- Nie wierzę, że dałam się namówić – westchnęła Louisa. Poczuła ucisk w talii, kiedy Tess zapięła zamek opinającej sukienki.
- O tak, wiedziałam, że to będzie dobry wybór – stwierdziła blondynka, ewidentnie zadowolona z siebie. Obserwowała z dumą wygląd przyjaciółki. – Jeszcze tylko... – złapała za szminkę leżącą na swojej toaletce i przejechała nią po ustach Louisy. – Voila! – Chwytając za ramiona dziewczyny, powoli okręciła ją w stronę lustra.
Klasyczna, czarna sukienka idealnie leżała na Louisie, subtelnie uwidaczniając wszystkie atuty. Długość do połowy ud podkreślała jej zgrabne nogi. Górne wycięcie finezyjnie prezentowało dekolt. Obcisły pas eksponował filigranową sylwetkę. Stylizację dopełniały złote sandały na niskim obcasie. Kruczoczarne, kręcone włosy dziewczyny, sięgające do ramion - lśniły w sztucznym świetle. Kropką nad „i" były pomalowane na różowo usta, dodające wyrazistości starannie wykonanemu przez Tess makijażowi.
- Wow – wyszeptała Louisa, patrząc w swoje odbicie.
- Wiem – powiedziała z zadowoleniem Tess. – Ta kiecka jest epicka! Jeszcze, kiedyś się w nią wcisnę, w końcu po tą ją kupiłam – skwitowała. Blondynka powtarzała, że wiele nauczyła się na obozie „dla grubasek", ale do tego wszystkiego wymyśliła swoją autorską metodę, czy jak to nazywała motywację. Kupowała ubrania, które szalenie jej się podobały, ale rozmiar mniejsze niż aktualnie nosiła, po to by dążyć do możliwości ich założenia. Według Louisy pomysł był tak pokręcony, jak na Tess przystało.
- Tylko... To nie jestem ja.
- Oczywiście, że ty. Spójrz, ten sam grymas na twarzy, ten sam nieufny wzrok. Dorzuciłam tylko trochę pudru. – Blondynka wzruszyła ramionami, specjalnie drocząc się z przyjaciółką.
- Dzięki, robisz ze mnie jakąś nadąsaną laskę – oburzyła się Louisa.
- A nie jest tak? – zapytała, patrząc na przyjaciółkę z przymrużeniem oka. – Dziewczyno! Idziesz na randkę z największym przystojniakiem jakiego widziało Hempstown, więc uśmiechnij się trochę, proszę. Kiedy się uśmiechasz jesteś zupełnie inna, twoja pucołowata buźka jest wtedy taka promienna – zauważyła Tess. Rzeczywiście coś w tym było, bo blondynka przy każdej okazji podkreślała, że zazdrości przyjaciółce uroczej „baby face". Tego entuzjazmu nie podzielała Louisa dopatrując się w swojej urodzie często nieistniejących wad.
- Twój entuzjazm świadczy o tym, że to Ty powinnaś tam iść – stwierdziła Louisa. Obie dziewczyny uważały, że Joel jest przystojny, jednak brunetka nie traktowała poznania go osobiście za specjalnie wielkie osiągnięcie, czy wydarzenie roku.
- Uwierz mi, naprawdę Ci zazdroszczę, ale byłaś pierwsza i ja to szanuję. – Tess uniosła dłonie w geście poddania i uśmiechnęła się uroczo.
- Wydam wszystkie oszczędności na tą pieprzoną kolację – westchnęła Louisa, nerwowo skubiąc swoje palce. Wciąż szukała argumentów by zostać w pokoju Tess i razem z nią spędzić ten piątkowy wieczór - wypić butelkę Martini i obejrzeć kolejny odcinek „Glee".
- Może – przyznała blondynka. Oriole było restauracją z dość wygórowanymi cenami. Louisa znała smak potraw tylko z opisów Tess, bo sama nie pozwalała sobie na tego typu rozpustę. - Ale po to są oszczędności, prawda? Żeby wydawać je na przyjemności. Poza tym nie bądź zawziętą feministką, kiedy on będzie chciał uregulować rachunek – poleciła. – I zrób coś dla mnie, uśmiechaj się więcej i błagam daj mu szansę.
- Masz strasznie dużo wymagań. – Tym razem to Louisa przewróciła wymownie oczami. – Mogę obiecać, że będę się starać. Bardzo mocno starać – powtórzyła, widząc nieufny wzrok przyjaciółki.
![](https://img.wattpad.com/cover/235553620-288-k459220.jpg)
CZYTASZ
Szczęście nie jest przeznaczeniem
Teen FictionKażda sytuacja może stać się przełomową i zapoczątkować coś nowego. Odpisanie na pomyłkowo otrzymany SMS rozpoczyna ciekawą znajomość. Louisa od zawsze stąpała twardo po ziemi, trzymając się samodzielnie wytyczonych zasad. Na ostatnim roku szko...