10.

144 18 6
                                    

Spałam ze dwie godziny, nie więcej i oczywiści męczył mnie kac, że aż wstyd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spałam ze dwie godziny, nie więcej i oczywiści męczył mnie kac, że aż wstyd. Musiałam zadzwonić do Paszy, że nie dam rady przyjść na dziewiątą i pojawię się o trzeciej, ale na szczęście dała mi wolne, gdy tylko usłyszała moją bajeczkę o tym, że muszę jeszcze odwieźć Adama do szpitala. Tymczasem rzygałam jak kot i obiecałam sobie, że nie tknę już alkoholu. To znaczy – nie będę więcej piła w towarzystwie A. Zdecydowanie miał na mnie zły wpływ: omal mu się nie oddałam tam w parku, tak to akurat pamiętam, bo na trzeźwo na pewno bym czegoś takiego nie zrobiła, a przynajmniej nie w miejscu publicznym. Dawne pragnienia odżyły to fakt, było mi z nim świetnie, lecz nie mogłam tak daleko się posunąć i bynajmniej nie ze względu na Adama. Jego miałam gdzieś, skoro nie był ze mną szczery i za moimi plecami sam utrzymywał swój mały „harem". Wiedziałam, że A miał rodzinę, a ten śliczny chłopczyk na pewno jakąś mamę. Już raz przerabiałam coś podobnego i spotykałam się z żonatym facetem, który ten fakt przede mną ukrywał, ale gdy do tego doszłam, nie wahałam się zerwać. Jedno mnie tylko gryzło, czy na pewno dobrze oceniłam sytuację? Może A, był samotnym ojcem? Różnie to w życiu bywa, prawda?

– Gdzie jest butelka? – usłyszałam za plecami.

– Jaka? – udawałam głupią i dalej nakładałam makijaż, jakby nigdy nic, aczkolwiek niezbyt mi to dziś wychodziło i czułam, że za moment wszystko i tak zmyję...

– Nie igraj ze mną. Ta, która zniknęła z barku.

– Wyrzuciłam.

– Ochujałaś?! – uniósł się i znienacka uderzył w bok szafki, aż przybory i kosmetyki na kamiennym blacie zagrzechotały. – To była limitowana wersja Danielsa, idiotko! Wiesz, ile kosztowała? – Opluł się i twarz mu poczerwieniała.

– Mam to gdzieś i sam jesteś idiotą. Skoro to było takie cudo, trzeba było trzymać je u siebie w sejfie albo ubezpieczyć razem z tymi twoimi niebieskimi dropsikami – zakpiłam.

– To nie ja, a ty powinnaś się leczyć i to na oddziale zamkniętym! Co się ostatnio z tobą dzieje? Wiesz, co mój brat zrobił Róży dwa lata temu, kiedy dobrała się z koleżankami do jego kolekcjonerskiej serii rumu?

Seria kolekcjonerska? Nawet nie wiedziałam, że są takie serie. Bezsens.

– Nie wiem. – Wzruszyłam ramieniem. – Zgaduję, że chciałbyś go przebić, ale wisi mi to. Miałam ochotę, to się napiłam i co, poddusisz mnie jak ostatnio? Dasz klapsa? A może wyrzucisz na bruk?

Serio, puszczały mi przy nim nerwy. Nie mogłam uwierzyć, że butelka alkoholu była ważniejsza ode mnie.

– To, gdzie jest butelka? – warknął. – Padłabyś po dwóch szklankach, nie wciskaj mi kitu. Gdzie reszta?! – Szarpnął mnie za ramię, odciągając od lustra.

– Głuchy jesteś?! – Wyrwałam się. – Mówiłam już, że wywaliłam do kubła ze śmieciami. Mogło się trochę wylać, już nie pamiętam. Potem przyniosę, jak się na słońcu rozgrzeje, to może jeszcze odlecisz na oparach – zakpiłam ponownie.

Nocne MarkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz