*** I teraz zaczyna się najwłaściwsza część tej historii, czyli kilka miesięcy po koronacji (i po gruntownym wietrzeniu Ereboru po smoku)…***
- Kili!!! – wrzask króla rozlegał się po całym Ereborze – Gdzie ten urwis, do stu tysięcy Thranduilów! Zaraz go zwolnię!
- Nie zapominaj, że nie masz prawa zwolnić mojego syna – upomniała brata Dis, wyłaniając się z ciemnego korytarza – Nie pamiętasz, że wysłałeś go na rozmowy kwalifikacyjne?
- Na oko Saurona, kogo on znowu zatrudnia!?
- Nie wiem, dziś chyba czyścicieli toalet… A wiesz, że u nas muszą to być wyjątkowo odporni pracownicy, najlepiej pozbawieni zmysłu powonienia.
- Wychowałaś lekkoducha, Dis!
- To TY go wychowywałeś! Zawsze mówiłeś, że skoro chłopcy nie mają ojca, ty im go zastąpisz! Pozwalałeś ciągać się za warkocze, za brodę, włazić sobie na plecy, to teraz masz!
- Ale Kili myśli, że może zatrudniać miliony pracowników! Nie stać nas na to!
- Braciszku, wiesz że Kili zatrudnia ich w ramach umów z urzędem pracy, więc to urząd płaci im stażowe!
- Ach tak… Jestem królem, mam prawo się nie orientować – fuknął niezadowolony – To gdzie jest ten urząd pracy?
- W Rivendell. Tego też nie wiesz?
- Mam dosyć własnych spraw na głowie!
- Na głowie to ty masz tylko idiotyczną koronę naszego dziadka – dogryzła Thorinowi Dis – I nie robisz nic poza gapieniem się na Arcyklejnot i liczeniem złota.
- Głupia babo! Nie masz pojęcia, czym jest rządzenie najpotężniejszym królestwem Śródziemia!
- Baba to by się tobie przydała! I nie podskakuj mi, kochany, bo zrobię ci w Ereborze taki przewrót, że słabo ci się zrobi! Zabieraj się do sensownej pracy!
- Cześć mamo, witaj wujku – do komnaty weszła uśmiechnięta Tauriel – Co słychać?
- Słońce, jak ja się cieszę że w końcu mówisz do mnie mamo! – ucieszyła się Dis – Thorin nie ma humoru, lepiej mu nie przeszkadzajmy.
- Tauriel! – zawołał Thorin – Gdzie jest Kili, na rany Durina!?
- Już wraca, wujku. Chodź mamo, zaczęłam robić Kiliemu szalik na szydełku…
Kobiety, głośno rozmawiając, wyszły z komnaty. Thorin zaczął krążyć wokół tronu, zastanawiając się nad słowami siostry. Czyżby naprawdę miał mało zajęć? Musiał się zająć czymś ważnym i konkretnym! Już dawno nie zwoływał posiedzenia rządu… Należało to szybko nadrobić.
- Esmeraldo! – krzyknął – Pozwól do mnie.
- Tak, wujku? – dziewczyna przybiegła z sąsiedniego pomieszczenia – Pomóc ci w czymś?
- Zorganizuj mi posiedzenie rządu. Niech stawią się wszyscy ministrowie, ci bez teki też. Każdy, kto ma jakąś funkcję.
- Dobrze, a na kiedy?
- Dziś wieczorem.
- Oczywiście – uśmiechnęła się Esmeralda, i już chciała wyjść, ale wróciła się jeszcze – Wujku… Bardzo lubię pracę z tobą, wiele się uczę i naprawdę to dla mnie zaszczyt, ale… Widzisz, jestem w ciąży – rozpromieniła się – Mówię ci jako pierwszemu. Oczywiście mogę jeszcze pracować, ale kiedy brzuch będzie większy…
CZYTASZ
Thorin i Luthien - historia alternatywna, czyli jak Kili został kadrowym
FanfictionDrodzy Czytelnicy! Mniej lub bardziej pogrążeni w żałobie po obejrzeniu „Bitwy Pięciu Armii". Niedawno wszyscy dowiedzieli się, że Peter Jackson się TROCHĘ pomylił i puścili w kinach nie to zakończenie "Hobbita", które powinni. Mam nadzieję, że zref...