Gwiazdy

2.4K 131 153
                                    

Wczesne wstawanie z miękkiej pościeli w sobotni, wczesny ranek to zdecydowanie nie jest rzecz Draco. Co innego, kiedy wybierasz się w cudnie zapowiadającą się podróż. Dla takiego celu, był wstanie się poświecić.
— Daj to, kochanie, pomogę Ci— zaśmiał się Harry, patrząc na swojego narzeczonego, który nieudolnie próbuje zawiązać swojego buta.
— Mhm...— mruknął nieprzytomnie blondyn, przecierając piąstką lewe oko.
— Wyglądasz przesłodko, taki zaspany— Harry ucałował go w czoło i wrócił do kuchni, by spakować im jedzenie na podróż.
— Podobno zawsze jestem słodki— odkrzyknął za nim młodszy z wyraźną chrypką w głosie.
— Nie da się zaprzeczać— brunet był coraz bardziej dumny z faktu, że Draco zaczyna być pewniejszy siebie.

Harry spakował ich torbę podróżną w czasie, gdy blondyn zjadł przygotowaną owsiankę i przygotował Drago do wyjścia.

— Proszę, twoja kawa, słonko— brunet podał młodszemu bidon z ukochanym napojem, gdy usiedli na swoich miejscach w samochodzie. Bagaże w bagażniku, a piesek wylegiwał się na tyłach.
— To moje wybawienie— Draco pociągnął duży łyk.— Waniliowa... Um, pycha. Kocham Cię— wysłał mu w powietrzu buziaka, na co tamten odpowiedział cichym śmiechem.
— Ile będziemy jechać?— zapytał blondyn, gdy zdążył się już trochę obudzić.
— Z dwie godzinki, ale spokojnie możesz się jeszcze przespać. Obudzę cię na miejscu.
— Nie, nie potrzebuję— chłopak chwilę gmerał w schowku, by po chwili wyciągnąć z niego płytę CD.— Włożyłem ją tutaj kilka dni temu, mam nadzieję, że ci się spodoba.
— Zrobiłeś nam składankę na podróż?— nie dowierzał starszy.
— Um, tak. To trochę starodawne, ale...— plątał się.
— Już to kocham— przerwał mu Harry.

I przez następne godziny śpiewali razem z muzyką, wypływającą z radia, a Draco był z siebie niezwykle dumny.

Zatrzymali się na stacji, by Drago sobie trochę pobiegał, a potem w jakieś knajpce, skąd wzięli śniadanie na wynos.
Gdy dojechali do domku była prawie dziewiąta.

   — Matko, zapomniałem, jak tu jest pięknie— zachwycał się Draco, a Harry wypuścił psa i zajął się bagażami.
   — Syriusz mówi, że uroczy domek nad morzem i ogródek z altanką przy plaży jest przereklamowany. Że to zupełna tandeta— śmiał się brunet.
   — Ale sami tu przyjeżdzają dość często— zauważył blondyn.
   — Przez Remusa. To ogromny romantyk, no a znasz Syriusza, lata za nim jak pies— Harry wraz z Blackiem uwielbiali sobie dogryzać.
   — Też jestem romantykiem— oburzył się Draco.
   — Ależ kochanie, ja to wiem i też zrobię dla ciebie wszystko— wyszczerzył się brunet, odnajdując klucze i otwierając drzwi domku.— Mam tylko nadzieję, że Black za sobą posprzątał. Nie chcę mieć traumy!
   — Głuptas!— zaśmiał się drugi.
   — Znasz go! Jest niemożliwy!
   — Jak ty kochanie, jak ty.— Draco rozłożył ich bagaże.

   — Mamy jakiś plan na dzisiejszy dzień?— zapytał młodszy, gdy uporał się z rozpakowaniem.
   — Myślałem, żeby przejść się po okolicy. A wieczorem możemy wyjść na plażę, pooglądać gwiazdy— zaproponował Harry.
   — Plan idealny, kochanie.

Jak postanowili, tak zrobili. Wzięli ze sobą Drago i przespacerowali się do pobliskiego miasteczka. Było ono położone w porcie, dlatego ślicznie oddawało nadmorski klimat. Kolorowe kamieniczki, uliczki z białej kostki i żagle na horyzoncie. Draco, czuł, że mógłby tu zamieszać. Podzielił się tą myślą z Harrym.
   —Nie brakowałoby ci tego tętniącego życiem miasta?
   — Tutaj można się wyciszyć i spokojnie żyć, bez żadnego pośpiechu. To cudowne miejsce dla rodziny— zamarzył się blondyn, co otrzymało malutki uśmieszek ze strony Harry'ego.
   — Zobaczymy, co przyszłość przyniesie.

WIZJA |drarry|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz