~ Poświęcenie ~
7. Wysiadając z samolotu bałam się tak jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Właśnie wylądowaliśmy w Krakowie i zmierzaliśmy na dwudziestopięciolecie związku Nataniela i Iwony. Na parkingu przed lotniskiem już czekały na nas cztery samochody.
>>Nataniel zadbał o wygodę swoich gości.<<- pomyślałam z uśmiechem.
Popatrzyłam jak Hamer z Elizabeth, Marco z Kate i Zak z Ellą wsiadają do samochodów i jakoś nie mogłam się zdobyć, żeby iść w ich ślady. Pomyślałam o spotkaniu z Zorbą. Jakoś łatwo było mi panować nad uczuciami do niego, kiedy dzieliło nas pół świata, ale teraz...
Już raz należałam do niego... tak bardzo nie chciałam zawieść Dominica...
-Jedziemy?- spokojny głos męża zmusił mnie do działania.
-Tak.- uśmiechnęłam się blado, a w mojej biednej głowie kołatała się jedna myśl.
>>Boże, pozwól mi to przetrwać.<<
Podjeżdżając pod „fortecę” Nataniela jeszcze raz z żalem pomyślałam o jego dawnym domu. Stracił go za moją przyczyną...
Uśmiechem skwitowałam ilość kręcących się wampirów przed domem. Nataniel był teraz patronem naprawdę dużej rodziny! Większość przyglądała się nam z ciekawością, ale głośny okrzyk Iwony spowodował, że czym prędzej zajęli się swoimi obowiązkami.
Zaraz za wampirzycą pojawił się Natan.
Uściskom nie było końca. Najtrudniej było mi przywitać się właśnie z Iwoną. Bałam się, że nadal chowa do mnie urazę za to wszystko.
-Dziękuję ci.- tylko tyle mi powiedziała, po czym padłyśmy sobie w objęcia.
Bardzo brakowało mi jej życzliwości, a i mina Nataniela wskazywała, że jest niezmiernie rad z tego, że pogodziłyśmy się.
-Chodźcie.- rzuciła ze śmiechem, biorąc mnie pod rękę.- Pokażę wam wasze pokoje.
Szłam i z ciekawością patrzyłam jakie zaszły tu zmiany.
-Jednak postawiłaś na swoim.- roześmiał się Dominic patrząc na monstrualnych rozmiarów żyrandol.
Nataniel upierał się przy nowoczesnym oświetleniu, ale Iwona...
-No wiesz...- powiedziała zalotnie.- na szczęście istnieją sposoby, by przekonać mężczyznę.
Ponure Nataniela „Zapamiętam to sobie.” wywołało nową falę wesołości.
Kiedy stanęliśmy na piętrze, niespodziewanie pojawił się problem. Jako goście powinniśmy zająć z Dominickiem pokój w części gościnnej domu, ale ja przecież miałam swoją sypialnię...
Iwona popatrzyła na mnie niezdecydowana. Sytuacja zrobiła się trochę niezręczna. Konflikt nieoczekiwanie rozwiązał Dominic.
-Może być pokój Kariny.
Dziwnie się czułam stojąc w „mojej” sypialni. Do tej pory nigdy tak naprawdę z niej nie korzystałam, ale muszę przyznać, że Iwona postarała się. Pokój utrzymany był w jasnych kolorach i urządzony z przepychem. Centralne miejsce zajmowało ogromne łóżko z etażerkami i ozdobnymi lampkami. Przy stylowym kominku stała kanapa, fotele i stolik, a miękki puszysty dywan aż prosił by przejść się po nim.
Na prawo stała piękna jesionowa szafa z komodą, no i oczywiście do kompletu toaletka. W głębi były drzwi, zapewne do łazienki.
Popatrzyłam na Dominica. Postawił walizki i przyglądał się łóżku.
CZYTASZ
Więzy 7.
VampirI znów gościmy w wampirzym gnieździe Nest :) Karina... niepozorna kobieta która chciała tylko odnaleźć swoją rodzinę, a odnalazła... no właśnie ;) Nie dość, że odnalazła, to jeszcze wprowadziła niezłe zamieszanie!