Akt II

73 6 0
                                    

Domek letniskowy w Alpach

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Waldo wiedział, że musi przeprosić swoją żonę. Zdał sobie sprawę, jak poważnie nawalił przez ostatnie pół roku. Przez ten idiotyczny projekt zaniedbał swoją ukochaną. Co gorsza – nie tylko nią samą, ale też jego maleństwo.

Przypomniał sobie ważną rzecz – spadek po swoim ojcu. Bardzo urokliwe miejsce. Miał zabrać swoją ukochaną właśnie tam, aby spokojnie odpoczęła i była w pełni sił po narodzinach dziecka. Czemu tego nie zrobił? Nadal nie wie.

Przeklęte gołębie.

Zabierze ją tam na weekend. Nie chce już dłużej czekać. Za długo już trwało to wszystko.

~*~

Anthea Schaeffer od zawsze kochała zimę. Zachwycała się każdym opadającym płatkiem śniegu na trawę, krzewy i ogromne drzewa. Często wspominała o wyjazdach do swoich dziadków w dzieciństwie. Po całym dniu rzucaniu śnieżkami oraz lepieniu bałwanów wracała do babci, a tam zawsze czekał na nią ogromny kubek z kakaem. Pachniało zawsze tym samym, ale jednocześnie wyjątkowym zapachem.

Zapachem babcinej miłości.

– Spójrz – mówi ciepło pani Hopper – Jest bardzo podobna do ciebie.

Profesor na kilka sekund zdejmuje okulary. Ma ogromną nadzieję, że żona nie zauważy jego zmęczenia. Na jej głowie było za dużo zmartwień w tak niezwykle ważnym okresie swojego życia. Zasługuje teraz na odpoczynek.

Ale czy ten maluszek pozwoli jej chociaż na chwilę odsapnąć?

Przygląda się, jak jego córeczka śpi. Uśmiecha się, chociaż jest do tego stopnia zmęczony, że nawet na tak prostą czynność próbował znaleźć siłę. Jednak przy tej malutkiej istotce grzechem byłoby nie unieść kącików w górę.

Dziewczynka otwiera oczy i ziewa. Następnie nieporadnie próbuje się przeciągnąć. Gdy widzi profesora, zaczyna się śmiać. Mężczyzna robi to samo. Prawą dłonią gładzi lewy policzek niemowlęcia najdelikatniej, jak tylko potrafi. Nie chce jej skrzywdzić.

– Witaj, Aelito. Wiesz, że jesteś przepiękna? Tak jak twoja mama – mówi ojciec.

Na te słowa dziewczynka kicha na Schaeffera. Anthea uśmiecha się, po czym mówi:

– Chyba się z tobą zgadza.

Profesor nie odpowiada. Zakłada z powrotem swoje okulary. Całuje maleńką dłoń swojej córeczki, a następnie podchodzi do swojej żony. Przygląda się jej. Jest zmęczona, ale mimo tego uśmiech nie znika z jej zadbanej twarzy.

Ona jest teraz jeszcze piękniejsza, niż siedem lat temu. A wtedy już była wyjątkowa.

Wygląda jak zesłany anioł, który dostał jedną misję – chronić Walda oraz małą Aelitę.

Państwo Schaeffer wychodzą na balkon. Córeczka usnęła, więc mogli na chwilę jeszcze tego samego dnia zaczerpnąć górskiego powietrza. Alpy po stronie Szwajcarii już dawno były zasypane śniegiem. Rzeka dawno zamarzła i utworzyła idealnie gładką taflę lodu. W tle świecą się niektóre światła z górskich schronisk, jednak uwagę kobiety przykuwa czerwony lampion w kształcie czerwonego serca.

Waldo obejmuje swoją żonę. Bawi się jej różowymi włosami. Na początku właśnie na ten kolor zwrócił szczególną uwagę. Do dziś sprawiają, że wygląda niesamowicie wśród reszty pięknych kobiet.

– Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś.

– Będziemy tutaj przyjeżdżać częściej – odpowiada profesor.

– Obiecujesz?

– Obiecuję.

Na dworze spada kolejna delikatna warstwa śniegu. Jest środek nocy. Anthea poszła spać obok Aelity – dziewczynka miała dziwny problem z zaśnięciem, nie wiedzieć czemu. Gdy tylko matka zasnęła obok niej, od razu zasnęła.

Jak ona to robi?

Widok śpiącej żony i dziecka przerywa dźwięk SMS'a, Na szczęście nikogo nie obudził. Wiadomość była krótka, ale tylko tyle wystarczyło, aby zdenerwować profesora Instytutu Chemicznego.

„PROJEKT: GOLUBE // 7.8 // X.A.N.A''

Projekt: Gołębie || Code LyokoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz