Wstęp

1.7K 77 34
                                    

Zadzwonił do mnie Scott, mówiąc żebyśmy się spotkali w jego domu. Nie podał przyczyny, ani niczego oprócz "To ważne". Zdziwiło mnie to, że nie zadzwonił do mnie Liam, jak to zawsze robił. Westchnęłem i pojechałem swoim pick-up'em pod dom McCall'a.

Jadąc zastanawiałem się trochę na sytuacją z dzisiejszego ranka. Gdy zostałem obudzony przez kolejnego policjanta, z tym samym tekstem, który znam już na pamięć 'Nie możesz tu parkować'. Niby normalny i nudny poranek, ale wjeżdzając do lasu na horyzoncie zobaczylem jakiegoś faceta na koniu, stał tak na środku drogi, aż nie odjechał. Najzywczajniej na świecie, odjechał. Nie widziałem do końca jego wyglądu, ale rzucił mi się w oczy kapelusz, prawdopodobnie skurzany. Wariat.

*

Po kilku minutach byłem już pod domem Scotta, nie chciałem tam być, ale już sama ciekawość mnie tu sprowadziła. Westchnąłem i wysiadłem z auta. Wszedłem do budynku jak do siebie, i stanąłem w framudze drzwi do salonu McCall'ów. Jak zawsze. Rozejrzałem się po wszystkich. Jak zawsze. Ale brakowało mo tu kogoś, a właściwie Liama.

-Gdzie Liam? -spytałem zaciekawiony, ale próbowałem to ukryć pod maską obojętności.

-No właśnie, gdzie Liam? Nie widziałem go dzisiaj w szkole -powiedział Mason, siedzący na brązowej kanapie obok Corey'a.

-Właściwie to... nie wiem -powiedział McCall, spuszczajac wzrok zmarszczyłem brwi, ale nic nie powiedziałem.

-Jak to nie wiesz?! -wybuchł Hewitt wstając z kanapy, ale chimera zaraz pociągnęła go za rękę by z powrotem usiadł.

-Po to, jest to spotkanie. Od wczoraj wieczora go nie widziałem, myślałem że pojechał gdzieś z Hayden, ale okazało się, że ona cały czas siedzi w domu... -więcej nie słyszałem, dlatego że po prostu wyszedłem z domy Alfy.

Jak można zbubić własną Betę, i zorientować się o tym po jednym dniu?! Byłem zły i chciało mi się śmiać. Odpaliłem swój samochód i ruszyłem w stronę lasu. Coś kazało właśnie tam mi pojechać, nawet nie wiem dlaczego. Po kilkunastu minutach zaparkowałem przy wejściu do lasu, wysiadłem z pick-up'a i ruszyłem w głąb drzew. Zastanawiało mnie tylko to czemu właśnie tutaj przyjechałem. Nawet nie wiem czemu zacząłem krzyczeć.

-Liam! -zero reakcji- Liam?! -znowu nic, ruszyłem dalej, nie wiem co mną kierowało w tym momencie- Liam?! -dalej nic, westchnąłem. Byłem jak jakiś robot..

Po przejściu kolejnych metrów znów wykrzyczałem imię Bety, ale to nic nie dało. Nie usłyszałem żadniej odpowiedzi, ale dalej szedłem. Nie chciałem wracać, bez Dunbara. Nie wiem czemu, ale od kiedy on wyciągnął mnie z piekła, staram się by nic mu się nie stało i zawsze go ratuję. Czy to oznaki wariactwa?

-Liam!?

-Theo!? -usłuszałem kilka metrów ode mnie, cichy i zmęczony głos nastolatka i od razu skierowałem się w jego stronę.

-Liam, gdzie jesteś!? -nie usłyszałem odpowiedzi co mnie trochę zmartwiło- Liam!?

-Żyję! -krzyknął, i po chwili dodał szeptem -jeszcze...

Usłyszałem bicie serca chłopaka i pobiegłem w jego stronę, po chwili dobiegłem do starej studni. Zaglądnąłem w nią. Na samym dnie w wodzie siedział skulony Dunbar i cały się trząsł.

-Liam, dasz radę wyjść? -spytałem, a chłopak tylko pokiwał głową i zaczął się wspinać po kamieniach, trochę słabo mu to wychodziło, ale patrząc na stan chłopaka mu się nie dziwiłem- podaj rękę -Liam posłusznie podał mi swoją lodowatą rękę, powoli wciągnąłem go na ziemię i nie wiedzieć czemu przytuliłem, co Dunbar odwzajemnił- jesteś lodowaty -mruknąłem, i usłyszałem cichutkie 'a ty ciepły'- jak ty tam się znalazłeś? -spytałem zakładając na niego moją kurtkę.

-Wczoraj... trochę pokłóciłem się z Hayden. I przybiegłem tutaj... nie patrzyłem jak idę i tam wpadłem -powiedział cicho.

-Okej, zadzwonię do Scotta -jak powiedziałem tak zrobiłem, po piątym sygnale odebrał.

-Halo? -odezwał się zmartwiony głos McCalla.

-Znalazłem Liama, jesteśmy... -nie dokończyłem, bo przerwał mi trochę wkurzony głos Alfy.

-Kim jesteś? I co zrobiłeś z Liamem? -zmarszczyłem brwi, to jakić głupi żart? O co tu chodzi? Liam tak samo spojrzał na mnie zdziwiony.

-Jestem Theo, i znalazłem Liama w lesie. Robicie sobie żarty czy jak?

-Nie, znam żadnego Theo -powiedział po czym się rozłączył.

_________
Więc tak, to jest rozdział testowy,  czy u mnie przyjmie się coś innego niż Tonick (rozdziały tutaj mam wszystkie napisane muszę tylk za zacząć je publikować).

No więc, wiem wstęp trocję słaby, ale uwierzcie że mam plan na tą ksiażkę (która i tak nie zwali nikogo z nóg, ale ja lubię pisać XD).

P.S. przepraszam za błędy, i literówki

Do you remember me? | ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz