4. Podobno powinienem dojrzeć, coś zrobić, jakoś wziąć się w garść.

305 21 11
                                    

Pomimo upływu pięciu lat, jej pozycja w rodzinie raczej nie uległa zmianie. Zmieniło się miasto, zmienił się dom i jego skład, ale to jedno było nienaruszalne: Sakura dalej była najsłabszym ogniwem tego małego ekosystemu. Tym razem jednak nie miała już ani wyrzutów sumienia, ani potrzeby udowodnienia komukolwiek, że stać było ją na więcej. Haruno dryfowała, czekając, aż nadarzy się sposobność do tego, by zacząć życie na wolności: tam, gdzie wszystkie zadane jej sercu rany były tylko i wyłącznie jej winą.

O jeżeli prędzej nie nadarzy się okazja do tego, by swoje życie zakończyć. Wówczas było wysoce prawdopodobne, że jej plany uległyby diametralnej zmianie.

Przez ostatnie kilka tygodni Sakura wypruwała sobie żyły nad tekstami i trenowaniem Mei, która wciąż miała wiele nauki przed sobą i choć radziła sobie świetnie, biorąc pod uwagę brak doświadczenia, potrzebowała kogoś, kto by nią pokierował. Udało im się jednak nagrać kilka piosenek i wypuścić dwa klipy, z czego wszyscy zaangażowani w ten projekt mogli się jedynie cieszyć.

Pośpiech wytwórni dalej pozostawał zagadką, ale Sakura – niezależnie od tego, jak bardzo nie byłaby ciekawa – nie potrafiła zdobyć się na odwagę i zapytać mieszkającego z nią pod jednym dachem prezesa o powód. Liczyło się dla niej tylko to, że z trudem ciułane przez nią pieniądze na jej koncie zaczynały powoli się mnożyć. To przybliżało ją do jej głównego celu.

Po premierze „Sorry" pracy naturalnie było więcej, jednak po wydaniu ostatniego singla ona i Mei zrobiły sobie potajemną przerwę. Dlatego zamiast grzać do studia na złamanie karku, Sakura przewróciła się na drugi bok, zagrzebując się w pościeli i zacisnęła oczy, chcąc zmusić organizm do drzemki. Łeb jej pękał, ale to normalne, biorąc pod uwagę kolejną noc spędzoną na szlajaniu się po klubach, tym razem samotnie. Ino na serio wzięła się do roboty i permanentnie nie odbierała jej telefonów, stawiając naukę ponad dobrą zabawą.

Sakura lubiła myśleć, że to dlatego, że były dorosłe.

Ktoś zapukał do jej drzwi. Kobieta wydała z siebie bolesny jęk, przykrywając głowę kołdrą. Intruz zdawał się jednak nie mieć litości. Usłyszała szczęk zawiasów i przewróciła oczami, zaciskając zęby.

- Złaź na śniadanie.

To była Ochako, na której rozpad ich rodziny odbił się zdecydowanie najmocniej, a mimo to w dalszym ciągu świetnie dawała sobie radę. Jasne, z początku było dużo łez i cichych dni, ale i ona ostatecznie przywykła do nowej rzeczywistości, w której umieścił je ich ojciec. Sakura nie wiedziała, czy cała ta sytuacja przeszkadzała Ochako. Siostra miała piętnaście lat i tak, jak reszta rodzeństwa, nauczyła się nie wychylać poza czubek własnego nosa.

- Nie jestem głodna – warknęła cicho, nie przejmując się tym, czy dziewczyna usłyszy ją spod pierzyny.

- Ojciec nalega – odważyła się ściągnąć z niej kołdrę. Wystawiona na zimne powietrze Sakura skuliła się w kłębek, łypiąc na nastolatkę ciskającym gromy okiem.

- Spadaj.

- Strasznie tu śmierdzi – jej wciąż dziecinna twarz wykrzywiła się w mało subtelnym grymasie.

- Wiesz, gdzie są drzwi.

- Ogarnij się i złaź na dół, Sayuri jest – Ochako zignorowała ją, otwierając okno i wychodząc. 

Sakura, rzeczywiście po jakimś czasie doszła do porozumienia sama ze sobą i w istocie zwlekła swoje ciało przypominające wyglądem zwłoki na parter. W akcie heroizmu narzuciła na siebie ciepłą, ale nieco przepoconą bluzę, chcąc zachować choć cień pozorów – czasami trzeba było zachowywać się jak wykształcony, cywilizowany człowiek, nawet, jeżeli najchętniej rzuciłaby się ze zmęczenia pod pierwszy lepszy pociąg.

Ghosttown ||Paradise. Sequel||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz