4. WALLER

59 3 0
                                    

— Co to ma znaczyć Black? Czego już nie zamierzasz? Może nie chcesz już więcej bezczelnie kłamać? Hm? — Tom zamknął za sobą drzwi i przystąpił krok do przodu powoli idąc w jego kierunku. Jasne światło bijącej od lampy ulicznej wyostrzyło jeszcze bardziej jego rysy twarzy. Jego cera zrobiła się blada jak śnieg, a źrenice zmniejszyły się nieprawdopodobnie.

— Czego chcesz? — Ryan nagle poczuł zimny pot spływający ciurkiem wzdłuż jego łopatek. Odruchowo mocniej ścisnął rękojeść broni.

— Najpierw odłóż broń Ryan, chyba nie chcesz mnie postrzelić, prawda? Porozmawiajmy, mogę ci pomóc.
Dopiero teraz Ryan zdał sobie sprawę z tego, że wciąż celuje w kolegę bronią, lecz nie zamierzał jej opuszczać, przeczytał akta, w których biegli napisali o sławnych atakach szału Tom'a.
— Ile słyszałaś? Od kiedy jesteś w moim mieszkaniu.

Waller uśmiechnął się krzywo i opuścił nieco ręce. Jego źrenice skurczyły się do niewielkich rozmiarów. Przypominał drapieżnika, który tylko czekał aby rzucić się na swoją ofiarę i bezlitośnie wbić kły w jej gardło.

— Od samego początku, wiem już dostatecznie dużo, żeby cię zwolnić a nawet więcej, Aurex jest w Norwegii nielegalny. Oboje dobrze wiemy, że twoja sytuacja jest krótko mówiąc, nie ciekawa. — zrobił krok w bok i ściągając marynarkę rzucił ją niedbale na kanapę.
— Co ty robisz? — Ryan poczuł jak pot z czoła spływa po jego twarzy, już prawie czuł jego słonawy smak na dolnej wardze. Zrobiło mu się niedobrze.
— Odłóż broń. Z akt wyczytałem, że masz syna, chyba nie chciałby się dowiedzieć o tym, że jego ojciec zaraz zostanie kryminalistą. Spotkałby cię dopiero za dwadzieścia pięć lat.
— Jak... - Ryan mimowolnie opuścił nieco broń, ułamek sekundy wystarczył, żeby Waller wykorzystał szansę. Wyskoczył w jego kierunku i przewrócił Ryan'a na brzuch boleśnie wykręcając nadgarstek. Black zaskowyczał z bólu, czując jak po lewej stronie twarzy ostre pieczenie.
— Cii... Już po wszystkim. To dla twojego dobra.
Ryan upuścił broń na parkiet, czuł jak silne ręce Waller'a uniemożliwiają mu jakikolwiek ruch. — A teraz powiedz mi, wszystko od początku, po co tak naprawdę tu przyjechałeś?
— Zamordowano Susan Bone, obywatelkę amerykańską... Auć! Niech cię...
— To już wiemy, chyba nie masz mnie za idiotę? Co ukrywasz, Black?
— A ty co ukrywasz, Tom? Przyjechałem tutaj, żeby rozwiązać tę sprawę, w zamian ty traktujesz mnie jak kryminalistę.
Tom puścił go nagle a Ryan wyprostował się patrząc na niego czujnie. Podniósł jego broń i jednym zwinnym ruchem opróżnił magazynek.
— Czego się boisz? — Ryan wstał i sięgnął po paczkę tytoniu, który trzymał w kieszeni, włożył skręta do ust, odpalił i mocno zaciągnął się dymem, serce nie przestawało mu bić jak szalone. Dotknął palcami lewej strony czoła i rzucił siarczyste przekleństwo kiedy zobaczył na opuszkach ślady krwi.
— Jesteś przewrażliwiony, słuchaj, po prostu pojedź gdzieś i pozbieraj się do kupy — powiedział Waller stojąc obok niego i wyglądając za okno na ciemną ulicę, gdzie para nastolatków pieprzyła się między blokami. Położył Glocka na stole i wytarł dłonie w chustkę. Ryan prychnął pod nosem i uśmiechnął się krzywo co nie uszło uwadze Waller'owi — Posłuchaj uważnie, bo nie jesteś wart aby powtarzać ci to dwa razy. Mamy doprowadzić to śledztwo do końca, wspólnie i musisz mnie o wszystkim informować, czy ci się to podoba czy nie, także, o twoich problemach, natury... Psychicznej. Stwarzasz zagrożenie, jesteś jak pieprzona atomówka!

Ryan wstał gęste krople potu spływały mu z skroni wzdłuż twarzy, a rana zaczęła piec niemiłosiernie. Drżącymi dłońmi zaciągnął się dymem i powoli wypluł gęstą nikotynową chmurę. Według badań właśnie w tej chmurze było więcej rakotwórczych substancji niż w samym papierosie. Ta różnica jednak będzie zawsze znikoma i tak umrze.
— Co ty możesz wiedzieć o moich problemach, Waller? — zapytał jakby sam siebie i spojrzał w jego stronę. Tępy, pulsujący ból z skroni nie ustępował.
— Po co tu przyjechałeś, jeśli ci się tu tak bardzo nie podoba, to wynoś się do siebie! Do ciężkiej cholery! Zamierzasz teraz się nad sobą użalać, zgrywać mazgaja mogłeś przed swoim szefem, ale nie przede mną.
— Jaka relacja łączy ciebie i siostrę denatki Gwen Bone? - Ryan w ogóle nie słuchał, co tamten miał mu do powiedzenia. Uniósł wzrok, i przez chwilę wstrzymał oddech napotykając jego chłodne spojrzenie.

Szczery Ból [Remont]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz