2. Przebudzenie

348 20 0
                                    

~ Przebudzenie ~

2. Jak się okazało, Dominic bardzo poważnie potraktował swoją obietnicę. Był na każde moje zawołanie, a gdy gniewnie marszczyłam czoło zła na jego „przesadne" zaloty, robił taką minę...

Nie mogłam się na niego długo gniewać.

Miałam też już za sobą poważną rozmowę z Hamerem i Elizabeth. Tak jak się spodziewałam byli o wszystkim poinformowani, ale najgorsze było to, że Hamer w zupełności zgadzał się z Natanielem.

„-Zorba powinien szczerze powiedzieć Marii, że kocha inną."

Słysząc te słowa nie mogłam się powstrzymać od krzywego uśmiechu i komentarza.

-O wszystko „drzecie ze sobą koty",- zauważyłam złośliwie.- ale akurat teraz musieliście się ze sobą zgodzić?!

Mina Hamera była pocieszna, lecz po chwili jego spojrzenie spochmurniało.

>>Ciekawe kiedy obaj dadzą sobie spokój z tymi dąsami?<<

Ale co gorsza Hamer nie chciał zmienić zdania i ledwo udało mi się ubłagać go, by nie dzwonił do Duncana.

-Dlaczego nie dajesz sobie pomóc?- spokojny głos Elizabeth, na nowo wycisnął łzy z moich oczu.- W mocy Vana jest by ten ślub nie doszedł do skutku.

Tak, wiedziałam. Był Egzekutorem. Nawet Nataniel mu podlegał.

-Tak nie można.- wyszeptałam udręczona.- Ona bardzo go kocha.

-Bardziej niż ty?- słowa Hamera były brutalnie szczere.- Czy ty wiesz na co się skazujesz? W niedługim czasie masz być przemieniona... twoja miłość przetrwa tą przemianę. Potem nie będzie już odwrotu. A ona? Ona nie ma miłości Duncana. Z czasem przeboleje jego stratę. Ty i on, nie.

Nie umiałam mu nic na to odpowiedzieć, ale zdania nie zmieniłam. W końcu uszanował moją wolę.

Po tej rozmowie było mi jeszcze ciężej. Moją ostoją okazał się być nie kto inny jak Dominic. Zawsze umiał mnie wysłuchać i pocieszyć.

W dniu ślubu Duncana i Marii zabrał mnie na spacer do lasu, z daleka od spojrzeń innych... Długo płakałam w jego ramionach, a on bez słowa tulił mnie, cierpliwie kojąc moją rozpacz.

Z czasem staliśmy się nierozłączni. Połączyła nas prawdziwa przyjaźń. Głęboka i szczera.

Dziś mijał miesiąc odkąd przyjechałam do Nest. Rano Hamer zawiózł Lenkę do szkoły. Skończyły się wakacje i trzeba było wracać do obowiązków. Przyjedzie do domu na święta...

Rozglądnęłam się z westchnieniem po holu. Bardzo szybko zżyłam się z klanem Hamerów. Czułam się tu dobrze, kochana, akceptowana... brakowało mi tylko Nataniela i Iwony. Owszem rozmawialiśmy często... nigdy nie poruszając bolesnego tematu, ale to było za mało. Tam był mój dom, moje serce.

Moja udręka też już nieco przycichła, ale wieczory nadal były przepełnione rozpaczą, która co rusz od nowa kruszyła moje serce.

W końcu podjęłam decyzję.

Skoro nie ma Lenki, poprosiłam Hamera by przemienił mnie. Był zaskoczony, ale również zaniepokojony. Wiedziałam też już dlaczego. Umiał odczytywać uczucia innych... nie dał się oszukać mojemu pozornemu spokojowi. Wiedział, że moja miłość do Zorby nie wygasła.

Gdy poinformowałam o swoich planach Nataniela nie był zadowolony, ale tak gorąco go prosiłam, że w końcu zgodził się.

Obiecali z Iwoną przylecieć do nas za trzy tygodnie.

Więzy 7.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz