3

76 6 0
                                    

Harry P.O.V.

Obudziłem się dość późno jak na mnie. Zawsze wstaję szybko aby iść pobiegać, dziś  miałem ochotę na lenistwo w łóżku.
Wtedy przypomniałem sobie o moim gościu, co wywołało u mnie uśmiech. Wstałem, przeciągając się i ziewając, wychodząc z sypialni i zmarszczyłem brew widząc otwarte drzwi do sypialni. Zajrzałem do środka i rozejrzałem się. Nikogo nie było w środku.

Westchnąłem i zszedłem na dół, wołając chłopaka. Cisza.

Wszedłem do kuchni i zauważyłem mała kartkę leżącą na stole. Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać.

Hej, H.
Dziękuję ci za tę noc. Niestety nie mogę pozwolić, abyś mnie utrzymywał. Proszę, nie szukaj mnie, nie chcę być na utrzymaniu kogokolwiek, ale jestem ci wdzięczny za chęć pomocy.
Jeszcze raz, dziękuję x.

Skrzywiłem się i zgniotłem kartkę, rzucając nią na stół. Odszedł.

Louis P.O.V.

Napisałem szybko kartkę, kładąc ją na stole i zabierając swoje rzeczy wyszedłem cicho z domu. Jest wcześnie, bardzo wcześnie, ale nie mogłem pozwolić sobie aby Harry obudził się przede mną.

Wiedziałem, że będzie na mnie zły. Nie obiecywałem mu, że zostanę. Jak on to sobie wyobrażał? Zapraszał każdego bezdomnego chłopaka do domu?

Ruszyłem w kierunku dworca, chcąc się trochę skryć przed śniegiem, który zaczął lekko prószyć.
Zawsze lubiłem zimę, bo to oznaczało święta. A święta zawsze były u mnie rodzinne. Tym razem spędzę je sam.

Parę godzin później stanąłem niedaleko szkoły Lottie, bo chciałem ją zobaczyć i porozmawiać. Uśmiechnąłem się widząc dziewczynę wychodząca z budynku, która jak tylko mnie zobaczyła ruszyła szybciej w moją stronę przytulając się. Objąłem ją mocno i pocałowałem w czoło.

- Lou - szepnęła ściskając dłonie na mojej kurtce - co tu robisz?

- Wpadłem pogadać.. tak po prostu.

Uśmiechnęła się. Uwielbiałem kiedy uśmiechali się z mojego powodu.

- Zjemy coś? Ja stawiam. - przytaknąłem.

- Więc.. - spojrzała na mnie, kontynuując - nie wiedziałam, że znasz Stylesa.

- Oh.. oh, ja nie znam go, to znaczy.. kupił mi jedzenie i w ogóle, ale nic poza tym. 

- Wyglądaliście jakbyście byli bliżej - zaśmiała się, kręcąc głową wskazując po chwili knajpkę do której zmierzaliśmy. 

Pokręciłem lekko głową, chcąc wyrzucić z głowy obraz chłopaka. Nie mogłem przestać o nim myśleć i nie wiem czy to przez to, że mi pomógł, czy jest po prostu w moim typie i mi się spodobał. Tym bardziej, że wiem o jego orientacji. A właściwie o braku przypisania jej sobie. 

- A jak w domu? - rzuciłem, aby zmienić na szybko temat. 

Razem z Lottie rozmawialiśmy około godziny. Opowiedziała mi o tym co dzieje się w szkole, o ojcu, który wciąż nie pogodził się z moją orientacją oraz o jej nowym przyjacielu. Ten czas minął bardzo szybko i przyjemnie. Westchnąłem cicho kiedy się pożegnaliśmy, ponieważ musiała wracać do domu i uśmiechnąłem się do niej.

- Jeszcze się zobaczymy, księżniczko. Kocham cię, pamiętaj. I ucałuj resztę ode mnie, dobrze? 

Zniknęła mi po chwili z pola widzenia, więc włożyłem dłonie do kieszeni kurtki jak miałem w zwyczaju, aby odrobinę je ogrzać i wróciłem do parku. Miałem dziś nadzieję na nocleg, bo zdecydowanie nie podobała mi się wizja kolejnej nocy w zimnie. 

homeless || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz