***JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ…***
Właśnie wprowadzono ich do głównej sali, tuż przed oblicze Thranduila. Legolas brutalnie szarpnął knebel Thorina i zerwał go tak mocno, że krasnolud upadł na kolana.
- Przywitaj odpowiednio KRÓLA – podkreślił złośliwie Legolas, ale w tym momencie Thorin kątem oka zauważył, że Thranduil gestem jakby zganił syna.
- Rozwiąż go – rozkazał, a kiedy ten spełnił polecenie i szarpnięciem podniósł Thorina, dodał – Odejdź, synu.
Legolas ze zdziwieniem usunął się, jednak nie wyszedł, a stanął za sponiewieraną kompanią krasnoludów. Thranduil już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak Thorin był pierwszy.
- Każ rozwiązać moich przyjaciół – powiedział cicho, ale dobitnie – Nie ma mojej zgody na takie traktowanie. Moi siostrzeńcy są zakneblowani, tak traktujesz gości? Tak traktujesz rodzinę królewską, wasza wysokość?
- Legolasie – wymownie zawołał król, wskazując na krasnoludów – Witaj Thorinie Dębowa Tarczo. Coś ważnego sprowadziło cię do mojego królestwa…
- A może chociaż: przepraszam!? – wyrwał się Kili, gdy tylko mógł otworzyć usta, co jednak zostało zignorowane. Jak zwykle!
*** Minęło kilka minut…***
- Chciałem z tobą porozmawiać, jak król z królem, ale nie dajesz mi wyboru, Thorinie, synu Thraina… Wiem, po co idziesz, jaki jest twój cel. Pomógłbym ci, gdybyś okazał mi szacunek i…
- NIGDY!!! – przerwał mu Thorin, wyrywając się elfom, wściekły jak nigdy dotąd; jego kompani jeszcze nie widzieli go w takim stanie – Szacunek do tchórza bez godności? I co, miałem się z tobą dzielić skarbem? NIGDY nie ujrzysz ani kawałka złota Ereboru, NIGDY!!!
- Tak, ponieważ nie zamierzam pertraktować ze smokiem, a ty nigdy tam nie dojdziesz…
- Jeszcze zobaczymy – warknął krasnolud, ponownie pojmany przez elfy. Thranduil uśmiechnął się ironicznie:
- Jeśli taki jest twój wybór… Ja jestem cierpliwy. Ale cóż, gnij w moich lochach choćby setki lat!!!
***Kilka dni później…***
Kiedy tak nachylali się nad ciałem Thorina i ich twarze ponownie zbliżyły się do siebie, całkowicie bezszelestnie do lochów wszedł Legolas i stanął przed celą króla krasnoludów.
- Tauriel! – krzyknął zduszonym głosem. Kili odskoczył od wujka jak oparzony – Co to ma znaczyć, co tu się dzieje!?
- Legolasie, proszę, nie krzycz, spokojnie…
- Wypuściłaś więźnia, to nieodpowiedzialne! Co ty z nim robisz!?
- Nie krzycz na nią, bezduszna blondyno! – postawił się Kili, ale Tauriel zasłoniła go sobą.
- Legolasie, musimy porozmawiać. Nie rób mu nic złego, zamknijmy go, ale proszę, chodźmy porozmawiać. To ważne – podkreśliła.
- Romansujesz z krasnoludem pod nosem mojego ojca! – młody elf załamał ręce, ale po chwili zastanowienia lekko się uśmiechnął – Masz charakter, podoba mi się to. Ale zamknij tego gnoma, niech go nie widzę!
(…)
- Co chciałaś mi powiedzieć? Że zakochałaś się w aroganckim, małym krasnoludzie?
CZYTASZ
Thorin i Luthien - historia alternatywna, czyli jak Kili został kadrowym
FanfictionDrodzy Czytelnicy! Mniej lub bardziej pogrążeni w żałobie po obejrzeniu „Bitwy Pięciu Armii". Niedawno wszyscy dowiedzieli się, że Peter Jackson się TROCHĘ pomylił i puścili w kinach nie to zakończenie "Hobbita", które powinni. Mam nadzieję, że zref...