Rozdział 6.

111 5 0
                                    

Poczułam się trochę słabo. Poczułam że mdleję. Gdyby nie Luka, leżałabym w fontannie i pewnie bym się utopiła. Zaczął pytać mnie czy wszystko w porządku, jednak nie zdążyłam już odpowiedzieć. Ciemność. Zobaczyłam wszystko, tak jakbym w ogóle nie zemdlała, jednak coś było inaczej. Jakby kilka minut wcześniej. Widziałam, jak rozmawia przez telefon i się wścieka. Przebłyskami, widziałam jak wygląda pod władzą Akumy. Spojrzałam na Lukę. Patrzył na mnie ciepłym i pełnym troski wzrokiem, a przebłyskami widziałam go jako Serpentiona. Za sobą, zobaczyłam całujących się Kagami z Adrienem. Przebłyskami, byli Ryuko i Czarnym Kotem. Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam ponownie na kobietę. Waliła już pięścią w drzewo. Za nią, widziałam Mistrza Fu. Machał do mnie z przerażoną miną i wskazywał na czubek fontanny, a pod pachą trzymał pudełko z miraculami. Popatrzyłam na wskazywane przez niego miejsce i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Stał na niej Władca Ciem, z ranną Mayurą na rękach. Przebłyskami, widziałam ich jako Gabriela Agresta i jego sekretarkę, Nathalie Sanceour. Spojrzałam na swoje dłonie, na których przebłyskami widziałam czerwony w czarne kropki, kostium. Wtedy zemdlałam, a w świecie rzeczywistym ocknęłam się. Leżałam na ziemi, a nade mną kucał Luka z przerażoną miną.

- Marinette? Dzięki Bogu że nic ci nie jest! Jak się czujesz?

- Luka? Dobrze.. gdzie jest ta kobieta którą obserwowałam? - wskazał na drzewo które waliła wcześniej pięścią. Było całe w płomieniach, a nad nim lewitowała postać wyglądająca jakby była stworzona z ognia. Na sobie, miała brązowe i podarte szaty, które o dziwo nie paliły się. Oczy miała jakby puste. Były całe białe, a kiedy się w nie lekko wpatrzyłam, zobaczyłam ledwo widocznego motyla.

- Chodź, musimy uciekać. Dasz radę iść? Zaraz ogień do nas dojdzie - powiedział troskliwym głosem niebieskowłosy.

- Tak, dam radę - odpowiedziałam mu i na potwierdzenie swoich słów wstałam jak z procy.

Głos w głowie podpowiadał mi, że muszę iść natychmiast do Mistrza Fu. Mówił mi też, że powinnam najpierw wziąć dwa miracula, dla Luki i dla Kagami, a dopiero po walce opowiedzieć Mistrzowi to, co widziałam kiedy mnie "zemdliło".

- Muszę iść... Do dziadka.. - nie wiedzieć czemu, wykaszlałam. Po chwili, zobaczyłam czarny jak smoła dym.

- Marinette, nie mogę cię nigdzie puścić. Musimy uciekać, bo ogień jest coraz bliżej - to mówiąc, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku mojego domu. O dziwo było do niego blisko, więc po minucie siedziałam już w swoim pokoju i słyszałam słowa Luki kierowane do moich rodziców: "Nie mogę zostać proszę państwa. Muszę sprawdzić co z Juleką i moją mamą. Nic mi nie będzie, ważne żeby Mari nic się nie stało. Ale dziękuję za troskę, dowidzenia!" i wyszedł. Upewniłam się przez okno, że nie zobaczy jak z mojego balkonu wyskakuje Biedronka, przemieniłam się i poleciałam prosto do Mistrza. Sprawdziłam czy nikt mnie nie śledzi, po czym przemieniłam się spowrotem w cywila i weszłam do jego mieszkania.

- Mistrzu! Potrzebuję pomocy! Wiem których miraculi potrzebuję i wiem kto jest Władcą Ciem. Opowiem ci wszystko później, na razie muszę nie dopuścić do zagłady Paryża!

- Rozumiem Biedronko. Weź miracula, których potrzebujesz. Po misji, musisz je do mnie przynieść i opowiedzieć o tym co wiesz - odpowiedział jakby spodziewał się mnie i podał mi szkatułkę.

- Dziękuję Mistrzu! I proszę, nie przychodź na plac przy wieży Eiffla, dopóki nie skończymy akcji. Nie wiem co to oznaczało, a wolę ci to opowiedzieć zanim się spełni.

- Dobrze. A teraz już leć ratować Paryż - uśmiechnął się tajemniczo.

Wyszłam z jego domu, przemieniłam się w ciemnej uliczce, po czym poleciałam na poszukiwania moich pomocników. Lukę, znalazłam w drodze do statku jego rodziny. Wyglądał i uśmiechał się, jakby wiedział że do niego przyjdę. On, poleciał sprawdzić gdzie jest ofiarą Akumy, podczas gdy ja szukałam Kagami. Znalazłam ją samą z Adrienem. Siedzieli nad brzegiem Sekwany i patrzyli sobie głęboko w oczy.

- Kagami! Jesteś mi potrzebna! Poczekaj na mnie obok tamtego budynku - zawołałam stając za nimi.

Japonka, posłusznie kiwnęła głową i pobiegła we wskazane przeze mnie miejsce.

- Ty też mi będziesz potrzebny - powiedziałam do blondyna, kiedy Kagami już wystarczająco się oddaliła.

- Biedronko? O czym mówisz? Ostatnio nie za dobrze sobie poradziłem z Miraculum..

- Spokojnie, znam twój sekret. Wszystko wytłumaczę ci później. Za pięć minut, na wieży Eiffla.

Ten także kiwnął głową, po czym gdzieś pobiegł. Był lekko zdezorientowany i zdziwiony, jednak na szczęście nie zadawał żadnych pytań. Podeszłam do Kagami i wręczyłam jej pudełeczko z miraculum smoka, po czym wyrecytowałam to co zawsze.

- Myślałam że nie mogę być już posiadaczką miraculum. Władca Ciem zna już moją tożsamość.

- Tak, ale potrzebuję cię. Coś podpowiadało mi, że to koniecznie musisz być ty.

Znowu kiwnęła głową, a już po chwili skakałyśmy razem po dachach w kierunku wieży Eiffla, gdzie miałyśmy się spotkać z resztą. Serpention zadeklarował, że przeciwnik zajął się rozwalaniem Katedry Nothre Dame i jej okolicznych budynków. Kot wydawał się być zamyślony, jednak dalej o nic nie pytał. Zajęliśmy się pokonywaniem złoczyńcy. Miała na imię Klaufire i strzelała płomykami ognia. Walka z nią była długa i ciężka. Mało brakowało również, żeby cały Paryż poznał moją tożsamość. Na szczęście, Serpenion w porę podał mi drugi kolczyk, a Ryuko odciągnęła ofiarę za pomocą wodnego smoka. Kot całą walkę był jakby nieobecny. Jedyne co, to starał się wyrwać przeciwniczce naszyjnik, w którym była Akuma. Raz nawet, prawie zepsuł nasz plan, bo wyskoczył na nią za wcześnie. W końcu jednak, po dobrych kilku godzinach udało nam się ją pokonać. Niezwykła Biedronka, naprawiła wszystko, poza jednym. Raną na moim brzuchu, powstałą w wyniku oparzenia płomieniem od Klaufire. Kot, wraz z Ryuko odprowadzili kobietę do domu, podczas gdy ja z Serpentionem wskoczyliśmy w ciemną uliczkę, żebym mogła wziąć jego miraculum.

- Cieszę się że mogłem znowu pomóc. Ale prosiłbym o jedno. Uważaj na siebie. Nie dam rady patrzeć jak cierpisz.. - zrobił dłuższą pauzę.

- .....Mari... - uśmiechnął się, po czym przytulił mnie i odszedł, zostawiając mnie w osłupieniu. On wiedział kim jestem? Ale skąd się dowiedział? I w jaki sposób? Lub od kogo? Powiedział komuś? Zaczęłam się zastanawiać, jednak przypomniałam sobie że miałam się spotkać z Kotem niedaleko mieszkania Mistrza Fu żeby oddał mi miraculum i umówić się na później. Kiedy dotarłam na miejsce, stał oparty o lampę, ale w cywilnej formie. Może uznał że tak będzie lepiej? Podał mi miraculum i jedyne co od niego usłyszałam, było sztywne:

- Dziś, o wschodzie słońca, na wieży Eiffla.

Po czym odszedł w swoją stronę. Poczekałam aż zniknie z horyzontu, przemieniłam się i weszłam do Mistrza.

After oblivio | Miraculum || PORZUCONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz