Rozdział 2

5 6 0
                                    

− Jaka ta młodzież nie wychowana, nie wie, że trzeba ustąpić miejsca starszym, kto ich tam wychowuje?
Ale ja nie wiem, czy ta staruszka zakumała, że pani jest w ciąży, bo jeszcze aż takiego dużego brzuszka nie widać. W pełni też popieram ciężarną, jej też należy się miejsce siedzące, które zajęła i tak kobiecina z tobołami nie powinna wybrzydzać i zająć miejsce, które zaoferował jej pan.
Nie wiem jak ta historia się skończyła, bo przeniosłem się na tył autobusu i też nie zareagowałem, chociaż później jak to sobie przypomniałem, wiedziałem, że powinienem uświadomić staruszce, że młoda dama jest w ciąży i nie ma obowiązku jej ustępować miejsca.
Tak jak już mówiłem, lubię autobusy i tramwaje, aby obserwować ludzi i tak jak już byłem na tyle autobusu i nieco się rozluźniło, usiadłem na jednym z czterech siedzeń ustawionych do siebie, moje miejsce było przy oknie. Naprzeciwko mnie siedziała dziewczyna, około 25 lat, była dosyć elegancka, siedziała z oczami zamkniętymi, jej czarno krucze włosy spadały luźno na lewy obojczyk i dalej na lewą pierś, z prawej strony były zaczesane za plecy. Piersi miała niezbyt obfite, ale biustonosz push up robił swoje i wyglądały na duże, ukryte pod różowy golfem. Na kolanach trzymała czarną torbę ze złotym zapięciem i czarnym paskiem, również ze złotymi zakończeniami. Miała też długą czarną spódnicę za kolana i beżowe rajstopy, do tego sznurowane srebrne lakierki, które aż świeciły. Na golfie wokół szyi wisiał złoty łańcuszek z serduszkiem, to chyba na pokaz, bo ja bym jednak taki łańcuszek nosił pod golfem. Poza tym na serdecznym palcu prawej ręki nosiła srebrny pierścionek, ciekawe czy zaręczynowy? Jak tak się jej przyglądałem, to w głowie kłębiły mi się różne myśli, czy ma faceta, gdzie taka zaspana rano jedzie? Czy miałbym u niej szanse, możecie się domyślić jak moja wyobraźnia szalała i nie wiedziałem tylko jednego, o czym ona teraz śni? Ale tego już się nie dowiem, bo jestem zbyt nieśmiały, aby jej zapytać.
Rozmarzyłem się, a obok niej siedział młody uczeń szkoły podstawowej, miał bluzę koloru pomarańczowego z kapturem na głowie i z jakimiś dziwnymi napisami po angielsku. Pod nogami trzymał czarny firmowy plecak niezbyt wypchany książkami. Buty również drogie i czarne dżinsy. Włosy miał krótkie z tego co zauważyłem pod kapturem, ciemny blond. On również drzemał, przytulony do siedzenia.
Spojrzałem w prawo, obok mnie siedział dżentelmen w sile wieku z słuchawkami na uszach i telefonem w ręku, który ciągle był w użyciu. Klik, klik, klik i tak w kółko, nie wiem czy on już wiedział, że jest w drodze w autobusie, czy może jeszcze w łóżku i w wirtualnym świecie? Tak jakby ten telefon był jego bożkiem, według mnie to nowe uzależnienie obecnego świata.
W taki właśnie sposób mija mi droga do pracy i jak wiecie, ta droga codziennie inaczej pobudza moją wyobraźnię. Ale dojechaliśmy do mojego biurowca i wysiadłem z linii 525, oraz wolnym krokiem przeszedłem na drugą stronę ulicy i wszedłem do mojego biurowca. To znaczy nie jest on mój, ale tam pracuję na 11 piętrze przy 25 filarze.

Pierwszy dzień praca

Do biura wszedłem była 7:28, byłem już bardzo rozbudzony, bo moja wyobraźnia w drodze do pracy działała na pełnych obrotach, ale pewnie już to zauważyliście. Pracuję w korporacji jak chyba się domyśliliście w jednym z biurowców. Moja firma ma tam dwa piętra, jedenaste i dwunaste, ja zajmuję jeden z kojców na dwunastym piętrze. Kojec, bo tak nazywamy nasze stanowiska pracy, to po prostu biurko oddzielone od innych biurek szarymi płytami, obszytymi materiałem, na których każdy coś przyczepia. Ja mam kilka pocztówek z Londynu, Paryża i Barcelony, bo po prostu lubię zbierać pocztówki, ale inni mają tam zdjęcia rodziny czy innych bliskich osób.
Na biurku stoją dwa monitory i laptop oraz klawiatura, myszka i kuwetki z artykułami biurowymi. Ja akurat mam ich dużo, bo nie lubię niczego pożyczać, także są: kilka długopisów, flamastry, dwa kołonotatniki, nożyczki, zszywacz i kilka pustych kartek i mnóstwo innych niepotrzebnych rzeczy, które mi akurat w każdej chwili mogą się przydać i mówię wam przydają się najmniej spodziewanych sytuacjach, ale każdy kto mnie zna to wie i jak przychodzi ta sytuacja ja wszystkich poratuje.
W moim zespole, który liczy jedenaście osób plus kierownik, dobrze się rozumiemy. Każdy jest inny, ale się uzupełniamy. Kierownik to taki młody ambitny gość, który pnie się w górę po szczeblach kariery, nie ma rodziny więc dobrze mu idzie. Ale nie jest jak gestapo, daje nam nieco swobody i nie we wszystkim nas wyręcza, co mu się chwali. Jest zaradny i potrafi wiele załatwić, szczególnie w IT, co jak znacie IT, nie jest wcale takie oczywiste.
Poza tym umie nas dobrze zmotywować, co jest ważną cechą u lidera. Ubiera się schludnie, ale niecały czas w garniturze, z resztą my pracujemy w tak zwanym back offisie, więc nie musimy nosić garniturów. Dżinsy plus koszula lub koszulka są wystarczające dla faceta, kobiety to inna bajka, one lubią się stroić. Jest ich u nas sześć, więc my płeć męska mamy co podziwiać. Wróćmy może do kierownika, którego nie ma jeszcze w pracy on jest z reguły na ósmą, chciałem tylko powiedzieć, że jest raczej w porządku, są czasem małe zgrzyty, ale gdzie ich nie ma.
Cały zespół musi pracować dziesięć godzin, bo wykonujemy pracę dla kontrahenta z UK i mamy obstawić godziny 6:00 do 16:00 czasu UK. Czyli od 7:00 do 17:00 czasu polskiego. Dlatego nie wszyscy przychodzimy do pracy na tę samą godzinę. Ala mamy mniej więcej taki sam rytuał, ja o 7:30 odpalam laptopa i przez pierwsze 10 minut sprawdzam pocztę e-mail, następnie robienie kawy lub herbaty kto woli, jak wiecie ja piję herbatkę, rano owocową. Dalej krótka pogawędka z tymi co już są, na rozmaite tematy.
− Jak tam minął dzień wszystkich świętych? - zagadną Michał, ten co siedzi przy oknie.
− Spokojne, wizyta na cmentarzu u dziadków i później relaksik w fotelu przed tv, a u ciebie? - opowiadam.
− Podobnie, tylko po cmentarzu, wizyta u rodziny.
Takie właśnie można między innymi usłyszeć rozmowy w naszej korporacji od rana, kiedy to w pracy jest nas troje, ja, Michał wspomniany i Ewelina. Ewelina to jeszcze studentka, można powiedzieć wieczna studentka, bo została jej tylko do napisania praca magisterska i obrona, ale zbiera się do tego już szósty rok. Ma blond włosy do ramion i z reguły nosi krótkie spódniczki takie mówiące jestem sexy. Ma też niebieskie oczy, które zasłonięte są gęstymi rzęsami i powieki zawsze umalowane na różne cienie, podobnie jak usta, które często podkreśla czerwony kolor. Jej twarz jest pociągająca, ale ja nie powiedziałbym, że jest piękna jak modelka. Ona pewnie by tak chciała i żeby każdy się za nią oglądał, i tacy są, ale ja do nich nie należę. Jako koleżanka z pracy jest ok, jednak nic po za tym, nie jest w moim typie. Poza tym jest nieco leniwa i nic co by wykraczało po za te obowiązki które musi zrobić, to nie robi. Za to flirtować lubi, ale z rana to raczej z Michałem.
On z kolei jest w średnim wieku i to żonaty, jednak wcale nie stroni od kokietowania między innymi naszej koleżanki. Jest wysoki i szpakowaty, ma brązowe oczy i jest bardzo szczupły, na czole ma też już małe zakola.

Dwa dni z życia wariataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz