Przygotowania

2.1K 114 234
                                    

Ślub.

Jak magicznie i zarazem absurdalnie brzmi to słowo? Gdyby ktoś zapytał Draco, kiedy planuje wziąć ślub, odpowiedziałby, że po studiach, gdy zacznie jakąś pracę i ustatkuje się.
A co ma teraz? Po około rocznej znajomości idzie z chłopakiem, którego poznał podczas swojej pracy, do ołtarza.
Czy żałuje?
Absolutnie nie.

Dlatego właśnie dał się namówić, by Blaise ciągał go po tych wszyskich sklepach.
Przyjaciel uparł się, że wszystko musi być perfekcyjne. Obrusy pod kolor kwiatów, menu odpowiednie dla każdego, stoliki idealne dla gości. Jednym słowem: oszalał.

Ale Draco zgadzał się ze śmiechem na poczynania przyjaciela. Wiedział, że tak naprawdę to wystarczy on sam i Harry oraz urzędnik, który im udzieliłby ślubu. Bo liczy się tylko ich miłość.
Jak to się mówi, że to najważniejszy dzień w życiu, więc trzeba go zapamiętać.
Dlatego właśnie odebrali nową dostawę do salonu, w której przyszły zamówione wcześniej garnitury ślubne.

— O matko...— pisnął Blaise.— Są przepiękne!

Wyjął z futerału pierwszy biały garnitur. Był prosty, z butonierką i wąskimi klapami przy kołnierzu. Do kompletu eleganckie spodnie i szara kamizelka. Do tego szara muszka. W połączeniu z białą koszulą i szarymi lakierami Draco będzie wyglądać obłędnie.
Dla Harry'ego przygotowali czarny garnitur z podobnym kołnierzem oraz kremowobiałą koszule i czarne półbuty. I czarna muszka.

— Robią wrażenie— przyznał Draco, przejeżdżając placami po materiale. Był przyjemnie chłodny i aksamitny.
— Będziecie królami. Serio. Ja jak się za coś zabieram, to jest genialne!— oświadczył dumnie Blaise.

Draco nie chciał się z nim kłócić, że to tak właściwie on i Ron wybierali, ale zapomnijmy o tym.

—To zapewne masz już pomysł na wieczór kawalerski, prawda?— zaśmiał się do przyjaciela.
— Kawalerski?— chłopak powtórzył głucho.— O, cholera... zapomniałem...

Draco wybuchnął głośnym śmiechem na przerażenie przyjaciela.
— To niezła z ciebie drużba!
— Daj mi spokój, zaraz to naprawię!— Blaise chwycił swój telefon.— Zostajesz do końca zmiany sam. Muszę podzwonić w kilka miejsc.

I niemalże wybiegł ze sklepu, odprowadzony śmiechem blondyna.
Draco odstawił ślubne garnitury na wieszak w magazynie i zajął się bieżącymi sprawami na zapleczu. Usłyszał, że wszedł klient, więc wrócił na salę. Przywitał go trochę starszy chłopak, wpatrujący się w niego dość intensywnie.
— Dzień dobry, w czym mogę panu pomóc?— zapytał uprzejmie.
— To ty jesteś ten Draco— uznał przybyły. Miał chłodny ton głosu.
— Przepraszam, ale skąd zna pan moje imię?— zdziwił się Draco i przeraził zarazem.
— Nowa zabaweczka naszego Harry'ego...— zaśmiał się wrednie.
Draco zrozumiał z kim ma odczynienia.
— Goyle, zgadza się? — wypalił.
— Proszę, proszę, mówił ci o mnie. Jak miło— jego uśmiech był tego przeciwieństwem.
— Tak, mówił, jak zniszczyłeś mu życie!— Draco był gotowy bronić ukochanego, mimo że sam był przerażony.
—Ja jemu? A to dobre—zaśmiał się krótko.— To on mnie posłał do pierdla, przez co straciłem wszystko. I wiesz co, blondasku, teraz za to zapłaci. Słono— zagroził.
— Spróbuj go tylko tknąć...
— Nie rozśmieszaj mnie, harcerzyku— zakpił z niego.— Widzę, że przygotowania do ślubu idą pełną parą— wskazał na pozostałości po paczkach.— Cieszcie się, póki jeszcze możecie. Przyślę wam prezent ślubny— wyszczerzył się.— A może nie będzie okazji...

I pogwizdując, wyszedł ze sklepu.

Draco przykucnął na podłodze, starając się unormować oddech. Co te typ tu robił? Skąd wiedział gdzie pracuje? I że biorą ślub?
Przeraził się nie na żarty. Ale nie chciał straszyć Harry'ego. Brunet i tak bardzo się o niego bał, więc gdyby się dowiedział, że Goyle go nachodzi w pracy, mógłby zrobić coś złego. Draco postanowił, że porozmawia z Syriuszem i poprosi go o pomoc w tajemnicy przed narzeczonym.

WIZJA |drarry|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz