Zegar na stoliku nocnym pokazywał 2.35, gdy się obudziłem. Znów te koszmary. Często mi się to zdarza, prawie że codziennie. Chciałem iść spać dalej, ale usłyszałem szybkie bicie serca... Liama, pomyślałem że coś mu się przyśniło i zaraz przejdzie, ale gdy po paru mintuach to nie ustawało, a wręcz jego serce biło szybciej postanowiłem sprawdzić czy wszystko w porządku. Chociaż nie sądziłem, że bedzie dobrze. Koszmary to pizdy, tyle w temacie.
Po cichu wszełem do pokoju Dunbara. Nastolatek spał i wyglądał normalnie, gdyby nie zaciśnięta pięść na kołdrze, zmarszczone brwi i grymas na twarzy. Na dodatek chłopak zaczął kręcić głową na boki, więc postanowiłem go obudzić. Podeszłem trochę szybszym krokiem do łóżka i zacząłem szturchać Dunbara. Jeśli śnił mu się jakiś koszmar, a prawdopodobnie tak było, to mu współczuję.
-Liam, Liam obudź się -zacząłem mówić, gdy samo szturchanie nie dało rezultatów, po chwili Dunbar się obudził i od razu usiadł na łóżku, a gdy mnie zobaczył szybko mnie przytulił- Wszystko w porządku? -nie usłyszałem odpowiedzi, ale nie dopytywałem, odwzajemniłem powoli uścisk i zacząłem lekko gładzić młodszego po plecach, po kilku minutach jego oddech się unormował, odsunąłem się lekko od Liama i popatrzyłem na niego- W porządku? -pokiwał tylko głową i spuścił wzrok.
-Po prostu... ostatnio często śni mi się ten sam koszmar... i wygląda on tak jak by było na serio -szepnął, jakby się bał że to coś złego, ale rozumiałem go, tylko ja już się do tego przyzwyczaiłem.
-Spokojnie to tylko koszmar, i wszystko jest w porządku -uśmiechnąłem się lekko- Dasz radę zasnąć? Czy... zostać z tobą? -zapytałem niepewnie myślę że już każdy to wie, że nie umiem okazywać emocji.
-Jeśli mógłbyś...
-Dobrze -powiedziałem i wstałem- To się trochę przesuń -jak poprosiłem tak zrobił, łóżko było jednoosobowe, ale dało radę umieścić naszą dwójkę, tylko lekko stykałem się z nastolatkiem.
Przekręciłem się na bok, że leżałem twarzą w stronę Liama, a on po chwili odwrócił się tak, że leżał odwrócony w moją stronę. Zamknąłem oczy, ale wiedziałem że szybko nie zasnę. Jeśli w ogóle zasnę.
-Od kilku dni w kółko śni mi się, jak umierasz -szepnął, a ja od razu otworzyłem oczy i na niego spojrzałem- I to... ja ciebie zabijam... -znowu szepnął po czym spojrzał na mnie, a ja zauważyłem, że ma zaszlkone oczy- Tracę nad sobą kontrolę, a ty akurat jesteś przy mnie..
-Ale to tylko koszmar, niestety nie pozbędziesz się mnie tak szybko -powiedziałem szczerze, bo jakoś zawsze udaje mi się przeżyć. Stety albo niestety. Brunet uśmiechnął się lekko na moje słowa.
-Racja... tylko Theo, nie wiem co się dzieje, ale ja nie chcę zapomnieć. Nie chcę ciebie zapomnieć -szepnął i odwrócił wzrok, nie wiedziałem co powiedzieć więc po prostu się szczerze uśmiechnąłem, co ostatnio wychodziło mi tylko o dziwo przy młodszym.
-Najpierw dowiedzmy się, o co może chodzić, okej?
-Mhm... -mruknął i odwrócił się do mnie plecami- Dobranoc Theo.
-Dobranoc Liam -powiedziałem, ale naprawdę zasnąłem godzinę później.
*
Obudziłem się i poczułem ciepło drugiej osoby. Uśmiechnąłem się, gdy przypomniałem sobie z kim zasnąłem w nocy. Lubię Theo, może trochę nawet za bardzo. Jak bardzo nie chciałem wstawać, tak bardzo byłem głodny, wczoraj jakoś mi to umknęło. Niechętnie odgarnąłem rękę starszego i delikatnie wstałem z łóżka. Tak samo cicho wyszedłem z pokoju. Będąc w kuchni zacząłem robić tosty, bo w sumie nic innego nie umiem.
Po kilku minutach moje śniadanie było gotowe. Cieszyłem się widząc jedzenie. Nie jadłem od kilkunastu godzin, a to nie dobrze mi służy. Jak mam sobie przypomnieć jak zimno i mokro było w tej studni, to aż mnie skręca w brzuchu. Cieszę się, że ktoś mnie tam znalazł, zanim umarłem z głodu. Jeszcze bardziej się cieszę, że to był Theo.
Sam siebie nie rozumiem, lubię towarzystwo Raeken'a. Jego samego bardzo lubię. Scott i Malia cały czas mi powtarzają, że nie powinienem tak często spędzac czasu ze starszym, ale to trochę silniejsze ode mnie. Z resztą to on cały czas ratuje mi dupe. Podskoczyłem na krześle jak usłyszałem dzwoniący telefon. Mój dzwoniący telefon. Sięgnąłem po niego, przez chwilę zastanawiałem się co robił na blacie w kuchni, ale przypomniała mi się kłótnia z Hayden, po której go tu zostawiłem. Spojrzałem na wyświetlacz, dzwonił Mason, więc od razu odebrałem.
-No?
-Jakie kurwa 'no'? Jest 10, a ciebie dalej nie ma w szkole. Wiem że już jestes w domu, bo Scott mi o wszystim mówił -powiedział na wstępie Hewitt.
-Spokojnie, złość piękności szkodzi Mase -zasmiałem się lekko do telefonu.
-I ty mi to mówisz?! -spytał z sarkazmem.
-Oh, zamknij się. Dzisiaj mnie nie będzie, bo muszę coś załatwić -powiedziałem nawiązując do wyzyty u Deatona- Ale jutro ci wszystko wytłumaczę.
-No mam nadzieję...
-Nie wiesz jak Mason, tracił zmysły kiedy ciebie nie było -wtrącił się Corey.
-Nie wcinaj się Bryant -chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale usłyszałem kroki na schodach- To do jutra Mason -nie czekając rozłączyłem się, i zacząłem dalej jeść swoje tosty.
-Cześć -mruknął zaspanym głosem Raeken, wiem że tego głosu bym mógł słuchac codziennie i by mi się nie znudził.
-Hej, tam masz tosty, powinny być jeszcze ciepłe -odpowiedziałem i spojrzałem na starszego
-Dzięki
Dopiero teraz zauwarzyłem, że nie ma bluzy, ukradkiem spojrzałem na jego brzuch. Bardzo wyrzeźbiony brzuch. Czyli Theo dotykał swoim nagim brzuchem moich pleców? No chyba strzeliłem buraka. Oddychaj Liam, oddychaj. Czemu ja tak reaguję? Spuściłem wzrok i szybko dokonczyłem posiłek.
-Tak w ogóle dziękuję -powiedziałem- Za to w nocy -sprostowałem, nie widziałem miny starszego, ale czułem że nie zrozumiał o co mi chodziło.
-Luz
*
Po śniadaniu ogarnięci pojechaliśmy do Deatona. Theo się trochę stawiał, ale na końcu udało mi się go przekonać. Na miejscu jak zawsze druid przywitał nas małym uśmiechen i od razu zaprosił do sali operacyjnej.
-O co chodzi? -spytał ciemnoskóry, pewnie widząc moją lekko spiętą minę.
-Więc tak, Liam się ostatnio zgubił w lesie, ale mniejsza z tym. Jak go znalazłem to zadzwoniłem do Scotta, a on powiedział, że nie zna żadnego 'Theo', tak samo jak reszta. Ja sądzę, że po prostu sobie żarty robią, ale Liam uparł się by tu przyjechać -wytłumaczył Raeken, a Deaton przez dłuższą chwilę był zamyślony, a po chwili jak zawsze nie mogłem nic wyczytać z jego twarzy.
-Zauważyłeś ostatnio coś dziwnego? Albo raczej kogoś? -spytał Alan, a ja jak zawsze musiałem powtórzyć sobie te pytania w głowie, by je zrozumieć. Te pytania zrozumiałby pięciolatek, ale u druida zawsze tak mam.
-Jeśli do dziwnego, a nie głupiego zaliczać gościa na koniu z kapeluszem jak na rodeo, to tak. Widziałek kogoś dziwnego.
-I chyba wiem co się dzieje..
__________
1Spać mi się chce, ale mam wenę więc i tak nie zasnę (no więc pisalam to w nocy i zanim to dodałam to zasnęłam xd jednak).
![](https://img.wattpad.com/cover/236282075-288-k525280.jpg)
CZYTASZ
Do you remember me? | Thiam
Hombres LoboPo najeździe Jeźdźców Widmo, coś nie pasuje Liamowi, czegoś mu brakuje. Albo raczej kogoś. ________________ W opowiadaniu mogą występywać wylgaryzmy, homoseksualizm oraz nie wszystko może się zgadzać z serialem, częściowy spojler sezonu 6A❗ ❗❗ Jeśl...