No to się zaczęło

10 2 1
                                    

Po pełnym szczęścia i radości dniu, przyszedł wieczór. Większość z bohaterów poszła spać dlatego że ufają swoim przyjaciołom i wierzą że nawet jeśli umrą to sprowadzą ich spowrotem. Niektórzy natomiast woleli nie spać. Jedni dlatego że to zgodne z ich przyzwyczajeniem A drudzy ze strachu.
W domu Nattali zawsze było spokojnie. Jedyne dzwięki jakie można było tam słyszeć codziennie 24 godziny na dobę to jej królik nieustannie próbujący wydostać się z klatki.
Dziewczyna często czytała wieczorami dlatego że lepiej było jej wtedy później zasnąć. Jednak dziś zamiast tego zaprosiła do siebie Tamię. Była to jej przyjaciółka starasza o jakieś 7 miesięcy czego nie było widać ponieważ ludzie zawsze myśleli że różnica wieku to 2, 3 lata.
Minęła godzina 00:00, co znaczyło że morderca wyruszył na łowy. Tamia nie bała się tego że coś może się jej stać, w końcu będzie w domu Nattali który jest zamknięty więc nikt oprócz ich dwóch się tam nie dostanie. Nie przemyślała jednak faktu dojścia tam.
Kiedy dziewczyna wyszła z domu, na ulicy nie było praktycznie nikogo. W końcu czemu się dziwić  jest po północy. Tamia szła spokojnie ulicą ze swoją średniej wielkości torbą.
5 minut później była już prawie pod domem Nattali. Wtedy coś przykuło jej uwagę. Ktoś w czarnej pelerynie przebiegł z ulicy na której stała, na drugą stronę i w krótką uliczkę pomiędzy budynkami w gdzie stały dość duże kontenery na śmieci i która prowadziła na kolejną ulicę. Tamię bardzo zainteresował fakt że ktoś w takim stroju o takiej godzinie biega po ulicach. Szybko ruszyła za nim.
Kiedy doszła do przejścia gdzie przebiegała osoba którą śledziła, na jej twarzy zawitał lekki grymas. Kontenery stały w poprzek uliczki zasłaniając kompletnie przejście przez co dziewczyna musiała wdrapać się na nie i zeskoczyć żeby móc iść dalej. Gdy już jej się to udało powoli szła w stronę drugiej ulicy do której prowadziło przejście. Nie zdążyła wejść na chodnik i nagle... ktoś złapał ją mocno za szyję i wbił nóż w plecy. Tak zakończyła się wyprawa Tamii. Jej martwe ciało morderca wrzucił do jednego z kontenerów i uciekł.
Dziewczyna ocknęła się ale nie czuła wogule że siedzi lub leży. Nie czuła nic. Myślała że to sen dlatego też przenikała przez ściany tego wielkiego zbiornika na śmieci. Wyszła i ruszyła w stronę domu Nattali. Chciała zadzwonić dzwonkiem ale w końcu przenikała przez wszystko więc weszła dosłownie przez drzwi. Po chwili znalazła swoją koleżankę.
- Cześć - powiedziała przekonana że to sen więc jej odpowie.
Nie było reakcji jak by nie słyszała i nie widziała jej. Tamia pomyślała: Skoro przenikam przez wszystko, nie słychać mnie i nie widać to znaczy że... Jestem duchem...

Mordercza Przyjaźń Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz