III

190 4 0
                                    

Bardzo chciałam, aby na posiłku z księciem zakończyły się moje dzisiejsze obowiązki, jednak czekały na mnie jeszcze sprawy organizacyjne co do koronacji i wesela. 

Byłam więc zmuszona udać się do organizatorki całego wydarzenia, Bethany. To ona zazwyczaj organizuje wszystkie przyjęcia odbywające się w pałacu i jeszcze nigdy, nikogo nie zawiodła w tej kwestii.

-Dzień dobry Bethany- powiedziałam kiedy weszłam do komnaty w której znajdowała się kobieta. Zobaczywszy mnie od razu poderwała się z miękkiego krzesła i złożyła mi pokłon.

-Witam Jaśnie Panią- odpowiedziała na moje powitanie.- Czy zechciałaby...- nie pozwoliłam jej dokończyć, ponieważ nie miałam ochoty na dodatkowe pogawędki. Przyszłam tu w jednym konkretnym celu, aby zaplanować koronację i wesele, więc nie zamierzam robić nic ponad to.

-Proszę, zajmijmy się od razu planowaniem obu uroczystości, ponieważ mam dzisiaj jeszcze dużo do zrobienia- skłamałam. Tak naprawdę kiedy skończę z tym będę miała już wolne, ale ona nie musi o tym wiedzieć. Poza tym powinnam jeszcze zawitać do Aurelii, która kilka godzin wcześniej prosiła mnie o pomoc.

-Oczywiście, najmocniej przepraszam. Niech Szlachetna Pani zasiądzie- powiedziała wskazując na krzesło. Ja natomiast tylko skinęłam głową i zrobiłam to co mi poleciła.

~~~°°°~~~

-Zatem myślę, że wiesz już wszystko. Prawda Bethany?- zapytałam na koniec spotkania.

-Owszem, myślę że z resztą już sobie poradzę.- odpowiedziała nie odrywając wzroku od kartki na której wciąż coś notowała- Dziękuj za poświęcony mi czas- rzekła i ukłoniła się kiedy ja kierowałam się już w stronę drzwi.

-Przyjemność po mojej stronie- odparłam nie zatrzymując się jedynie spoglądając na kobietę przez ramię. To był błąd, ponieważ w tym momencie na kogoś wpadłam.

-Najmocniej przepraszam Księżno Madeline- usłyszałam głos Arthura, a unosząc głowę ku górze zobaczyłam wyciągniętą w moją stronę rękę. Mężczyzna oferował mi w ten sposób pomoc we wstaniu, którą z lekkim wahaniem przyjęłam.

-Nie przejmuj się Arthurze, to moja wina. Zamyśliłam się- powiedziałam lekko zawstydzona.

-Królowa która potrafi przyznać się do błędu to prawdziwy skarb- zaśmiał się.

-Co masz na myśli?- zapytałam lekko zdezorientowana.

-No cóż pierwszy raz spotykam się z księżniczką, która jest sprawiedliwa i nie obwinia za wszystko poddanych, jak na przykład Królowa Isabella- powiedział Arthur, po czym chyba zdał sobie sprawę z tego, że wspomniana wcześniej kobieta jest moją matką.- To znaczy nie o to mi chodziło, w sensie, ja...- nie pozwoliłam mu dokończyć, ponieważ zaczęłam się śmiać. Kto jak kto, ale ja najlepiej znam wszelkie wady mojej matki, a ma ich dość sporo.

-Spokojnie Arthurze. Królowa Isabella o niczym się nie dowie- powiedziałam ze śmiechem i puściłam mu oczko, na co on wyraźnie odetchnął z ulgą.- A teraz wybacz, ale muszę iść coś jeszcze załatwić- rzekłam i pokierowałam swoje kroki w stronę kuchni. Usłyszałam jeszcze tylko pożegnanie Arthurara, ale nic nie odpowiedziałam, bo byłam już za daleko.

Idąc do kuchni zastanawiałam się co takiego chciała powiedzieć mi Aurelia. Nigdy jeszcze nie widziałam jej tak zmartwionej, więc siłą rzeczy ja również zaczęłam się niepokoić. Kobieta zawsze była uśmiechnięta i pełna energii do życia mimo, że jej praca nie jest łatwa. To zazwyczaj ona pomagała mi kiedy coś mnie martwiło, zatem teraz ja muszę dać jej najlepsze rady jakie tylko zdołam wymyślić.

-Aurelio?- wypowiedziałam jej imię wchodząc do kuchni z bojowym nastawianiem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale nie zauważyłam, aby kobieta gdzieś tutaj była. To dziwne, zwykle starała się nie opuszczać swojego stanowiska pracy, chyba że naprawdę zachodziła taka potrzeba.

-Przepraszam- powiedziałam miłym głosem stając twarzą w twarz z jedną z kucharek, Victorią.- Nie orientujesz się może, gdzie znajdę w tym momencie Aurelię? Muszę z nią poważnie porozmawiać.

-Wyszła przed chwilą z kuchni mówiąc, że źle się czuje- odparła uśmiechnięta dziewczyna.- Jeśli to konieczne mogę pójść jej poszukać.

-Nie dziękuję, myślę że sobie poradzę- oznajmiłam grzecznie i wyszłam z pomieszczenia. Postanowiłam pójść do swojej komnaty i poczekać kilkanaście minut. Może po tym czasie wróci, a ja normalnie z nią porozmawiam.

W tej chwili nie potrafiłam się już nie martwić. W mojej głowie zaczęło kłębić się miliony myśli, co mogło się wydarzyć. Najbardziej prawdopodobne były jednak trzy scenariusze. Ktoś z rodziny kobiety mógł umrzeć, a ona sama bardzo to przeżyła. Zachorowała na coś i nie wie co zrobić. Bądź zaszła w ciążę i nie wie jak sobie z tym poradzić. Coraz dłużej rozmyślając nad każdą z opcji doszłam jednak do wniosku, że trzeci pomysł jest mało prawdopodobny. W moim zamku kobiety służące władcom nie mogły zachodzić w ciążę, gdyż było to karane wydaleniem z pracy. Nie do końca rozumiałam ten zakaz, aczkolwiek wszyscy bez wyjątku musieli się do niego stosować. Nie sądziłam, więc że Aurelia okazałaby się tak lekkomyślną osobą, szczególnie, że po pierwsze nie ma męża, a po drugie jeśli zostałaby zwolniona nie miałaby za co żyć. Zostawały zatem tylko dwie opcje, których bałam się równie mocno.

~~~°°°~~~

Weszłam po raz kolejny do kuchni, aby sprawdzić czy kobieta już wróciła.

-Aurelio?- powiedziałam delikatnym i miłym głosem kiedy w końcu ją zauważyłam. Ta natomiast wzdrygnęła się i pospiesznie odwróciła w moim kierunku.

-Och, witam Księżno. W czym mogę pomóc Szanownej Pani?- zapytała z wyraźną ulgą.

-Chciałabym z tobą porozmawiać na osobności. Chodzi o naszą poranną konwersację.

-Ach tak, już idę- mówiąc to wytarła ręce w ścierkę i podążyła ze mną na korytarz.

-A zatem, o czym chciałaś mi powiedzieć dzisiaj rano?- zapytałam kiedy byłyśmy już wystarczająco daleko od reszty ludzi.

-Cóż... Długo zastanawiałam się czy w ogóle chcę komukolwiek o tym mówić, ale doszłam jednak do wniosku, że nie poradzę sobie z tym sama. Zarówno psychicznie jak i fizycznie...

-Aurelio wyduś to w końcu. Przecież wiesz, że postaram się pomóc- powiedziałam przyjaźnie.

-Jestem w ciąży- wyznała, a ja stanęłam jak wryta.

No przepraszam za takie polsatowe reklamy, ale chcę was trochę potrzymać w niepewności. A teraz przesyłam pozdrowienia dla was wszystkich i życzę dużo zdrówka.
Kocham SELENE💖

𝐃𝐞𝐚𝐝𝐥𝐲 𝐋𝐨𝐯𝐞 [𝟏𝟖+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz