1

71 7 3
                                    

Harry P.O.V.

Uwielbiam biegać z samego rana. W parkach i na ulicy jest wtedy tak mało ludzi, więc mam pewność, że nie zostanę zauważony. Czasami się zdarza, aczkolwiek jest to wtedy najmniej prawdopodobne. 

Poprawiam czapkę, która zsunęła mi się odrobinę na oczy, uśmiechając się. Czułem się wolny. Dziś mam tyko jeden wywiad, który ma promować trasę, a po powrocie do domu robię małe przyjęcie dla przyjaciół. Bo każdy pretekst jest dobry, aby się spotkać. 

Biorę głęboki oddech, przystając obok jednej z wolnych ławek i opieram dłonie o kolana, pochylając się lekko do przodu. Zdecydowanie zasługuję na chwilowy odpoczynek po wysiłku. Siadam na ławce unosząc lekko głowę i rozglądając się po parku. Oprócz mnie było tu jeszcze starsze małżeństwo, mężczyzna z psem oraz dwie dziewczyny, które żywo o czymś rozmawiały.

Uśmiechnąłem się widząc przebijające się słońce. Było zimno, ale to zdecydowanie dobra pogoda do biegania. Każda pogoda jest dobra do biegania. 

W końcu postanowiłem wstać i ruszyć w drogę powrotną. Do domu spacerkiem miałem około pół godziny, więc postanowiłem się przejść, oraz przy okazji zajść do sklepu po coś na śniadanie. 

Mijam coraz więcej osób, co sprawia, że robię się niespokojny. Naprawdę kocham moich fanów, moją rodzinę, ale nie chcę aby to znów się powtórzyło. Podczas ostatniego biegania na jakie miałem czas, zauważyło mnie sporo osób, które od razu mnie otoczyło. Nie dali mi żadnej przestrzeni, przez co dostałem atak paniki. Okropne uczucie, po tym musiałem się uspokajać przez kilka dni, byłem niespokojny i bałem się, że to znowu się stanie.

Strzepnąłem napięcie z rąk, wyrzucając cały stres z siebie i podszedłem do pobliskiego sklepu. Uniosłem lekko brew widząc skulonego chłopaka niedaleko drzwi. Westchnąłem cicho i podszedłem do niego. Nie mogłem go tak zostawić.

- Hej. Um, nie za zimno na siedzenie pod sklepem? Czekasz na kogoś?

Chłopak wzdrygnął się i uniósł na mnie wzrok, a ja totalnie przepadłem w jego oczach. Pokręcił głową, trzęsąc się z zimna. 

- Może po prostu kupię ci coś ciepłego do picia? I do jedzenia? 

Jak mówiłem, nie umiem zostawić ludzi samym sobie, chciałem choć odrobinę mu pomóc, ponieważ widziałem, że nie jest ubrany na taką pogodę. Chłopak lekko się poruszył, kiwając po chwili głową wyszeptując ciche podziękowanie.

- Jestem Harry, a ty?

- Louis - zagryzł lekko wargę, wciąż omijając mnie spojrzeniem, dlatego przykucnąłem obok niego. 

- Może po prostu zabiorę cię na jakiś obiad, chodź ze mną. Nie bój się, po prostu postawię ci obiad, dobrze?

Louis P.O.V. 

Siedziałem pod sklepem całkiem zamarzając. Chciałem iść do jakiegoś przytułku, ale wszystko było jeszcze zamknięte. Do tego czułem jak bardzo ściska mi żołądek z głodu. Ostatnio jadłem dwa dni temu, ponieważ jakaś kobieta kupiła mi kilka bułek, ser i butelkę wody. Podzieliłem sobie to na kilka dni, niestety taki asortyment nie wystarczy na cały tydzień. Mimo wszystko byłem jej wdzięczny, bo nie musiała się obok mnie nawet zatrzymywać. 

Wziąłem drżący oddech, otulając się szczelniej bluzą. Było bardzo zimno, więc nałożyłem na głowę kaptur. 

- Hej. Um, nie za zimno na siedzenie pod sklepem? Czekasz na kogoś? - usłyszałem kogoś głos.

Był to jakiś chłopak, którego kojarzyłem ale nie mogłem sobie przypomnieć kim jest. Cóż, nie ważne, po prostu pokręciłem głową. Chciałem, aby już sobie poszedł. Nie lubię kiedy ludzie mi się przyglądają jak zwierzęciu w zoo.

homeless || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz