Rozdział 3

1K 64 31
                                    

-Co to takeigo? -spytałem od razu, gdy zrozumiałem sens wypowiedzianych słów, przez resztę.

-Wydaje mi się że to Dziki Łów... -nie dokończył ponieważ ktos wszedł do kliniki, razem z Theo wyjrzeliśmy za Alanem przez futrynę.

Stała tam jakaś dziewczynka z kotkiem na rękach. Spojrzeliśmy po sobie z Theo. I wyszliśmy.

-To do zobaczenia -powiedział Theo, uśmiechając się w stronę Deatona i dziewczynki.

Zdziwiłem się, jak Reaken potrafi tak szybko zmienić emocje. Z zaciekawionej i lekko przestraszonej miny, nagle jest uśmiechnięty i nie ma w ogóle oznak poprzedniej rozmowy. Podziwiam go. Bez słowa wsiedliśmy do samochodu starszego i odjechaliśmy w stronę mojego domu. Usłyszałem tylko nawet niedokończone zdanie, a już się boję. Czy serio w Beacon Hills nie może być spokojnie? Chyba będę musiał pobawić się w Stiles'a, by czegoś się dowiedzieć.

*

Leżałem na łóżku i czytałem książkę, gdy Liam próbował znaleźć coś w necie na temat 'Dzikiego Łowu' cokolwiek to jest. Dalej nie rozumiałem po co mu tak zależy.

-Coś chyba mam -powiedział z uśmiechem Dunbar i zaczął czytać coś na laptopie- Ujrzenie Dzikiego Łowu uważano za przepowiednię jakiejś katastrofy, np. wojny czy plagi, a w najlepszym wypadku, śmierci tego, kto go ujrzał. Śmiertelnicy, którzy przecięli trasę Łowu lub nią podążali, mogli zostać porwani i zabrani do krainy zmarłych -skonczył czytać młodszy, a ja patrzyłem na niego z zaciekaiweniem, zamknąłem książkę i pokazałem, że może czytać dalej- Jeźdźcy widmo sprawiali, że porwana osoba była wymazywana z pamięci osób, które ją znały.

Możliwe, że to miało sens. Widziałem jakiegoś człowieka czy czymkolwiek to jest. Potem Scott o mnie zapomniał jak i reszta stada, oprócz Liama i Deatona. I to wcale nie brzmi jak fikcja.

-Widzisz? Mówiłem, że coś się stało -powiedział brunet, ale nie wyczułem w jego głosie triumfu, a bardziej troskę- Czyli co, teraz każdy ciebie zapomni, a ciebie porwą? To wcale nie brzmi jak fikcja -co on mi w głowie czyta?

-Prześpij się z tym, nie wiem kiedy to minęło, że już jest wieczór, ale ty masz jutro szkołę -powiedziałem poważnie, wstając z łóżka- A ja jadę do siebi...

-A możesz zostać? -przerwał mi szeptem- Możesz zostać u mnie póki ciebie nie zapomnę -uśmiechnął się słabo, a nie wiedzieć czemu oczy Liama zrobiły się szkliste.

-Hej, o co chodzi? -spytałem lekko zmartwiony,  podeszłem do młodszego i kucnąłem przed nim.

-Zabiorą cię -wyszeptał patrząc w podłogę, a po chwili pierwsza łza spłynęła po jego policzku- Zapomnę cię, wszyscy ciebie zapomnimy... i znów zostaniesz sam..

-Będzie dobrze -powiedziałem ścierając mokre ślady policzków młodszego, nie byłem w stanie powiedzieć nic więcej, jak chłopak mi to uświadomił, pomimo że o tym wiedziałem, to mnie zabolało.

-Nie będzie -szepnął brunet zsuwając się z krzesła, a po chwili wtulił się we mnie.

Na początku byłem zdezorientowany, ale sam po chwili poczułem cisnące się pod powiekami łzy, ale nie wiem czym były spowodowane. Również przytuliłem Dunbara. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, kilka minut, kilkanaście? Ale było mi teraz dobrze. Coś czułem, że ciężko będzie mi zapomnieć o Liamie.

*

Obudziłem się przytulony do Liama, najpierw chciałem odskoczyć od nastolatka, ale i tak nie będzie tego pamiętać, więc bardziej przytuliłem chłopaka i starałem się z powrotem zasnąć. Niestety mi się to nie udało i po kolejnych kilkunastu minutach, otworzyłem oczy. Było jasno, a za oknem śpiewały ptaki, no nie powiem super zakończenie życia.

Westchnąłem cicho w włosy Liama, który aktualnie miał głowę pod moją brodą. Wcześniej nie pozwolil bym sobie na taki kontakt fizyczny z kimkolwiek, a teraz? Nie wiem czy to przez to, że Łowcy chcą mnie zabrać czy przez to że polubiłem dotyk młodszego, choć tego nie chciałem, ale wyszło jak wyszło.

Zacząłem się zastanawiać kiedy, zmieniło się moje zachowanie w stosunku do Dunbara. Kiedyś chciałem go zabić, wykorzystać i zabić, ale po jakimś czasie naprawdę go polubilem i zastanawiałem się nad tym czy serio chcę go zabić. Potem wysłali mnie do piekła, a następnie z niego wyciągneli, właściewie Liam mnie wyciągnął.

-Ładnie pachniesz -wymruczał nastolatek, a ja niekontrolowanie się cicho zaśmiałem. O co chodzi?- I jesteś ciepły -po tych słowach chłopak wtulił się bardziej we mnie, a ja poczułem jak policzki mi płoną. Co się ze mną dzieje?

-W porzadku? -pytam, bo chciałbym jakoś racjonalnie wytłumaczyć zachowanie młodszego, ale nic mądrego mi do głowy nie wpada, Liam podniósł się na łokciach i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, i tak samo smutno się uśmiechnął.

-Mhm -pokiwał głową, ale wiedziałem że kłamie.

-Liam -powiedziałem ostrzegawczo, a on wstchnął i znów się we mnie wtulił.

-Czuję, że ciebie zapominam Theo -szepnął, czemu chciałbym słuchać jego szeptu już zawsze? Co się z tobą dzieje Theo?

-To nic -uśmiechnąłem się, gdy na mnie spojrzał- Ale musisz iść do szkoły, bo Mason ciebie utłucze i zje jako pieczonego wilkołaka -powiedziałem, a Dunbar się cicho zaśmiał, i tego smiechu mógłbym słuchać w kółko. Mam chyba jakieś uzaleznienie od głosu Liama.

-Racja, ale zostaniesz?

-Zostanę

*

Westchnąłem i weszłem do szkoły. Nie chciałem tu być. Wolałem zostać w domu z Raeken'em, ale ten się uparł, że mam iść. Cały czas myślałem o brunecie, bałem się, że zaraz go zapomnę. A tego bym nie chciał.

Zaraz po tym jak otworzyłem swoją szafkę szkolną, rzucił się na mnie Mason. Zaśmiałem się cicho na jego reakcję.

-Powinienem się obrazić -powiedział Hewitt, po czym się odsunął i skrzyżował ręce.

-Spadaj do Bryant'a -zaśmiałem się.

-To co robiłeś takiego, wczoraj że nie mogłeś przyjść do szkoły? -zignoriwał moje słowa Mason, i spojrzał na mnie ciekawsko.

-Spałem wtulony w Theo -uśmiechnąłem się na to wspomnienie, nie chciałem mówić przyjacielowi teraz o wizycie u Deatona. Spojrzałem na ciemnoskórego, który marszczył brwi, wiedziałem co to znaczy.

-Z jakim Theo?

-Z moim... przyjacielem -westchnąłem i wyciągnąłem z szafki książki na lekcje.

-Mówisz tak jakby ci się on podobał -powiedział Corey, którego dopiero teraz zauważyłem- Ale Theo to nie jest zbyt dobry kandydat, na partnera -powiedział, ja spojrzałem na niego w szoku.

-Pamiętasz go?

-Trudno by było zapomnieć, takiego chuja. Czemu pytasz?

-O jakim wy do kurwy Theo mówicie? -wybuchł wkońcu Hewitt, patrząc na nas zdziwiony, a zarazem ciekawy.

-Później o tym pogadamy, chodźcie na lekcje -powiedziałem w momencie, kiedy zadzwonił dzwonek.

Przez całą lekcję myślalem czemu Mason nie pamięta Raeken'a, a Corey już tak. Ale nic nie wymyśliłem. A na kolejnych lekcjach, wspomniałem różne chwile z dziewiętnastolatkiem i zapisywałem je w jakimś zeszycie. Może to pozwoli mi zapamiętać? Lub sobie przypomnieć.

Po lekcjach Corey i Mason kompletnie nie pamiętali już bruneta. To był zły znak, dlatego, że teraz prawdopodobnie kolej na mnie...

___________
Dalej nie mam pomysłu na notatkę...

Do you remember me? | ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz