3. Przysięga

334 23 0
                                    

~ Przysięga ~

3. -I jak ci się układa z Dominickiem?- wesoły głos Marthy wyrwał mnie z zamyślenia.

Dziś na obiedzie było wyjątkowo pusto. Zbliżały się święta, wszyscy byli czymś zajęci. Za tydzień przyjedzie Lenka. To był wystarczający powód by Hamer postawił na nogi całą twierdzę. Nawet Psotka niespokojnie krążyła po holu, tęskniła za swoją młodą panią.

-Jestem szczęśliwa.- odpowiedziałam z uśmiechem patrząc na wampirzycę.- Nie można inaczej czuć się przy nim.

-To dobry chłopiec.- powiedziała z uczuciem.- Zasługuje na wszystko co najlepsze.

Spięłam się w sobie. Bałam się następnych słów Marthy. Nie chciałam usłyszeć, że unieszczęśliwiam go.

-On też jest z tobą bardzo szczęśliwy.

Zaskoczona podniosłam na nią wzrok. Uśmiechała się do mnie. Żeby uniknąć dalszych pytań, podniosłam się i podziękowałam za posiłek.

Pora była by jechać do miasta. Nie miałam jeszcze prezentu dla Dominica...

W mieście też już dawało się wyczuć świąteczną atmosferę. Drzewa, latarnie, wystawy... wszystko uginało się od ozdób. Z uśmiechem patrzyłam na zabieganych ludzi. Tak bardzo się spieszyli, że zupełnie nie zważali na to co jest obok nich.

Westchnęłam.

Nie miałam zielonego pojęcia co kupić Dominicowi. Chciałam żeby było to coś wyjątkowego. Coś, co tylko ja mu mogłam dać. Była jedna taka rzecz... coś, czego pragnął... tylko bałam się, że cena jaką mi przyjdzie za to zapłacić okaże się za wysoka.

Gdy przyjechałam do twierdzy było już całkiem ciemno. Od razu zauważyłam Dominica siedzącego na fontannie. Kiedy podeszłam do niego popatrzył na mnie z uśmiechem.

-Długo cię nie było.- wyszeptał otulając mnie ramionami.

-Martwiłeś się o mnie?- zapytałam, z przyjemnością poddając się jego dotykowi.

-Trochę...

-Chodźmy do domu.- powiedziałam z uśmiechem.- Musisz mnie ogrzać.

Roześmiał się. Cicho, zmysłowo, tak jak tylko on potrafił.

-My nie marzniemy kobieto!

-Ja tak.- rzuciłam z przekonaniem.

Dziś poprosiłam Dominica by przyszedł do mnie do sypialni. Chwilę patrzył na mnie z przechyloną głową i w końcu całując moją dłoń wyszeptał:

-Wedle rozkazu madame...

Bardzo starannie przyszykowałam się do tego wieczoru. Chciałam by był tak wyjątkowy jak mężczyzna dla którego to robiłam.

Niezwykle zmysłowa czerwona bielizna ostro kontrastowała z moją bladą skórą. Dziesiątki świec rzucały tajemnicze blaski, tworząc na ścianach ulotne wzory. Ogień w kominku pobudzał zmysły, roztaczając czarowne ciepło.

Kiedy usłyszałam pukanie, miałam gardło tak ściśnięte z emocji, że ledwie wyszeptałam.

-Proszę...

Był niezwykle elegancki w białej jedwabnej koszuli i połyskliwych czarnych spodniach. Kiedy jego wzrok spoczął na mnie, widziałam jak mięśnie niespokojnie mu zadrgały. Powoli podeszłam do niego. W jego oczach nie było pożądania. Były przepełnione miłością.

-Kocham cię Dominicu...- wyszeptałam patrząc mu prosto w oczy.

Przez jego twarz przemknęło cierpienie.

Więzy 7.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz