Rozdział 6

872 59 18
                                    

Powiem tak, jak śpisz kilka nocy pod rząd w łóżku, to potem tylne siedzenia Pick-up'a nie są juz takie wygodne. A mi dodatkowo brakuje Liama jako misia do przytulania. Czym ja tak pogrzeszyłem? A... no tak... wiem czym.

Minęły dopiero piepszone dwa tygodnie, a ja już zdążyłem przyjechać z 60 razy pod dom nastolatka. Jestem zły na siebie. Zły za to, że dopiero usta Liama uświadomiły mi co czuję do nastolatka. Cholera. Jak go widzę mam ochotę go pocałować, ale nie mogę. I kurwa, nie jestem nawet na siebie zły, że kogoś pokochałem, a zawsze tak to się u mnie kończyło, ale teraz? Moje całe ciało wyrywa się w stronę Dunbara, i - cholera podoba mi się to.

Stałem oparty o swój samochód, na niebie było od cholery gwiazd. W ręce trzymałem papierosa, i no nie powiem przyjemne uczucie. Usłyszałem za sobą szelest, zdeptałem końcówkę używki i odwróciłem się w strone szelestu. Wysunąłem pazury i czakałem na atak ze strony przeciwnika. Przeklnąłem cicho, gdy zobaczyłem znajomą sylwetkę, zbliżającą się w moją stronę. Łapałem za klamkę od drzwi, gdy postać do mnie krzyknęła.

-Porozmawiaj ze mną! -krzyknęła postać, nie patrzyłem w jej strone, nie mogłem- Itak ciebie znajdę, więc po co uciekasz?!

Po chwili postać stała przede mną. I patrzyła się na mnie wyczekująco. Westchnąłem i w końcu odwróciłem głowę w stronę młodszego.

-Uciekanie to moje drugie imię -powiedziałem obojętnie.

-Jakoś ci to nie wychodzi -prychnął młodszy.

-Jak wyjadę z Beacon Hills, już mnie tak łatwo nie znajdziesz -powiedziałem po czym wymusiłem uśmiech i chciałem otworzyc drzwi Pick-up'a, ale ręka chłopaka mi przeszkodziła- Możesz się odczepić Liam? Po co to robisz?

-Bo chcę wiedzieć, o co chodzi. Deaton doskonale zdaje sobie sprawę z tej sytuacji, ale nikomu nic nie chce powiedzieć, mi, Scottowi, nawet Isaacowi, a on jest dla niego prawie jak syn. Po prostu mi wytłumasz o co tu chodzi, a dam ci spokój -zastanawiało mnie tylko czemu mówił teraz szeptem.

-A co jak powiem, byś się dzieciaku odpierdolil? -nie chciałem by te słowa wyszły tak agresywnie, ale na prawdę już miałem dość, tego że Liam po prostu sobie tu tak stoi niczego nie świadomy, chyba wolał bym by mnie ci łowcy zabrali.

-Już to gdzieś słyszałem -powiedział spuszczając głowę, po chwili aię cichutko zaśmiał- Theo proszę powiedz mi -znów szepnął, a ja zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego ciekawsko.

-Pamiętasz moje imię? -spytałem zdziwiony, a zarazem zaciekawiony, a on spuścił wzrok.

-Kurwa, od jakiś dwóch tygodni mi się śnisz, a ja tam tak do Ciebie mówię... Czemu wtedy pod kliniką widziałem w twoich oczach smutek? -oh, mogłem się spodziewać tego pytania.

-Kiedyś poznałem chłopaka... -w sumie nie wiem czemu mu to mówiłem- Polubiłem go, on mnie znienawidził, bo zrobiłem coś okropnego -westchnąłem i spojrzałem na gwieździste niebo- Lotem pomimo, że mnie nienawidził to mnie uratował, byłem mu wdzięczny. On się we mnie zakochał, a ja w nim, miałem nadzieję, że teraz będzie dobrze, ale nadzieja matką głupich, i ni z gruchy ni z pietruchy, pojawił się jakiś gościu na koniu i nagle wszyscy zapomnieli o moim istnieniu... Proszę, już wiesz, więc daj mi stąd pojechać -nie wiedzieć czemu mój głos zaczął nieprzyjemnie drżeć, ale co się dziwić przy Dunbarze nie umiem kontrolować emocji.

-Ja... przykro mi -szepnął gdy otwierałem drzwi samochodu- Um... to chyba twoje -powiedział podając mi kawałek czerwonego materiału, zmarszczyłem brwi, ale wziąłem materiał, a gdy zobaczyłem znajomą koszulkę, zdziwiłem się, bo niby ona przecież zginęła, uśmiechnąłem się lekko.

-Skąd ją masz? -nie zabrzmiało to jak wkurzenie czy zdenerwowanie, raczej dziękująco.

-Trener mi ją dał, powiedział że ciebie znam to mam ci ją dać, zdziwiłem się, bo sam nie znałem, żadnego Theo -zaśmiałem się cicho- Też gram w drużynie, ale to chyba wiesz skoro mnie znasz. Jak chcesz mógłbyć przyjść na mecz w piątek

-Zobaczę -jaka to ulga, w końcu móc 'normalnie' porozmawiać z Liamem, brakowało mi go, bardzo.

-To ja już ciebie nie zatrzymuje -uśmiechnął się do mnie, w tym czasie zawiał wiatr, a Liam to idiota i przyszedł do mnie znowu w krótkim rękawie.

-Właśnie -powiedziałem otwierając tylne drzwi Pick-up'a, wyjąłem z niego granatową bluzę młodszego- Twoja.

-Szukałem jej, dzięki -powiedział po czym ubrał na siebie materiał- Jak ona się tu znalazła?

-W ostatni wieczór, kiedy mnie pamiętałeś, pojechaliśmy na przejażdżkę, tu i tam, i ją zostawiłeś -wytłumaczyłem.

-Miałeś ja wtedy w klinice -powiedział i się cicho zaśmiał.

-Nie złość się, ciepła jest, a zobaczyłem to dopiero pod wieczór -powiedział trochę zmieszany.

-Nie spokojnie -zarumienił się, jak ja dawno nie widziałem tych słodkich rumieńców- Ładnie pachniesz -mruknął, wąchając rękaw ubrania, na co ja się zarumieniłem. Cholera.

-Już to gdzieś słyszałem -skopiowałem słowa Liama, na co ten znowu się zaśmiał i cholera jak mi go brakuje.

-Od kogo?

-Za każdym razem od ciebie -zaśmiałem się cicho, widzął jak młodszy się rumieni- Chodź zawiozę ciebie do domu, bo trochę daleko jesteśmy od niego -Liam na znak zgody pokiwał głową, po kilku minutach już wjeżdżaliśmy, na obrzeżne (?) drogi Beacon Hills.

-Dlaczego, wyjeżdżasz za Beacon Hills? -spytał w końcu młodszy

-Bo za miastem jest ciszej -i mniej policjantów, spojrzałem na Liama, który miał jakąś dziwną minę, spojrzałem na nastolatka znowu, ale ten w ogóle nie znienił spojrzenia- Co?

-Czegoś mi nie mówisz -powiedział odwracając wzrok na drogę.

-A muszę?

-Byłoby miło -wzruszył ramionami. Nie odpowiedziałem.

Po kilkunastu minutach podjeżdżaliśmy pod dom Dunbarów, czułem się jak wtedy, gdy wyciągnąłem Liama ze studni.

-Skąd wiesz gdzie mieszkam? -spytał, a ja uśmiechnąłem się do niego- A no tak, ty mnie znasz.

-Nic się nie stało -uśmiechnąłem się, a brunet zanim zamknął drzwi dodał.

-Nie chcę naciskać, ale może chcesz zostać u mnie na noc? -spytał.

-Wrócę do siebie, spokojnie -młodszy westchnął i wymusił uśmiech, po czym zamknął drzwi samochodu i ruszył w stronę domu.

Patrzyłem na niego póki nie wszedł przed drzwi wejściowe, a gdy to zrobił wypusciłem powietrze. Nawet nie wiem kiedy je wstrzymałem. Może po to by nie rzucić się na nastolatka i nie zacząć go całować? Tak, zdecydowanie mam obsesję. Zagryzłem wargę do krwi i odjechałem spod bramy.

_____________
Thiam check

Czy was też wkurwiają te świąteczne reklamy, gdzie nawet nie ma połowy listopada?

A tak btw to miłego weekendu ;)

Do you remember me? | ThiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz