8

1 0 0
                                    

~Sophie~

Jest piękny letni dzień. Nie mam co robić więc ruszyłam w stronę parku. Wzięłam swój aparat kompaktowy, by móc porobić ładne zdjęcia. Kiedy weszłam do parku, przywitały mnie piękne kwiaty posadzone przy bramie. Są to między innymi krokusy, tulipany, hiacynty, narcyzy itd. Zrobiłam im zdjęcia, po czym wędrując coraz głębiej w park wykonywałam fotografie pięknym ptakom, drzewom, ludziom, chmurom, krzewom, zrobiłam również kilka wspaniałych panoram. Gdy dotarłam do stawu położonego na środku parku, usiadłam sobie na małej ławeczce stojącej pod krzakiem jaśminu. Z tego miejsca widziałam cały park jak na dłoni. Po środku wody znajduje się mała wysepka na której rośnie stara płacząca wierzba. Wokół niej pływają łabędzie i kaczki. Robiłam im zdjęcia. Pogoda sprzyja temu, że wychodzą śliczne. W pewnym momencie coś mignęło mi przed oczami. Niemal od zrazu zaczęłam odtwarzać zdjęcia, na przed ostatnim z nich coś zauważyłam. Powiększyłam niepokojący mnie fragment i spostrzegłam że jest na nim chłopak wyglądający dziwnie znajomo. Czyżby to był? Nieee... to nie możliwe. Chłopak także obserwował ptaki. Dziwne... Przecież tam można dostać się tylko wpław. Hmmm... zrobię więcej zdjęć może uda mi się rozpoznać kto to. Zaczęłam robić więcej zdjęć powiększając zoom obiektywu na tą osobę. Shin?! Co on tu robi? przecież chodziliśmy do jednej szkoły w Anglii. Najwidoczniej zauważył, że ktoś robi mu zdjęcia i natychmiast schował się za drzewem. Jeszcze porobiłam trochę zdjęć, po czym zaczęłam powoli wracać do domu. Gdy przechodziłam obok kwitnących krzewów Azali, coś mokrego złapało mnie za ramię. Podskoczyłam zaskoczona i pisnęłam ze strachu. Moim kolejnym odruchem było kopnięcie napastnika bardzo mocno w nogę.
- Ała! - usłyszałam znajomy głos i szybko się odwróciłam by zobaczyć kto to.
Był to punkt zainteresowania wszystkich dziewczyn w szkole, a dokładniej chłopak którego widziała na wysepce.
- Shin?! Nie strasz mnie idioto! - Krzyknęłam na niego obracając się na pięcie.Chłopak masował kopnięte miejsce. Znajdował się tam dość spory siniak.
- Przepraszam... Nie chciałem cie przestraszyć. Chciałem się tylko przywitać. - powiedział lekko zakłopotany. W jego oczach można było dostrzec ból, spowodowany kopniakiem.
- Eh... - odwróciłam się i popatrzyłam na miejsce po uderzeniu - przepraszam za to, nie chciałam cię uderzyć tak mocno... Usiądź na ławce... opatrzę ci to. -powiedziałam już spokojniej, wyrównując przy tym swój oddech do normalnego stanu.
Shin wykonał moje polecenie. Przyklęknęłam przed jego nogą. Wyciągnęłam z torebki maść na opuchlizny i zadrapania gazę oraz bandaż jałowy. Chodziłam kiedyś na kursy medyczne i z doświadczenia noszę takie rzeczy przy sobie. Ostrożnie i delikatnie nasmarowałam mu nogę po czym łagodnie zabandażowałam posmarowane miejsce.
- Dziękuję. - chłopak spuścił głowę, delikatnie zarumieniony.
- Proszę bardzo... To nic takiego. - spostrzegłam jego rumieńce i lekko się zmieszałam.
Nagle wstałam gwałtownie, jakbym coś sobie przypomniała.
- Do zobaczenia na rozpoczęciu roku! - Odwróciłam się i pobiegłam szybko w stronę domu. Co się ze mną do cholery dzieje?
Kiedy oddaliłam się wystarczająco, tak żeby Shin już mnie nie widział zwolniłam do wolnego chodu. Szłam powoli, lecz moje serce dudniło, mój puls jest... jest taki... nieregularny...
Szybko poszłam w stronę domu. Gdy dotarłam weszłam do środka.  Cholera jasna... Przecież kocham Rukę...  Ruka... Gdzie ty jesteś...? Co robisz...? Czy jesteś zdrowy? Nic ci nie grozi? Gdyby głębiej się nad tym zastanowić to dawno też nie widziałam ciotki ani Luki, ani Annie... Co się stało? Czemu nie dostałam żadnej informacji?
Te myśli jeszcze bardziej mnie zdołowały...
Hikaru nie było w domu. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przygotowywać ciuchy i wyposażenie mojej małej czarnej torebeczki, długopis, słuchawki, notes. Byłam znowu jakby wyssana z życia... Przygotowałam sobie coś do jedzenia i ciepłą herbatkę. Gdy zaczęło się ściemniać poszłam się umyć a następnie poszłam spać. Brat wrócił ok. 21:00 kiedy próbowałam zasnąć. W końcu odpłynęłam do krainy marzeń i spokoju.

Ohayo moje Liski! 🦊 Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał.  Akcja toczy się naprawdę dziwnym tokiem, ale mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza i że będziecie obserwować dalsze losy naszej Sophie. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale. Kocham was <3 / ~Ruka-chan !^^🦊

Sake to najlepszy sposób na kacaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz