Rozdział 7.

40 7 8
                                    

Za pięć minut rozpoczyna się mecz, a po drużynie Akademii ani śladu. Czyżby oddali mecz walkowerem? Nie to zupełnie nie w ich stylu. Królewscy zawsze się zjawiają, przecież mają idealną okazje, żeby upokorzyć szkołę Rraimona, aw szczególności Evansa. Przyjadą na pewno.
Poczułam lodowaty powiew powietrza. Tak do oni. Było czuć napiętą atmosferę w powietrzu. Przed szkołą zaparkował wielki czarno-fioletowy wóz. Drzwi się otworzyły az niego wybiegło około czternastu do dwudziestu mężczyzn w eleganckich mundurach i wysokich czapkach. Każdy z nich trzymał prawą rękę na sercu, a lewą spuszczoną wzdłuż. Pod nogą, każdy miał piłkę do nogi. Po chwil rozwinął się też długi czerwony dywan a po nim zaczęli wychodzić zawodnicy. Pierwszy szedł ten chłopak z goglami. Najwidoczniej był kapitanem. Za nim reszta szła w dwóch rzędach. Zauważyłam Davida! Automatycznie mocniej naciągnęłam kaptur na twarz i spróbowałam wtopić się w tłumienie widząc co się dzieje na boisku. Gdy znalazłam takie miejsce Królewscy weszli już na murawę.
-To dla nas nowe boisko. Pozwolicie żebyśmy się chwile porozgrzewali? -Spytał kapitan Królewskich. No tego się nie spodziewałam, ale jest na to wytłumaczenie, może faktycznie nie są aż tak pewni siebie. Nie to niemożliwe. Na wszelki wypadek na tą ich „rozgrzewkę". Chcieli przez to przestraszyć Marka i resztę? Pokazać, że są lepsi czy o co chodzi? Nie miałam pojęcia. Spojrzałam na boisko. Piłka została podana do ich kapitana a ten strzelił w prosto marka. Chłopak ledwo ale na szczęście udało się obronić.
-To był niesamowicie mocny strzał-powiedział do siebie patrząc na swoje dłonie. Po chwili jeden z zawodników uciekł z boiska.

-I co teraz Evans, nawet z nim masz tylko dziesiątkę zawodników, potrzebujesz jedenastki. Uzupełnij skład.

 Spotkanie się rozpoczęło. Gra zdecydowanie jednostronna. Tak jak się spodziewałam. Raimon nie miał w ogóle szans dotknąć piłki. Odwróciłam wzrok nie mogłam patrzeć jak cierpią. Nie wiem co bardziej bolało ból zawodników Raimona czy świadomość, że ten ból zadawał mój własny brat. Nie mogę przeczyć, że David jest na prawdę świetnym graczem. Ma to 'coś' co pozwala mu wygrywać. ale mimo to. Nie mogłam w to uwierzyć. To nie była piłka w którą my graliśmy. To nie była nasza piłka! To nie była jego piłka! Pierwsza połowa się wynik 10-0 dla gości. Wszyscy leżeli na murawie, tylko Glass się jeszcze trzymał. Jak to możliwe? Nie wiem przecież wyglądał na tego, który w ogóle nie ma pojęcia o piłce, a tu proszę. Chwila czy mnie wzrok nie myli czy Glass właśnie zbiegł z boiska z płaczem krzycząc, że nie chce być już bohaterem. Hmm ciekawie. Tymczasem na murawie Królewscy wciąż próbowali strzelać bramki, tylko problem w tym, że celowali prosto w Marka, nie w siatkę! Nagle z rogu boiska wyszedł białowłosy Axel. Był w koszulce, którą uprzednio zrzucił Glass.
-Ale tak nie można. Nie jesteś w drużynie-zaczął protestować sędzia
-Nie mam z tym problemu. Niech gra-rzucił Sharp, bo tak się nazywał kapitan Akademii Królewskiej.
-A więc o niego im chodziło-pomyślałam-musi być dobrym zawodnikiem jeśli nawet Królewscy go cenią. Tak jak się spodziewałam-Axel Blaze był świetny. Strzelił Akademii !!! Królewscy zeszli z boiska i oddali mecz walkowerem! To był na pewno nie mały szok dla wszystkich widzów iw najbliższym czasie również innych fanów footballu. Wszyscy byli skupieni na chwalebnej jedenastce, która właśnie pokonała Akademię Królewską.
Nagle poczułam jak w kieszeni spodni zawibrował mój telefon. Szybko wyciągnęłam go i rozejrzałam się dookoła, ale moje szczęście nikt albo tego nie usłyszał się albo nie przejął. Odeszłam pod pobliskie drzewo i włączyłam zakupy. Odblokowałem telefon i zobaczyłam sms'a.
Od: Nieznany:
Spotkajmy się za dwa dni o 17.00 w parku.

Zszokowała mnie ta wiadomość ale mimo to postanowiłam udać się jutro w ustalone miejsce. Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałam przed siebie. Przede mną stał się buforze potrawy-Axel Blaze.
-Hej jestem Axel Blaze-przedstawił się grzecznie
-Lin-podałam mu dłoń którą uścisnął
-Nazwisko?
-Jestem Lin-dobra myśl myśl ale wpadłam ale myśl Lin myśl-Lin Brown
-Do której klasy chodzisz? -Spytał. Uff nabrał się.
-2b o ile dobrze pamiętam
-A to ci heca, też do 2b chodzę
-J-ja już muszę-powiedziałam, lekko się uśmiechnęłam i odeszłam w stronę rynku.
    Szłam około 15 minut aż w końcu dotarłam do pobliskiej restauracji z makaronem. Weszłam do lokalu gdzie zastałam tylko starszego, lekko siwego mężczyznę w ciemnozielonym płaszczu rozmawiającego z kucharzem.
-Dzień dobry-mruknęłam
-O dzień dobry, dzień dobry-odpowiedział starzec zza garkuchni. Usiadłam i zamówiłam pierwszy lepszy makaron z kurczakiem.
-Ciemny na pewno nie przyjechał tutaj bez powodu-kontynuował rozmowę jak gdyby nic klient.-musiał mieć czas w tym swoim cel
-Przepraszam, czy rozmawiają państwo o Reyu Darku? - moja ciekawość się obróciło przeciwko tobie Lin zobaczysz.
-Znasz go? -Spytał zdezorientowany pan w zielonym płaszczu
-Tak-pokazam mówić jakby był mi on obojętny, nienawiść do człowieka, nieawiść do, po odebraniu mi brata brała górę.
-To okropny człowiek-westchnął-dla zwycięstwa zrobi dosłownie-dla zwycięstwa zrobi dosłownie
-Jest trenerem Akademii Królewskiej. To o niego wam chodzi?
-Tak-powiedział zdecydowanie-zdania wielu ludzi krzywdę, ale trudno jest znaleść na niego abonenta. Prawie zawsze pracował z kimś i to jego marionetce się później obrywało. W ogóle to kim jesteś dziecko?
-Na imię mi Lin i ...- nie widzam czemu ale ten człowiek od razu w zbudził we mnie swoje zaufanie.-ehhhh to moja mała tajemnica. Proszę nikomu o tym nie mówić, dobrze? -Przytaknął-na nazwisko mam Samford i tak jestem siostrą Davida Samforda z Akademii Królewskiej. Tylko, że nie poszłam w ślady brata. Uczę się w pobliskiej szkole; Gimnazjum Raimona.
-A więc tak-mruknął-nazywam się George Smith, i pracuje jako detektyw
-Twierdzą państwo, że Dark jest złym człowiekiem, tylko dlaczego?
-Ray Dark nienawidzi cielesno
-Że co prosze! -Krzyknęłam niedowierzając-po co miałby trenować drużynę w kraju!
-Opowiem ci historie. Wszystko zaczęło się od Toma Darka-opowiadał-on i jego drużyna była na prostej drodze do sukcesu, aby być najlepsi w kraju. Jednak gdy Tom był już przy szczycie, pojawił się młodszy zawodnik, Dawid Evans i wyeliminował Darka. Tom był tak przygnębiony porażką, że popełniał błędy i błędy i przez jego drużynę. Pewnego dnia Tom Dark po prostu zniknął. Gdy zmarła również mama Reya, dziesięć zupełnie zupełnie sam.
-Więc to tak, ale nadal nie rozumiem dlaczego stworzył Akademię Królewską
-Tego możemy się tylko domyślać. Najprawdopodobniej Dark zap „zniszczyć" Marka Evansa, jako wnuka Davida. I do tego jest są mu potrzeby zawodnicy na światowym poziomie aby tego dokonać.
-Dziękuje za rozmowę, będę już wracała do szkoły...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przepraszam za wszystko ... // Inazuma ElevenWhere stories live. Discover now