vingt-six

1.3K 82 20
                                    



RZECZYWISTOŚĆ

               Lina była w drodze do Grecji. Dlaczego? No cóż, zobaczyła wywiad, który złamał jej serce i wtedy postanowiła zniknąć. Nigdy nie robiła czegoś takiego, ale nagle uświadomiła sobie, że pakuje jakąś walizkę i zmienia datę lotu na kilka dni wcześniejszą.

Nie chciała zostawiać telefonu. Siedziała na lotnisku i już miała wchodzić na podkład, gdy uświadomiła sobie, że nie ma go przy sobie.

— Kurwa — mruknęła pod nosem, gdy wszyscy pozostali zaczęli przechodzić przez odprawę.

Przetarła twarz dłońmi, a brązowe kosmyki włosów opadły jej na policzki. Gdy usłyszała cichy szelest po drugiej stronie ścianki (ponieważ leciała pierwszą klasą), postanowiła poprosić tę osobę o pożyczenie jej telefonu.

To wcale nie dziwne, powtarzała sobie. Na pewno takie rzeczy ciągle się dzieją.

Usłyszała, jak osoba obok siada i głęboko wzdycha. Może nie powinnam ich męczyć.

Lina próbowała przybrać jakąś wygodną pozycję, jednak nie udało jej się to. Być może było to spowodowane poczuciem winy, wiążącym się z tym, że nie powiedziała żadnemu ze swoich przyjaciół, gdzie do cholery leci ani dlaczego. Wiedziała, że na pewno by zrozumieli. Nagła ucieczka była głupia i nieodpowiedzialna.

W sumie to pieprzyć to.

Zamierzała poprosić kogoś o telefon. Lina niechcący podniosła ściankę zbyt agresywnie, przez do wydała ona głośny dźwięk. Oczy dziewczyny szeroko się otworzyły, a z jej twarzy dało się wyczytać jedynie szok, gdy zobaczyła... Cholera jasna.

— O mój Boże — wyjąkała, kiedy jej spojrzenie padło na zaskoczone brązowe oczy i kręcone włosy. — O mój Boże. O mój Boże.

Szybko zasłoniła ściankę, a jej dłonie zaczęły się pocić.

— Catalina? — zapytał głos po drugiej stronie.

— O mój Boże. O mój Boże — mruczała dalej. Zasłoniła twarz dłońmi, czując szybkie bicie swojego serca.

— To ja! Timothée!

O. Mój. Boże.

Wiedząc, że już tego nie uniknie, ponownie ją odsłoniła. Zaparło jej dech w piersiach, gdy zobaczyła, jak przepięknie wygląda Timmy, nawet w gównianym samolotowym oświetleniu.

— Mogłabym, uch, pożyczyć twój telefon?

Chłopak z uniesionymi brwiami sięgnął do swojej kieszonki i podał jej urządzenie. Nie miał żadnej blokady ekranu, co Lina uznała za idiotyczne. Gdy już znalazła kontakt Liv, wybrała do niej numer i cierpliwie czekała, aż usłyszy jej piskliwy głos. Lina czuła, jak Timmy obserwuje ją z ciekawością, a sam jego widok przypominał jej o okropnym wywiadzie, który spowodował tę spontaniczną wycieczkę do Grecji.

— Słuchaj, ty kutasie—

— Liv? — odezwała się cicho Lina.

— CATALINA BELLAMY WHITE! — Lina aż musiała odsunąć telefon od ucha.

Timmy posłał jej delikatny uśmiech, bawiąc się rękawami swojej bluzy. Jego serce biło naprawdę mocno i nie był w stanie ani na chwilę spuścić spojrzenia z Liny. Widok jej siedzącej przed nim był naprawdę surrealistyczny.

— PO PIERWSZE, KIM TY KURWA MYŚLISZ, ŻE JESTEŚ, PRZYPRAWIAJĄC MNIE I TOMA O ZAWAŁ SERCA?! — Lina przygryzła dolną wargę i zakręciła na palcu kosmyk włosów, doskonale wiedząc, że Liv jeszcze nie kończyła swojego kazania. — A teraz dzwonisz do mnie z telefonu tego idioty?! O mój Boże. Jesteś z nim. Jak kurwa? Co do kurwy? Kiedy kurwa?

— Jestem w samolocie do Grecji.

— GRECJI?! — Lina usłyszała stłumiony krzyk Toma. Westchnęła, starając się nie uśmiechnąć przez pouczenia swoich przyjaciół. Fakt, że zależało im na tyle, by byli wściekli, sprawiał, że czuła ciepło na sercu.

— Tak i uch, zapomniałam telefonu, więc kiedy będziecie lecieć, to moglibyście go ze sobą wziąć?

— O mój Boże — syknęła Liv. — Zabiję cię, kiedy tylko tam dotrę. Mam nadzieję, że o tym wiesz.

Lina usłyszała szum po drugiej stronie oraz kłótnię swoich przyjaciół, aż w końcu do jej uszu dobiegł głos Toma.

— Wiesz, jak bardzo się bałem, Catalina? — zapytał, a jej imię wręcz zabrzmiało gorzko. — Jeśli wsadziłabyś mi węgiel do dupy, to wysrałbym cały diament.

Brunetka nie mogła powstrzymać się od śmiechu, przez co Timmy uśmiechnął się z uwielbieniem na ten widok. Gdy tylko uświadomił sobie, co właśnie robi, szeroko otworzył oczy, uderzył się w klatkę piersiową i niezręcznie kaszlnął.

Gdy Lina już skończyła rozmowę cichym ❝Ja też was kocham❞, oddała Timmy'emu komórkę.

— Co robisz w Massachusetts? — zapytała, podając mu urządzenie. Kiedy ich palce delikatnie się o siebie otarły, Linie naprawdę ciężko było się nie rozpłynąć. W zamian to uczucie zamieniło się w ostry ból.

— Przesiadka z Nowego Jorku. Miałem wywiad z Jimmym Fallonem — powiedział jedynie.

Rysy twarzy Liny opadły, gdy przypomniała sobie o jego słowach. Jej serce się przekręciło, tak samo, jak żołądek, a samolot jeszcze nawet nie wzbił się w powietrze.

— Och — wymamrotała. Posłała mu uśmiech, naprawdę chcąc z nim rozmawiać. Opowiadać zabawne historie. Wspominać rozmowy na FaceTime. Jeszcze trochę się zakochać. Ale Lina nie chciała robić tego samej sobie. Może i była beznadziejną romantyczną, ale wiedziała, kiedy coś miało nie wypalić.

W zamian powiedziała Timmy'emu, że jest zmęczona i chce przespać cały lot. Nie zauważyła rozczarowania na jego twarzy, gdy szybko zasłoniła ściankę. Kiedy już to zrobiła i się od niego odwróciła, samolot wystartował, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Ich przygoda w Grecji się rozpoczyna.

AMOUR ━ TIMOTHÉE CHALAMETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz