x115

2 0 0
                                    

Usiadłam na moście gdzieś między piątą, a czwartą nad ranem. Zbliżał się świt. Wakacyjne słońce okryło promieniami moją twarz. Koło mnie stało piwo - ulubione. W prawej ręce papieros. Wypuszczam dym myśląc ile razy przejebałam szansę na lepsze jutro. Łzy cisną oczy. Miało być dobrze, ale nie jest - nigdy nie dotrwam do takiego stanu kiedy mój umysł poczuje harmonię ze światem. Nienawidzę siebie - szepczę, by nikt nie mógł zaprzeczyć. Czym jestem? Podartą kartką, która unosi się na wietrze próbując odnaleźć szczęście. Życie to puzzle - dostałam same niepasujące kawałki. Zbieram więcej. Powietrze w tym mieście znam za dobrze, choć wiecej mnie w czterech ścianach  niż na dworze. Kolejne wakacje. Może ktoś stanie w kolejce na wyjście? Co ty. Chyba do ucieczki. Potrzebuję zmiany - miejsca, ludzi, życia. Po prostu zmian. Ciągłych. Nie mogę stać w miejscu, bo negatywne myśli przejmują kontrolę. Gasnę nad jeziorem. Lepiej dopiję to piwo, bo nie daj boże skoczę.

New chapter?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz