Usiadłam na moście gdzieś między piątą, a czwartą nad ranem. Zbliżał się świt. Wakacyjne słońce okryło promieniami moją twarz. Koło mnie stało piwo - ulubione. W prawej ręce papieros. Wypuszczam dym myśląc ile razy przejebałam szansę na lepsze jutro. Łzy cisną oczy. Miało być dobrze, ale nie jest - nigdy nie dotrwam do takiego stanu kiedy mój umysł poczuje harmonię ze światem. Nienawidzę siebie - szepczę, by nikt nie mógł zaprzeczyć. Czym jestem? Podartą kartką, która unosi się na wietrze próbując odnaleźć szczęście. Życie to puzzle - dostałam same niepasujące kawałki. Zbieram więcej. Powietrze w tym mieście znam za dobrze, choć wiecej mnie w czterech ścianach niż na dworze. Kolejne wakacje. Może ktoś stanie w kolejce na wyjście? Co ty. Chyba do ucieczki. Potrzebuję zmiany - miejsca, ludzi, życia. Po prostu zmian. Ciągłych. Nie mogę stać w miejscu, bo negatywne myśli przejmują kontrolę. Gasnę nad jeziorem. Lepiej dopiję to piwo, bo nie daj boże skoczę.
CZYTASZ
New chapter?
Teen FictionGdy szczęście zniknęło mi sprzed oczu, musiałam wykreować swój własny spokój- cytaty.