°10°

692 32 20
                                    

Przepraszam najmocniej ale kiedy to pisałam miałam bardzo zły humor 😅

<><><><><><><><><><><><><><><><>

Narrator

I w sumie wszystko układało się nawet ok przez kolejne dwa miesiące .... Ale zawsze musi się coś zepsuć, a tym momentem było kiedy Dabi nie dowiedział się że Hawks za każdym razem sprzedawał wszystkie informacje które dowiedzał się od Ligi...

Wszystko było w ogniu ci dwaj napawrzali się jak jakieś dzikie zwierzęta...Ale jak to w walce ktoś musi paść tą osobą... Był Hawks który padł z powodu dymu... (i tu ten moment kiedy ten ptasi łeb z Dark Shadow'em go uratował)

(wm że w mandze jest to inaczej ale nie bijcie mnie po prostu mi to pasowało - autorka)

Od tej pory mineło 4 dni... Ale dzisiejszy dzień był dla Hawksa najgorszy że wszystkich okazało się że skrzydła spaliły się doszczętnie i nie można ich przywrócić... A co to oznacza.... Koniec Wing Hiro Hawks... Jego kariera skończyła się tak szybko jak się skończyła...

Ale w sumie w tej całej bardzo nie fajnej sprawie jest jeden plus... Wolność od władzy tej jędzy...

I tak mi minęły mu kolejne dni był odwiedzany albo przez Enjego czy tam innych bohaterów (w tym Mirko która też był w tym szpitalu ) lub przez ptasiego łba (Tokoiamy - czy jak mu tam) ... Ale najczęściej z nim siedzała mała słodziutka czteroletnia blondynka (Lilith).

Dabi

Siedzałem teraz w bazie w swoim pokoju, a reszta to nie wiem gdzie. Czułem się koszmarnie i zarazem zajebiście. Jebany zdrajca Hawks oberwał, ale z drugiej strony kochaliśmy się prawda? Czy to była jego gra jak wszystko inne? Niczego już nie jestem pewny...
Nie miałem nic ciewszego więc wziołem telefon który leżał na nakastliku który stał obok  łóżka na którym obecnie siedzę/leże(?). Włączyłem telefon i pierwsze bo zobaczył to powiadomienie które przyszło. Postanowiłem wnie wejść i przeczytać może będzie coś interesującego...

"Bohater nr. 2 Hawks ciężko ranny po walce i bliski śmierci........"


Reszty połowy już nie czytałem. Byłem przerażony tym co zrobiłem...

- cholera... Przesadziłem i to bardzo k*uwa... Jeśli on nie przeżyje to sobie tego nigdy nie daruje! - Pomyślałem i spojrzałem na telefon jeszcze raz była godzina 17... A odwiedziny są do 19. Szybko się zerwałem i zasłoniłem jak najbardziej się dało bo  leżał on w szpitalu dla bohaterów a ja jestem Złoczyńcą (Shit).

W ciągu 30 min już byłem pod szpitalem... Wyciągnołem telefon i już miałem do niego dzwonić gdy kulki mi się zderzyły że pewnie nie chce bym go odwiedzał i w ogóle się z nim zadawał. Recepcja też nie wchodziła w grę a pytanie się kogoś z tych którzy tu są tym bardziej! Więc zaczołem szukać na oślep, poszedłem za intuicją która zaprowadziła mnie na 3 piętro i prawie na sam koniec... Zdyszany otworzyłem drzwi a za drzwiami był....


452 słowa dobra pisze to kiedy się uczę Francuza i chemii jednocześnie😑.

ogniste Skrzydła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz