Zegar wskazywał szóstą rano, kiedy chłopcy zbudzili się. Wstali z futonów, umyli się i ubrali. Obaj zeszli na dół do kuchni.
- O! Dzień dobry Tsunami-san, Tazuna-san. - przywitał się Naruto z gospodarzami.
- Witajcie. - powiedziała i uśmiechnęła się - Jak się spało?
- Dobrze. Dziękujemy. - odezwał się Sasuke.
- Głodni? - spytała z uśmiechem.
- Jak wilki. - odpowiedział blondyn. Kobieta się zaśmiała.
- I to rozumiem. - Tsunami po kilku minutach podała chłopcom śniadanie.
- Cześć mamo, dziadku. - przywitał się Inari, ziewając przy okazji.
- Dzień dobry synku. Siadaj. Zaraz ci podam śniadanie. - powiedziała i w tej samej chwili do kuchni weszła Sakura i zaraz po niej Kakashi. Przywitali się i usiedli przy stole. Po śniadaniu Tsunami zrobiła herbaty.
- Tazuna-san? - zapytał, patrząc na wiszące zdjęcie.
- Tak Naruto?
- Dlaczego na tym zdjęciu jedna osoba jest wydarta? - wskazał ramkę na ścianie.
- Bohater wioski. - odpowiedział, pochylając twarz ku blatowi stołu.
- Rozum...
- Bohaterowie nie istnieją! - wykrzyknął chłopiec i zerwał się, stając na ziemi - Po co oni są, skoro tylko umierają! - gdy wypowiedział te słowa, uciekł z kuchni. Prawie wszystkich zaskoczyło zachowanie dziecka, ale Sasuke i Naruto ze stoickim spokojem patrzyli, jak wybiega.
- Inari! - zawołała Tsunami - Tato miałeś nic nie mówić o nim w jego obecności. - już wstawała, ale Naruto podniósł dłoń.
- Proszę się nie fatygować, ja z nim porozmawiam. - i udał się w ślad za chłopcem.
- Ale...
- Naruto wie, co robi Tsunami-san. - odezwał się Sasuke.
- Jak to? - usiadła z powrotem.
- Ja i on mieliśmy nieciekawe dzieciństwo i was dokładnie rozumiemy. - wyjaśnił - Poradzi sobie.
- No dobrze...
- Spokojnie. - wtrącił się Kakashi - Wiem, co ci chłopcy przeszli. Spokojne, Naruto doskonale wie co robić.
- No dobrze. - kobieta z powrotem usiadła na krześle. A tymczasem Naruto.
- Co robisz? - zdziwił się lis zachowaniem chłopca.
- Idę do bachora. - pomyślał blondyn.
- Zostaw go. Wypłaczę się i mu przejdzie. - ziewnął.
- Inari? - zapytał chłopca, pukając do drzwi i ignorując słowa lisa. Przez drzwi słyszał cichutkie łkanie i podciąganie nosem.
- Zostaw mnie! - krzyknął poprzez łzy.
- Na pewno dobrze robisz? - zapytał się Kurama.
- Nie wiem, ale trzeba mu do rozumu wlać trochę oleju. - odpowiedział w myślach i złapał za klamkę. - Przekonam go, że bohaterowie giną, ale zawsze są z nami.
- Rób, jak uważasz Ototo. - westchnął.
- Nie. Wchodzę. - otworzył drzwi i w jego stronę poleciała mała, metalowa piłka, którą złapał bez trudu.
- Wynocha! - krzyczał i rzucił się na niego z mały piąstkami. - Zostaw mnie!
- Inari! - wrzasnął i złapał go za dłonie, patrząc w jego oczy. Chłopiec wystraszył się i umilkł - Posłuchaj mnie, dzieciaku. - zaczął i uklęknął przed nim - Wiem, co czujesz, a w ogóle ja rodziców nie mam. - dokończył szybko, gdyż mały już chciał coś powiedzieć - Wioska mnie nienawidzi, nie wiem, dlaczego. - pominął ważny fakt - Ale wiem tylko, że mój ojciec i moja mama byli wielkimi shinobi. Uratowali mnie, kiedy byłem niemowlęciem. Poświęcili za mnie własne życie, by mnie ocalić. Jednocześnie ocalili moją wioskę, w której teraz mieszkam przed zniszczeniem. Są bohaterami. Wszyscy ich miło wspominają. - chłopiec słysząc to, przestał płakać i rozluźnił ciało. Naruto czując to, puścił jego dłonie, ale przeniósł je na jego chude ramiona. - Oprócz tego mój przyjaciel stracił cały swój klan. Na własne oczy widział swoich zamordowanych rodziców oraz sprawce tego. A najgorsze dla niego było to, że ów człowiek czynu był dla niego wzorem do naśladowania. - Inari otworzył szeroko oczy z zaskoczenia.
CZYTASZ
Naruto - Nowe Życie [NarutoFF] ✅
FanfictionWszystko nigdy nie było kolorowe w życiu tej dwójki niesamowitych młodych shinobi. Od ich dzieciństwa gardzono nimi, ale nie popadali w czeluści mroku. Poprzez zaufanie i braterskość pięli się ku światłości, nie zwracając uwagi na otaczającą ich cie...