrzymać dobrą kondycję. Włączymy kukły, co o tym myślisz? — Spojrzała pytająco bursztynowymi oczami.
— Myślę, że bez kukieł się nie obejdzie. — Avi uśmiechnęła się. — Wszystkie kukły?
— w mojej połowie miasta tylko duże potwory, a w twojej jak uważasz.
— Czyli osobny trening?— zapytała Avi i podeszła do kamiennej platformy, przesuwając dwie z czterech dźwigni.
— Muszę pobyć trochę sama — stwierdziła Lili i przerzuciła złoto rude włosy do tyłu. Nie czekała na znak. Pobiegła kamienną ulicą, po czym skręciła w drugą dróżkę od lewej strony. Jej biała suknia powiewała, jakby żyła własnym życiem, a włosy rozwiały się, sprawiając wrażenie, że są prawdziwymi płomieniami. Avi wzruszyła ramionami, słysząc ryk i widząc rozbłysk gdzieś między domami. Sama przełożyła łuk przez ramię i pobiegła do swojej części miasta.
Już na pierwszej uliczce zza niewielkiego domku, wyłoniła się słomiana kukła, przypominająca człowieka. W ręce z krzywego patyka trzymała drewnianą tarczę, a w drugiej, koślawej dłoni mały nóż z tego samego materiału. Maszyna od razu zauważyła Avi i posłała w nią sztylet. Dziewczyna zrzuciła łuk i przetoczyła się po podłodze, a nożyk świsnął metr nad nią. Wstała szybko i doskoczyła do kukły, która zamachnęła się tarczą. Avi odskoczyła, przez co kukła wytrącona z równowagi, runęła na ziemie, łamiąc sobie cienkie nóżki. Dziewczyna uśmiechnęła się z troską, spoglądając na wierzgającą kukłę. Nim ta wstała, wbiła jej krótki sztylet prosto w drewnianą głowę. Maszyna znieruchomiała. Avi odwróciła się i zobaczyła leżący nóż. Podniosła go. Był cały drewniany, lecz ostrze pomalowane miał jasnoszarą farbą, przez co wyglądał jak prawdziwy.
"Coraz bardziej realistycznie to robią" — westchnęła do siebie i rzuciła drewniane ostrze na kupkę, gdzie leżała kukła. Gdy tylko się dało, zawsze składała wszystko w jednym miejscu. Wtedy niewolnicy mogli szybciej naprawić uszkodzone kukły, w tym przypadku nie będą musieli szukać noża. Uśmiechnęła się. Na nic to się zdawało, gdy do akcji wkraczała Lili. Z popiołów nie można już było nic naprawić. Takie kukły trzeba zrobić od nowa. Wtedy kreatorzy ziemi od początku musieli napełniać je życiodajną magią. Tak jak z ziemi wyrasta nowe życie, tak z metalowych i drewnianych maszyn, rodziły się początki ograniczonej świadomości, początki prymitywnego życia.
CZYTASZ
Onira {Tom I}
FantasíaMagia, latające wyspy, żywioły i niczym niewyróżniający się protagonista z małej wioski, który będzie musiał stawić czoło złu i przeznaczeniu. Brzmi typowo, nudno i oklepanie? Może i tak, ale pozory często mylą, szczególnie jeśli chodzi o Onirę. Pra...