Prolog

635 15 7
                                    


Nika, która wtedy jeszcze była Moniką, leżała sama w szpitalu. Spała, a lekarze mieli masę roboty, więc ją zostawili. Nagle do pokoju wszedł czarny mężczyzna. Jego ruchy przypominały ruchy robota. Miał na szyi identyfikator, ale nie sposób było odczytać co tam jest napisane. Nie widać było skóry; miał czarne rękawiczki, czarną bluzę z kapturem, czarne buty i czarne spodnie. Można by go określić  mianem Pan Śmierć, gdyby dać mu kosę. Słowem był czarnym, strasznym duchem. Wyjął z kieszeni małego robocika, przypominającego komplant. Ten skoczył na główkę małej Niki i wkopał się głęboko, głęboko, do środka czaszki. Nikogo przy tym nie było. Nika spała. 


Felix, Net i Nika oraz Przyciągacze KłopotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz