Vittoria podczas wczorajszej nocy budziła się, gdy tylko na dłuższą chwilę udało jej się zmrużyć oczy. Miała wrażenie, że oprócz niej oraz Vigo, w domu był również ktoś inny, jednakże strach nie pozwolił jej na to, by zapaliła światło i zmierzyła się z potencjalnym zagrożeniem. Wolała pozostać w niewiedzy.Gdy słońce wyjrzało zza chmur, kobieta postanowiła wreszcie podnieść się z łóżka, już dłużej w nim nie wytrzymując. Zaparzyła sobie gorzkiej kawy, a następnie nakarmiła swojego psa, który zachowywał się znacznie spokojniej niż dnia poprzedniego. Widząc go w takim stanie nie musiała się stresować, że coś jest nie w porządku. Wszystko wydawało się normalne.
— Wybacz, Vigo, muszę iść dziś do pracy — oznajmiła, tuląc do siebie swojego zwierzaka.
Nie lubiła zostawiać pupila samego. Tym bardziej po incydencie, jaki miał miejsce wczoraj. Gdyby tylko mogła, wzięła by go ze sobą, jednak szef odrazu wyrzuciłby go za drzwi. Musiał zostać w domu.
Vittoria zamknęła szczelnie mieszkanie i skierowała się w stronę samochodu, który stał po lewej stronie. Nie zauważywszy żadnych kup ptaków na przedniej szybie, z uśmiechem zasiadła za kierownicą i odpaliwszy silnik, ruszyła do przodu. Starała się odejść myślami od tego, co wydarzyło się kilkanaście godzin temu, jednak delikatny smród po śmieciach, które miała okazję wczoraj wyrzucić, ciągle jej o tym przypominał.
— Muszę tu posprzątać — mruknęła kobieta pod nosem, zatrzymując się na światłach, które jeszcze chwilę temu były zielone. — Chryste. Zaraz będę spóźniona — usłyszawszy za sobą nagłe trąbienie, z grymasem wymalowanym na twarzy spojrzała w boczne lusterko i dostrzegła za sobą czarnego Chevroleta, który od jakiegoś czasu zdawał się za nią podążać.
Jasnowłosa zmarszczyła brwi. Taki sam samochód widziała ostatniego wieczoru, gdy kilka razy mijał jej dom w dość szybkim tempie, jakby nie chciał dać się zauważyć.
Ktoś mnie śledzi.
Kobieta pchnięta adrenaliną, która nagle rozlała się po jej ciele, zdecydowała skręcić kierownicą w prawą stronę i docisnąć pedał gazu, jadąc w zupełnie innym kierunku niż znajduje się jej praca. Miała nadzieję, że szef nie odetnie jej z wypłaty, jeśli spóźni się kilka minut. W końcu zawsze była punktualna.
Co jakiś czas Tori zerkała w lusterko, by sprawdzić, czy auto w dalszym ciągu jedzie w tym samym kierunku. Nie zdziwiła się, kiedy dostrzegła ten sam pojazd zaraz za swoją Hondą. Był on jednak coraz dalej.
Jasnowłosa starała się robić wszystko co w jej mocy, by zgubić ogon. Podczas ostatniej prostej do miejsca, gdzie znajduje się budynek, w którym pracuje, Vittoria spojrzała w lusterko i ze zmarszczonymi brwiami przeniosła wzrok z powrotem na drogę. Chevrolet nagle wyparował.
— Romano! — głośny krzyk rozniósł się po korytarzu, w momencie, w którym kobieta przekroczyła główne wejście. Doskonale znała ten głos.
Należał on do Pietro Gallo. Jej szefa i niezwykłego chama, którym był. Odkąd przejął firmę po swoim ojcu, niektóre nieruchomości upadły, a akcje globalne straciły na swojej wartości ponad trzydzieści procent, co odbiło się na wypłacie pracowników jakiś czas temu. Drugi z synów założyciela spółki niestety zajęty był sprzedażą ukradzionych jachtów i łodzi, co zostało potwierdzone w zeszłym miesiącu przez mieszkańców jednej z okolic, jednakże policja odpychała się od tej sprawy rękami i nogami, dzięki czemu mężczyzna w dalszym ciągu zajmował się kradzieżą.
— Tak? — kobieta podeszła do swojego przełożonego, a ten lustrując ją wzrokiem, w końcu spojrzał jej w oczy. Była do tego przyzwyczajona, bo oceniał tak każdą pracownicę. Nie była to pozytywna uwaga.

CZYTASZ
Sinister Obssesion
RomanceVittoria Romano zostaje wplątana w świat przestępczy, gdzie każda jej decyzja może mieć śmiertelne konsekwencje. Kiedy w swoim mieszkaniu znajduje rannego gangstera, ten grozi, że zrobi jej krzywdę, o ile nie zgłosi tego na policję. Próbując zrozum...