12

402 34 69
                                    

Razem z moim zwierzątkiem Weszłam zadowolona do jadali, gdzie zaraz miała być podana kolacja. Tak, dzień zaczął się niezbyt dobrze, ale zakończenie podoba mi się o wiele bardziej.

- Cześć wszystkim.

- Cześć Holly, jak tam.... Ooooooo jaki śliczny kot! Skąd go masz!?

- Kiedy wracałam ze spaceru, znalazłam go w krzakach przed Hotelem. Charlie powiedziała, że mogę go zatrzymać.

Pajęcza demonica zabrała odemnie puchate stworzonko i zaczęła je głaskać. Widać było, że kociak ją polubił.

- To wspaniale! Jest cudowny. Jak go nazwiesz?

- Jeszcze nie wiem. Pomyślę nad tym.

- To kot mirror.

- Znasz go? Tak ma na imię?

Do rozmowy włączył się teraz Husk. Jak do tej pory jedynie uważnie obserwował kota. Teraz okazuje się, że go zna.

- Nie. To rodzaj piekielnego kota. Rodowity mieszkaniec piekieł. Na dodatek bardzo rzadki, nie ma ich zbyt wiele. A ich nazwa wzięła się od ich umiejętności. Ich żółte oczy widzą więcej niż się wam wydaje. One nie widzą tak jak my, powierzchownie. One widzą to co czujesz, jaką jesteś i dokładnie czują twoją aurę i zamiary. One nie podchodzą, ani tym bardziej nie zaprzyjaźniają się z byle kim. Jeśli chociażby odważą się do kogoś podejść, możesz być pewna, że osoba ta jest dobra, chociażby troszeczkę.

Husk zakończył swój wywód solidnym pociągnięciem z butelki. Następnie wzruszył ramionami i podszedł do stołu.

W tym czasie kociak zeskoczył z rąk Molly i wskoczył na moje. Wpatrywał się we mnie swoimi dużymi oczyma. Były takie piękne, żółto - złociste. Po dłuższej chwili wtulił się we mnie i zaczął mruczeć. Jego długi puchowy ogon poruszał się równomiernie. Jast taki piękny.

- A może tym razem kot się pomylił i niepotrzebnie jest u mnie. Przecież to jeszcze mały kociak. Może jeszcze nie opanował swoich zdolności i nie wie co robi.

- Nie ma takiej możliwości moja droga. Te koty doskonale wiedzą co robią odkąd tylko przyjdą na świat. I moim zdaniem nie pomylił się apsolutnie. Wiem o zajściu na rynku. Moja droga dzięki tobie to co robimy, ma szansę się udać.

Nie bardzo wiedziałam co zrobić, ani co powiedzieć. Zdziwiły mnie słowa Alastora. Przecież nie było we mnie apsolutnie nic wyjątkowego. I czy można mnie nazwać dobrą?

Kot ponownie zeskoczył z moich dłoni i dosyć niepewnie zbliżył się do radiowego Demona. Usiadł jakieś pół metra od niego i uroczo przechylając łepek, wpatrywał się w czerwonowłosego. Alasto przykucnął przed zwierzęciem, delikatnie wysuwał swoją dłoń przed siebie, chyba z zamiarem pogłaskania go. Na początku kociak odsunał głowę, jednak po chwili dał się pogłaskać. Chyba każdy z nas ma w sobie chociaż odrobinę dobra.

- Dobrze, że to nie pies.

- Dlaczego?

- Nienawidzę psów.

- Nawte takich słodziutkich szczeniaczków?

- Apsolutnie nie.

- Nie wiesz co dobre.

- Możliwe, że tak jest.

Po tych słowach uszasty ruszył w kierunku kuchni, gdzie pracowała Vaggie z Charlie. Zaraz do nich dołączę tylko odstawie mojego mięciutkiego towarzysza do pokoju. Niech zobaczy jak mieszka. Wpuściłam go do pokoju, a on od razu wskoczył na biurko, gdzie leżała koperta z wierszem oraz róża. Po chwili jednak z niego. Zeskoczył i ruszył w stronę łóżka. Położył się wygodnie na różowej poduszeczce i chyba zasnął. Zostawiłam drzwi od pokoju uchylone, aby nie poczuł się zamknięty. Wcześniej nie mieszkał prawdopodobnie w domu. Nie wiadomo jak zareaguje.

Nikt nie trafia tu bez powodu || Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz