Wszyscy się bawili znakomicie. Po tacie widać było, że dobrze zrobiło mu spotkanie z przyjaciółmi.Jednak tata postanowił wrócić wcześniej, ponieważ rano musiał wstać wcześnie do pracy. Zaproponował, że mogę zostać i posiedzieć jeszcze trochę, a wujek Bill mnie odwiezie później. Tak więc zostałam i piłam kolejne piwo, którego gorzkość pieściła mój przełyk. Większość kobiet preferuję pić wino, którego ja szczerzę nienawidzę.
Czując na sobie to samo intensywne spojrzenie co wcześniej, odwróciłam się na krześle barowym, taksując bar wzrokiem. Nie zauważyłam niczego podejrzanego oprócz starszego gościa, który rzucał w moją stronę podpite spojrzenie, ale to nie było to. Już miałam stwierdzić, że za dużo wypiłam i mam po prostu halucynacje, gdy w oczy rzucił mi się mężczyzna opierający o stół bilardowy. Patrzył wprost na mnie.
Dreszcz przebiegł mi po ciele. Nieznajomy z klubu. Ostatni raz widziałam go w parku, a to było co najmniej dwa tygodnie temu, więc niewiele się zmienił. Może jedynie jego ciemne włosy były o ciut dłuższe. Gdy zjechałam wzrokiem niżej, by ocenić w co był ubrany, parsknęłam śmiechem. Nawet w przeklętym barze musiał mieć na sobie ten pieprzony garnitur. Byłam ciekawa, czy w jego szafie znajdują się inne ubrania, niż garnitury. Stał ze skrzyżowanymi rękoma, przez co wyglądał naprawdę dobrze. Widząc, jak niektóre kobiety w barze obrzucają go wygłodniałym wzrokiem, wywróciłam wzrokiem.
Zeskoczyłam z krzesła i nie śpiesząc się ruszyłam w jego kierunku. Oparłam się bokiem o najbliższy murek, a następnie spojrzałam mu prosto w oczy. Jego wzrok nie wyrażał niczego. Nie byłam pewna, że tak się w ogóle da, aż do teraz. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie sądzisz, że dziwnie wyglądasz tutaj w tym garniturze? - mruknęłam w jego stronę, machając nonszalancko palcem, wskazując jego ubiór.
Zmarszczył brwi.
- Myślę, że wyglądam od nich wszystkich lepiej. - wypowiadając te słowa, jego kącik ust uniósł się delikatnie ku górze.
- Na pewno, masz większe ego od nich. - prychnęłam, wywracając przy tym oczami.
- Umów się ze mną. - wypalił nagle.
Spojrzałam na niego z opóźnieniem. Czekałam, aż powie, że żartował czy cokolwiek. Gdy tego jednak nie zrobił, wybuchłam śmiechem.- Żartujesz? Nawet nie znam twojego imienia. - powiedziałam, gdy opanowałam śmiech.
- Rainer. Rainer Warren - oznajmił, uśmiechając się zadziornie.
- Widzisz, to niewiele zmienia. Nie umówię się z tobą. - odpowiedziałam, patrząc na niego dziarsko.
- Nie możesz być aż tak uparta. - mruknął rozdrażniony.
- A ty taki upierdliwy. - przewróciłam oczami, po czym wzięłam łyk szkockiej. Gdy przyjemne ciepło rozlewało się w moim przełyku, przymknęłam oczy, rozkoszując się nim. Westchnęłam, czując, że brunet mi się przygląda. Z niechęcią otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
- Mam dobry humor, więc mogę zgodzić się na randkę z tobą, pod jednym warunkiem... - mruknęłam, rzucając obojętne spojrzenie brunetowi. On, udając niezobojętniałego, wyczekiwał co mam do powodzenia. Uśmiechnęłam się, po czym, odpychając lekko od ściany, podeszłam do niego. Stojąc przed nim, uniosłam lekko głowę, by móc spojrzeć mu w oczy. - Musisz pokonać mnie w rzutki. - rzuciłam pewna siebie, wskazując palcem na tarczę do gry. Brunet podążył wzrokiem za moją ręką i prychnął. Wrócił spojrzeniem na mnie i uśmiechnął półgębkiem.
- To nawet uroczę, że myślisz, że masz jakiekolwiek szanse wygrać. - powiedział, a jego głos był przesiąknięty rozbawieniem. Dupek. Odsunęłam się od niego, podchodząc do tarczy. Wzięłam do ręki osiem lotek. Cztery z nich podałam brunetowi.
CZYTASZ
Zakazane Uczucie
Romansa"𝐾𝑎ż𝑑𝑒 𝑔łę𝑏𝑠𝑧𝑒 𝑢𝑐𝑧𝑢𝑐𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑜𝑤𝑎𝑑𝑧𝑖 𝑑𝑜 𝑐𝑖𝑒𝑟𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎. 𝑀𝑖ł𝑜ść 𝑏𝑒𝑧 𝑐𝑖𝑒𝑟𝑝𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑚𝑖ł𝑜ś𝑐𝑖ą." Co się stanie, gdy w szarym życiu Madelaine pojawi się nieznajomy? Czy dziewczyna będzie w stan...