2

1.5K 70 26
                                    

***JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ…***

Właśnie wprowadzono ich do głównej sali, tuż przed oblicze Thranduila. Legolas brutalnie szarpnął knebel Thorina i zerwał go tak mocno, że krasnolud upadł na kolana.

- Przywitaj odpowiednio KRÓLA – podkreślił złośliwie Legolas, ale w tym momencie Thorin kątem oka zauważył, że Thranduil gestem jakby zganił syna.

- Rozwiąż go – rozkazał, a kiedy ten spełnił polecenie i szarpnięciem podniósł Thorina, dodał – Odejdź, synu.

Legolas ze zdziwieniem usunął się, jednak nie wyszedł, a stanął za sponiewieraną kompanią krasnoludów. Thranduil już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak Thorin był pierwszy.

- Każ rozwiązać moich przyjaciół – powiedział cicho, ale dobitnie – Nie ma mojej zgody na takie traktowanie. Moi siostrzeńcy są zakneblowani, tak traktujesz gości? Tak traktujesz rodzinę królewską, wasza wysokość?

- Legolasie – wymownie zawołał król, wskazując na krasnoludów – Witaj Thorinie Dębowa Tarczo. Coś ważnego sprowadziło cię do mojego królestwa…

- A może chociaż: przepraszam!? – wyrwał się Kili, gdy tylko mógł otworzyć usta, co jednak zostało zignorowane. Jak zwykle!

*** Minęło kilka minut…***                                        

- Chciałem z tobą porozmawiać, jak król z królem, ale nie dajesz mi wyboru, Thorinie, synu Thraina… Wiem, po co idziesz, jaki jest twój cel. Pomógłbym ci, gdybyś okazał mi szacunek i…

- NIGDY!!! – przerwał mu Thorin, wyrywając się elfom, wściekły jak nigdy dotąd; jego kompani jeszcze nie widzieli go w takim stanie – Szacunek do tchórza bez godności? I co, miałem się z tobą dzielić skarbem? NIGDY nie ujrzysz ani kawałka złota Ereboru, NIGDY!!!

- Tak, ponieważ nie zamierzam pertraktować ze smokiem, a ty nigdy tam nie dojdziesz…

- Jeszcze zobaczymy – warknął krasnolud, ponownie pojmany przez elfy. Thranduil uśmiechnął się ironicznie:

- Jeśli taki jest twój wybór… Ja jestem cierpliwy. Ale cóż, gnij w moich lochach choćby setki lat!!!

***Kilka dni później…***

Kiedy tak nachylali się nad ciałem Thorina i ich twarze ponownie zbliżyły się do siebie, całkowicie bezszelestnie do lochów wszedł Legolas i stanął przed celą króla krasnoludów.

- Tauriel! – krzyknął zduszonym głosem. Kili odskoczył od wujka jak oparzony – Co to ma znaczyć, co tu się dzieje!?

- Legolasie, proszę, nie krzycz, spokojnie…

- Wypuściłaś więźnia, to nieodpowiedzialne! Co ty z nim robisz!?

- Nie krzycz na nią, bezduszna blondyno! – postawił się Kili, ale Tauriel zasłoniła go sobą.

- Legolasie, musimy porozmawiać. Nie rób mu nic złego, zamknijmy go, ale proszę, chodźmy porozmawiać. To ważne – podkreśliła.

- Romansujesz z krasnoludem pod nosem mojego ojca! – młody elf załamał ręce, ale po chwili zastanowienia lekko się uśmiechnął – Masz charakter, podoba mi się to. Ale zamknij tego gnoma, niech go nie widzę!

(…)

- Co chciałaś mi powiedzieć? Że zakochałaś się w aroganckim, małym krasnoludzie?

Thorin i Luthien - historia alternatywna, czyli jak Kili został kadrowymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz