13. Я з тобою люблюся, поки не зна матуся, a як узна матуся, то розійдемося.

317 23 4
                                    

Byli we dwoje, a przed ich oczami rozciągał się horyzont. Wiedział, że to dopiero początek. Spokój, którego zaznał w nocy był potrzebny po to, by otworzyły się przed nim nowe perspektywy. Możliwości i dróg było wiele, teraz był w stanie spojrzeć na nie z chłodnym umysłem. To wszystko dlatego, że Sakura stała w zasięgu jego orbity. Czuł ciepło bijące z tego małego, zniszczonego ciała i słuchał, jak oddychała spokojnie, zapatrzona w budzące się do życia miasto u ich stóp. Oparł brodę o jej włosy, przejmując od niej papierosa.

Zdawał sobie sprawę z tego, jak niewiele spraw poruszyli tej nocy. Liczył jednak na to, że świt który wspólnie witali, nie będzie ostatnim.

- Co zamierzasz? – zapytała niespodziewanie, wypuszczając swobodnie chmurę dymu, która wleciała mu do oczu.

To było dobre pytanie. Nie wiedział, jak wytłumaczyć jej, że wątpił, iż uda mu się zbliżyć do niej na tyle, by zacząć planować następne kroki. Sasuke nie widział żadnych scenariuszy, nie był w stanie przepowiedzieć przyszłości. Zatrzymał się w tamtym momencie i wyciągał z niego tyle, ile się dało.

Sakura poruszyła się niespokojnie i ostatecznie odsunęła się od niego, po to, by spojrzeć mu w oczy. Nie potrafił się zdobyć na odpowiedź. Spuściła głowę, zaciągając się papierosem.

- Nie wiem – odparł cicho, niesiony na fali szczerości. Jeżeli miało coś z tego wyjść, musiał mówić prawdę.

Pokiwała głową, oplatając się ramionami. Wygięła stopę pod dziwnym kątem, oglądając się za siebie z kalkulacyjną miną.

- A czego byś chciał? – uderzyła z innej strony, co niespecjalnie go zaskoczyło. Lubił w niej to, że jako jedna z niewielu osób, które znał, pytała go o takie rzeczy.

- Chciałbym cię mieć w swoim życiu – odpowiedź wypadła z niego automatycznie i bez refleksji. Różowowłosa zerknęła na niego z ukosa, lecz na jej ustach majaczył się cień smutnego uśmiechu. – Jeżeli mnie zechcesz – dodał, starając się poznać jej uczucia.

- Chcę – wyszeptała, rozczulona na tę myśl. – Nie wiem jednak, jakie będą tego konsekwencje. – Sasuke zmarszczył brwi. – Ostatnio nam nie wyszło właśnie dlatego.

Domyślił się sam tego, czego nie powiedziała głośno. Ich wspólna egzystencja nie powinna mieć racji bytu, nawet jeżeli wiedział, że Yume nie miałaby nic przeciwko. Chodziło o coś większego. Wziął ciężki oddech, próbując przegonić przygniatające go uczucie. Sakura zdawała się wyczuć jego stan. Zbliżyła się do niego i przyłożyła mu dłoń do policzka, patrząc mu ufnie w oczy.

- Teraz nie musi tak być – zapewniła. – Musimy się tylko dogadać.

Nie spodobał mu się ten dobór słów. Przyłożył swoją dłoń do jej własnej, chcąc podzielić się z nią swoim ciepłem.

- Nie chcę, żebyś cierpiała. – Przygarnął ją do siebie ramieniem, nie mogąc znieść jej oddanego spojrzenia. Kiedy tak na niego patrzyła, miał wrażenie, że nigdy nie odrobią straconego czasu i zepsutej krwi.

Czuł w kościach, że nawet jeżeli ustaliliby najdoskonalszy w świecie plan, albo ukryli się przed wszystkimi na krańcu świata, Haruno i tak byłaby nieszczęśliwa. Nie mógł się poświęcić tylko jej: nie, póki nie stał na własnych nogach; nie, póki nie żył na własnych zasadach. A ona zasługiwała na to, żeby móc być u jego boku bez martwienia się o cokolwiek. Nie mógł jej tego dać teraz i prawdopodobnie nie w ciągu najbliższych kilku lat.

- Wiem – odpowiedziała spokojnie, zakleszczając palce na jego biodrze.

Sprawiło to, że poczuł budzące się do życia iskry w podbrzuszu i znajomy prąd rozpływający się po jego organizmie, o którym już dawno zapomniał. Zacisnął wargi, chcąc lepiej kontrolować własne ciało. Zza ich pleców niespiesznie wyłaniało się słońce, oświetlając pierwszymi promieniami okna w bloku naprzeciwko. Noc dobiegała końca, a razem z nią pękała bańka, w której się znaleźli, wypuszczając z siebie dobrze skrywane krzywdy.

Ghosttown ||Paradise. Sequel||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz