~ Groźba ~
6. Łowcy pojechali na akcję. Wszyscy oprócz mnie i Elizabeth.
Tydzień po ich wyjeździe twierdza została odcięta od świata.
-Czy nie można kupić zwykłego pługu śnieżnego?- zapytałam z niechęcią.
Siedziałyśmy wszystkie w bibliotece i próbowałyśmy udawać, że nie nudzimy się.
Na moje słowa Elizabeth, Kate i Ella zgodnie wybuchnęły śmiechem.
-Witaj w klubie!- powiedziała Elizabeth próbując się opanować.- Już nawet nie liczę od ilu lat mówię to Vanowi!
Z westchnieniem popatrzyłam na karty. Wychodziły mi już bokiem. Ella poddała się już godzinę temu i coś dziergała na szydełku.
-Idę na salę.- mruknęłam ze złością.- Ta bezczynność mnie zabije!
-Pójdę z tobą.- uśmiechnęła się Elizabeth.- Zawsze milej obkładać kogoś niż manekina.
Roześmiałam się. Co racja to racja!
Po godzinie doszłam do wniosku, że stanowczo wyszłam z wprawy. Elizabeth z gracją kocicy zadawała ciosy i uskakiwała. Ze złością pomyślałam, że duma dużo bardziej ucierpiała w tym starciu niż moje ciało.
-Mam dość.- powiedziałam siadając pod drabinkami.
-Jak się czujesz?- pytanie Elizabeth spowodowało, że poczułam nieprzyjemny skurcz.
-Chyba tak samo jak ty.- odpowiedziałam ponuro.
Dobrze zdawałam sobie sprawę czego dotyczyło pytanie wampirzycy i wcale nie miało nic wspólnego z moją kondycją fizyczną.
-Van był moją pierwszą miłością.
Zaskoczyła mnie. Nigdy nie przypuszczałam, że podejmie ten temat.
-A Marco?- zapytałam bez ogródek i tym razem zaskoczyłam ją.
-Skąd...?- zaczęła niepewnie, ale patrząc mi w oczy uśmiechnęła się smutno.- Źle się stało, że połączyło mnie uczucie z nim. Było mi wstyd ze względu na córkę... Van długo nie mógł mi wybaczyć, a jego przyjaźń z Marco skończyła się...
-Czasem gdy patrzycie na siebie...- powiedziałam cicho.- W waszych oczach jest ogromna tęsknota i smutek.
Pokiwała głową.
-A ty?
Westchnęłam ciężko. Moją pierwszą miłością był Duncan... nigdy to się nie zmieni... a Dominic?
-Wtedy gdy pojechałam za Zorbą...- słowa w moich ustach wydawały się być niezwykle ciężkie. Ciężkie ze wstydu.- Zdradziłam Dominica... ale dzięki temu Zorba wrócił do rodziny.
-Nie musisz się przede mną tłumaczyć.- powiedziała z lekkim uśmiechem.- Nie osądzam cię.
-Wiem.- wyszeptałam.- Chciałabym tylko dać Dominicowi to co najlepsze, żeby był szczęśliwy.
-Z tobą jest.- powiedziała z przekonaniem.- Wróciłaś i tylko to się dla niego liczy.
-A co z Mirandą?- nie mogłam się powstrzymać by nie zadać tego pytania.
-Chcesz wiedzieć czy Dominic...?
Odwróciłam wzrok. Nie mogłam szczerze sama przed sobą przyznać, że nie czułam zazdrości.
-Czasem zastanawiałam się, czy nie byłoby lepiej gdyby jej uległ.- powiedziała w zamyśleniu. Zabolały mnie jej słowa, ale przynajmniej była szczera.- Nie Karino. Nawet wtedy gdy myślał, że odeszłaś... nie mógł.

CZYTASZ
Więzy 7.
VampiroI znów gościmy w wampirzym gnieździe Nest :) Karina... niepozorna kobieta która chciała tylko odnaleźć swoją rodzinę, a odnalazła... no właśnie ;) Nie dość, że odnalazła, to jeszcze wprowadziła niezłe zamieszanie!