VIII

137 3 0
                                    

Tego dnia byłam wyjątkowo zmęczona i przygnębiona. Praktycznie całą noc płakałam. Byłam rozżalona losem Aurelii. Była tak dobrą kobieta, a spotkała ją taka niesprawiedliwość. Dzisiaj co prawda czułam się już nieco lepiej niż wcześniej, ale nie zmieniało to faktu, że tęskniłam za nią mimo, iż nie ma jej ze mną dopiero od wczoraj. 

Spojrzałam w lustro. Pokojówki miały dzisiaj wyjątkowo ciężkie zadanie z przygotowaniem mnie do normalnego funkcjonowania. Kiedy to już chciałam wyjść z pokoju na śniadanie, zawahałam się. W końcu będzie tam Alexander, a ja nie mam najmniejszej ochoty oglądać jego osoby. Postanowiłam zrezygnować z dzisiejszego porannego posiłku co tylko świadczyło o mojej nienawiści do tego człowieka. 

~~~°°°~~~

Po jakimś czasie wyszłam ze swojej komnaty, aby udać się do rodziców i wyjaśnić dlaczego nie byłam na śniadaniu oraz zapytać jakie mam zadania na dzisiejszy dzień. Oczywiście nie powiedziałabym im całej prawdy. Nie byliby zadowoleni, że pałam taką niechęcią do przyszłego męża. Wytłumaczyłabym się porannym, złym samopoczuciem. 

Będąc już bardzo blisko pokoju pary królewskiej zauważyłam przechodzącego obok Arthura.

-Jesteś gotowa?- zapytał z uśmiechem, a ja nie miałam pojęcia o co chodzi.

-Co masz na myśli?

-Nasz dzisiajszy wyjazd- powiedział. Natomiast mi ani trochę nie rozjaśniło to sytuacji, więc wciąż wpatrywałam się w niego z pytającym wyrazem twarzy.- Władcy chyba nie zapomnieli ci o tym wspomnieć- sprecyzował, a ja nareszcie zrozumiałam. Na początku myślałam, że zapomniałam o czymś ważnym, lecz po prostu przegapiłam śniadanie, więc nie miałam jak dowiedzieć się o wspomnianym przez mężczyznę wyjeździe.

-Oh przepraszam, nie widziałam się jeszcze tego dnia z rodzicami. Właśnie szłam do ich komnaty, aby ustalić moje dzisiajsze zadania- odrzekłam z uśmiechem.

-Rozumiem- powiedział i nachylił się nade mną jakby chciał mnie pocałować, jednak w tym momencie drzwi pokoju rodziców się otworzyły.

-Witaj Madeline. Myślę, że musimy porozmawiać- powiedziała moja matka bez emocji.

-Oczywiście matko, właśnie w tym celu się do ciebie wybierałam- odparłam równie dyplomatycznym tonem.- Żegnaj Arthurze.

Nie czekając na jego odpowiedź szybko podazylam za królową. Gdy byłyśmy już w środku dużego pokoju, ta wskazała mi miejsce w którym mam usiąść. Posłusznie wykonałam jej polecenie, a ona spoczęła na miejscu na przeciw mnie.

-Dobrze zacznij zatem od wyjaśnień dlaczego nie było cię na śniadaniu. Dobrze wiesz, że bez względu na wszystko musisz pojawiać się na każdym posiłku, choćby ze względu na wysłuchanie wytycznych, moich i twojego ojca- powiedziała starając się ukryć zdenerwowanie. Od zawsze lubiła mieć nad wszystkim kontrolę. Gdyby mnie to nawet nie zwróciłaby uwagi na moją obecność przy stole, ale widziałam, że chce mieć władzę nad wszystkim tak długo jak to możliwe.

-Źle się czułam, miałam mdłości i bóle brzucha, więc postanowiłam odpocząć w pokoju- skłamałam, na co ona tylko przewróciła oczami.

-Dobrze przejdźmy zatem do twoich dzisijaszych zadań. Jako, że jesteś księżniczka pojedziesz dzisiaj wraz z Arthurem, w roli ochrony, do sąsiedniego królestwa w celu podpisania pokoju. Nie będzie to nic skomplikowanego. Nie musisz nawet rozmawiać z tamtejszymi władcami. Po prostu wejdziesz podpiszesz zwój pokojowy i wrócisz z powrotem. Arthur powinien czekać teraz na dworcu królewskim w powozie.

Ucieszyłam się jak dziecko na myśl, że spędzę dzisiajsze dzień sam na sam z Arthurem. W prawdzie w celu spełnienia obowiązków, ale i tak byłam zadowolona.

-Oczywiście, dziękuję za wszelkie instrukcje, żegnam- odrzekłam i wyszłam z komnaty od razu udając się na dworzec. Nie potrzebowałam szczególnego przygotowania, ponieważ uznałam pokojówki i tak wykonały świetną pracę. Pozostaje mi tylko podpisać dokument i cieszyć się czasem spędzonym z Arthurem.

~~~°°°~~~
-Jak sobie radzisz z całą tą sytuacją?- zapytał ciągnąć konia za lejce. Przez połowę drogi jechaliśmy w milczeniu, więc chwilę zajęło mi zorientowanie się, że mówi do mnie, mimo że nikogo innego z nami nie było.

-Nasz na myśli sytuację związaną z Alexandrem czy Aurelią- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Chodziło mi o sytuację z twoim przyszłym, mężem, ale co stało się z tą biedną kucharką? Słyszałem, że ja zwolnili, ale nie wiem za co.

-Ciężko mi o tym mówić, ponieważ była dla mnie najlepszą przyjaciółką i traktowałam ją jak matkę- powiedziałam z bólem w głosie.

-Przykro mi...

-Aurelia...- westchnęłam chcąc rozpocząć opowieść, ponieważ uznałam, że mogę mu zaufać.- Zaszła w ciążę. Jak wiadomo ciąża wśród służby jest niedopuszczalna, szczególnie, że nie ma ona męża. Poprosiła mnie o pomoc w tych trudnych dla niej chwilach, na co oczywiście przystałam. Nie przewidziałam jednak jednego... Że Alexander wykaże tak ogromny brak człowieczeństwa względem tej bezbronnej kobiety- zakończyłam przełykając łzy.

-Ja...- nie pozwoliłam mu dokończyć, ponieważ nie chciałam jego współczucia. Po prostu potrzebowałam czasu, co on doskonale zrozumiał, a ja byłam mu za to niezmiernie wdzięczna.

~~~°°°~~~

Podpisanie pokoju nie zajęło długo. Dokładnie jak mówiła matka, musiałam tylko przybyć podpisać zwój i na tym kończyła się moja rola.

Patrzyłam na taflę błyszczącego jeziora obok którego przejażdżaliśmy, kiedy nagle poczułam, że powóz niebezpiecznie i bardzo szybko odchyla się w bok. Starałam złapać się czegokolwiek, żeby tylko nie wypaść co niestety poszło na marnę, bo wypadłam z bryczki i wpadłam prosto do wody. Zaczęłam krzyczeć imię Arthura, żeby mi pomógł, ponieważ jezioro było na tyle głębokie, że nie czułam kompletnie nic pod stopami. Ostatnią rzeczą którą zobaczyłam był Arthur biegnący w moją stronę. Po tym zapadłam się pod wodę widząc jedynie ciemność.

Siemaneczko, ogólnie to chciałam powiedzieć, że w rozdziale mogą być narazie jakieś błędy, ponieważ dopiero jutro będę je poprawiać. No a teraz pozdrawiam cieplutko.
SELENE💖

𝐃𝐞𝐚𝐝𝐥𝐲 𝐋𝐨𝐯𝐞 [𝟏𝟖+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz