17.

111 18 3
                                    

Byłam w pracy, gdy Adam zadzwonił z informacją, że wrócił już ze szpitala i żebym przyjechała do niego, gdyż ma coś ważnego do omówienia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Byłam w pracy, gdy Adam zadzwonił z informacją, że wrócił już ze szpitala i żebym przyjechała do niego, gdyż ma coś ważnego do omówienia. Nic na temat swojego gościa, czyli ciotki Poli, żadnych pytań, po prostu cały on, zapatrzony w siebie.

– Pewnie szuka służącej. Niech sobie jakąś pielęgniarkę załatwi, stać go – burknęłam.

– Oj, nie kuś losu... – westchnęła Jola. – Chciałabyś, żeby jakaś obca baba go myła i tak dalej?

– A co mi do tego? – odparłam, siląc się na obojętny ton.

– Jak to, co? Nie jesteście już razem? – wtrąciła się Kaśka.

Nie lubiłam, kiedy byłyśmy we trzy, ale miałyśmy kolejną dostawę i Pasza nie wyrabiała. Na dodatek córka jej się rozchorowała na grypę żołądkową, więc co chwilę urywała się do domu albo do mieszalni, jak tylko dostawała telefon.

– Nie wiem, wątpię, żeby coś z tego było na dłuższą metę – zbyłam ją i ukradkiem dałam znak Jolce, żeby przestała mnie prowokować.

– Tacy są rozwodnicy, trudno za nimi nadążyć, a żonaci jeszcze gorsi... – ciągnęła Jolka mimo to.

Nie miałam pojęcia, czy wiedziała o Kaśce i Sebastianie. Nawet nie wiedziałam, czy on wiedział już o ciąży. Wolałam się nie wtrącać, aczkolwiek nadal ściskało mnie w dołku i czułam narastającą wściekłość, gdy przypomniałam sobie jego groźby po tym, jak mu odmówiłam. Nie wiedziałam, czy je spełni, ale jeśli tak, to również sporo straci. Róża mu nie wybaczy, bo nie miałam zamiaru siedzieć cicho, co to, to nie...

Wypniesz się tylko i załatwimy sprawę. Zobaczysz, spodoba ci się. Mam bardzo sprawny język, odlecisz w kilka minut, ja też. To nie zdrada, przecież cię nie przelecę, nie dosłownie, nie bój się...

– Jesteś chory i zboczony! Wyłączam telefon i nie odzywaj się do mnie!

– Majka, słuchasz mnie?

– Tak, co mówiłaś? – Spojrzałam na Kaśkę, lecz to Jolka trzymała mnie za ramię.

– Pytałam, czy chcesz jechać jutro nad wodę, Kaśka nie może, a ty?

– O nie, żadnej plaży i wody... Jaki elegancki płaszczyk, o... Trzydzieści osiem rozmiar, akurat na mnie – pisnęłam, chwyciłam wieszak i zwiałam do przymierzalni.

 Trzydzieści osiem rozmiar, akurat na mnie – pisnęłam, chwyciłam wieszak i zwiałam do przymierzalni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nocne MarkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz