- Anakinie, mam moc, by uratować Padmé! Kanclerz Palpatine krzyknął, gdy fioletowy miecz świetlny niebezpiecznie blisko przysunął się do jego szyi. Silny wiatr przedzierał się i syczał przez rozbite okno.
Mace Windu rzucił Anakinowi przenikliwe spojrzenie przez ramię, choć nie zmienił położenia swojego ostrza. - Anakinie, o czym on mówi?
- Ona umrze bez mojej wiedzy! - Palpatine brzmiał jakby był naprawdę zdesperowany.
Anakin Skywalker po środku biura, nieustannie zastanawiający się nad decyzją, którą zmieni jego życie. Przyjąć ofertę mocy od Mistrza Sithów i otrzymać szansę na uratowanie Padmé lub wybrać drogę Jedi i nie otrzymać żadnej pomocy...
Chociaż nie mógł ich za bardzo winić, ponieważ nie wiedzieli, że jest żonaty.
Wtedy Anakinowi przyszła do głowy myśl. Czy Sith, którego uważał za drogiego przyjaciela, mógłby tylko grać. Zaprzyjaźnił się z nim od pierwszego dnia, okazał mu dobroć, kiedy Jedi go nienawidzili.
Czy to wszystko było grą?
A jednak Jedi również nie wydawał się mieć odpowiedzi na swój dylemat.
Co miał zrobić?Anakin zamknął mocno oczy, próbując znaleźć odpowiedź, a po chwili, ku jego całkowitemu zdziwieniu, wszystko zniknęło ...
- Tatusiu?
Anakin podniósł głowę, szeroko otwierając oczy. Co...
- Tatusiu.
Anakin odwrócił się, patrząc prosto, ale potem coś przyciągnęło jego uwagę niżej i serce Anakina zatrzymało się w szoku. Tam stał przed nim mały chłopiec, wyglądający jednocześnie na smutnego i zupełnie niewinnego.
I był prawie dokładnym obrazem Anakina w młodości. Blond włosy, rysy twarzy i zawsze odważna postawa.
I te oczy, które bez trudu zaglądały w duszę.
Potem w końcu zarejestrował słowo, nie wolał po imieniu.
- Tatusiu? - Głos chłopca był miękki i miły dla uszu.
Anakin otrząsnął się, gdy chłopiec znów próbował przemówić. Ukląkł przed dzieckiem, które dopiero teraz zauważył, że jest cielesną formą.
- Kim jesteś, mały?- zapytał delikatnie Anakin.
- Rosnę u mojej mamusi w brzuchu - odpowiedział chłopiec, wskazując na brzuch. - Nie mam imienia.
Tętno Anakina przyspieszyło na tą odpowiedź. Radość wypełniła jego istotę na chwilę.
- Jesteś moim synem?
Dziecko skinęło radośnie głową, a twarz Anakina wykrzywiła się w niemal radosnym uśmiechu. Potem zmarszczył brwi.
- Jak to możliwe? Dlaczego tu jesteś? - zapytał Anakin, rozglądając się.
- Potrzebowałeś pomocy. - mówiąc to, chłopiec gwałtownie obejrzał się przez ramię, jakby coś usłyszał, a potem odwrócił się z powrotem do jego ojca. Jego ruchy były teraz przyspieszone, jakby brakowało mu czasu. Zrobił krok do przodu i uniósł ręce w błagalnym geście.
- Tatusiu, proszę, nie zostawiaj mamy. Jest silniejsza niż myślisz, a ten pan w czerni to nic innego jak kłamca... Ty to wiesz, ale sobie nie ufasz. - Ponownie obejrzał się przez ramię i wypowiedział resztę swoich uwag z prędkością światła. - Nie chcę dorastać bez rodziny! Proszę, bądź silny.
A potem zniknął.
Anakin zachwiał się, gdy dochodził do siebie. Po raz kolejny musiał poświęcić minutę, aby się uspokoić. Jego syn! Widział swojego syna!
CZYTASZ
Different Ending - Skywalker
FanfictionAlternatywne zakończenie Revenge Of The Sith. Jak potoczą się dalsze losy Skywalker'ów? Czy ich rodzina się poszerzy, czy ich nazwisko zostanie zapomniane? "Wydaje ci się, że walczysz ze złem tego świata, ale nie dopuszczasz do siebie możliwości...