Obudziłam się, słysząc irytujące krzątanie się na dole.
- Boże, nie można ciszej? - pomyślałam i przewróciłam się na drugi bok z myślą, że uda mi się jeszcze trochę pospać. Jednak szybko się okazało, że nie będzie mi to dane.
- Maddy! Wstawaj już, bo niedługo się spóźnisz do szkoły! - usłyszałam nawoływanie mojego ojca.
Z wielką niechęcią zwlekłam się z łóżka. Zaspana poszłam do łazienki, która połączona była z moim pokojem. Wchodząc do pomieszczenia, zaczęłam się rozbierać z mojej przeuroczej piżamki z kotkami w strojach Avengersów.
Łazienka nie była duża, ale też nie za mała, jak dla mnie idealna. Jej ściany były pokryte szarymi kafelkami. Po lewej stronie stała półka z umywalką, a nad nią wisiało duże lustro, ozdobione po bokach dwoma małymi kinkietami. Po prawej stronie stoi WC a w rogu znajduję się duży prysznic, do którego teraz zmierzam.
Wchodząc do kabiny, odkręcam ciepłą wodę. Nakładam na rękę mój ulubiony żel o zapachu piwonii i czarnej porzeczki, nacieram nim ciało, dopóki się nie spieni.
Spłukuje wszystko wodą, owijam się ręcznikiem i podchodzę do umywalki, by umyć zęby. Po załatwieniu potrzeb fizjologicznych wyszłam z łazienki.Kierując się do szafy, mijam Milo naszego psiaka. Milo to rasowy golden retriever, który sobie teraz smacznie śpi na moim łóżku. Z szuflady wyciągam czarną bieliznę z Victoria Secret, po czym zakładam ją na siebie. Postawiłam dzisiaj na szare jeansy z wysokim stanem, do tego zwykły biały top na ramiączkach i czarny kardigan. Przeglądam się w lustrze, które stoi w rogu pokoju.
I co widzę? Średniego wzrostu brunetkę z dwoma różowymi pasemkami po bokach, które sięgają mi ledwo za ramiona. Niebieskie oczy, które wyglądają tak jakby ktoś zamknął w nich kawałek wiosennego nieba, wyróżniające się na tle oliwkowej karnacji. Ciemne brwi, które były lekko skierowane ku dołowi przez co sprawiały, że wyglądałam chamsko. Figurą przypominającą klepsydrę. Jedyne co mi przeszkadzało w moim wyglądzie to nos, który był moim zdaniem odrobinę za mały i usta, które ku mej rozpaczy nie były pełne.
Po moich oględzinach na szybko pakuję do plecaka książki z biurka oraz inne potrzebne mi do funkcjonowania w szkole rzeczy.
Po zabraniu wszystkiego podreptałam na dół, by zjeść w końcu śniadanie.W kuchni czekał już na mnie ojciec ze śniadaniem i kawą na stole.
- No w końcu wstałaś, jedz śniadanie i zbieraj się, to może zdążę cię podwieźć do szkoły. - odparł, jak tylko usiadłam.
Jack Collins wysoki, średniej budowy pięćdziesięciolatek, który mimo wieku nie traci werby życia. Posiadający lekko przydługie czarne włosy z widoczną gdzieniegdzie starczą siwizną. Duże brązowe oczy, z których biła powaga oraz ojcowska miłość. Jego twarz zdobił wąs oraz mały zarost, który dodawał mu męskości. Małe niepełne usta, które po nim odziedziczyłam. Jest przystojny i to pewnie dlatego uganiają się za nim nasze jakże urokliwe sąsiadki. Nie raz widziałam, jak pani Foster z naprzeciwka śliniła się na jego widok, gdy bez koszulki kosił trawę w ogródku. W sumie nie dziwie jej się dorosły mężczyzna i do tego samotny.
- Maddy, jedz szybciej, bo nie zdążymy! - odparł głośniej mężczyzna, wybudzając mnie z rozmyśleń o nim i pani Foster.
- No już! Chcesz, żebym się udławiła? - zapytałam, wkładając do ust kawałek jednego z wcześniej naszykowanych przez tatę tostów z szynką i serem. Kończąc śniadanie, popiłam je kawą. Po skończeniu posiłku wstałam i wsadziłam naczynia do zmywarki.
- Gotowa? - Spytał, już dość zniecierpliwiony mężczyzna.
-Tak, tylko wezmę plecak i możemy jechać. - odpowiedziałam, po czym poszłam po wspomnianą rzecz. W korytarzu założyłam moje czarne Vansy, wyszłam i zamknęłam na klucz dom.
CZYTASZ
Zakazane Uczucie
Romance"𝐾𝑎ż𝑑𝑒 𝑔łę𝑏𝑠𝑧𝑒 𝑢𝑐𝑧𝑢𝑐𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖 𝑑𝑜 𝑐𝑖𝑒𝑟𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎. 𝑀𝑖ł𝑜ść 𝑏𝑒𝑧 𝑐𝑖𝑒𝑟𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑚𝑖ł𝑜ś𝑐𝑖ą." Co się stanie, gdy w szarym życiu Madelaine pojawi się nieznajomy? Czy dziewczyna będzie w stan...