Akt III

50 6 2
                                    

Główna izolatka projektu

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hopper jak poparzony wbiega do Instytutu Chemicznego wejściem dla personelu. Nawet na chwilę nie mógł zadbać o swoją żonę wraz z niedawno narodzonym dzieckiem. Miał przeczucie, że zostawienie projektu w kluczowym momencie jego działalności będzie ogromnym błędem. Jak to wygląda? Głównodowodzący i pomysłodawca zostawia projekt na ostatniej prostej.

Skrajnie nieodpowiedzialnie. Jak ja sam od dobrego roku.

Ktoś woła go z jednej sali badawczej. Zapewne stażysta, który zgubił się w milionowej papierologii. Nie jeden raz musiał po kolei od nowa świeżym osobom tłumaczyć cel ich zatrudnienia.

– Panie profesorze...

Ignoruje wezwanie.

Poradzi sobie sam, nie ma siedemnastu lat.

– Panie profesorze...

Znowu on. Nie mam czasu na tłumaczenie czegokolwiek żółtodziobom!

– Panie profesorze...

Zdenerwowany Waldo odwraca się, mając zaciśnięte pięści.

– Nie będę pomagać w papierach. Po to ciebie zatrudniłem, żebyś sobie poradził!

– To jest coś ważniejszego – odpowiada zmieszany młodzieniec. Trzęsą mu się ręce, gdy niezręcznie poprawia sobie czarną grzywkę.

Hopper bierze głęboki wdech i mówi:

– Słucham.

– Niech pan profesor usiądzie.

– Słucham!

– Naprawdę, bo pan profesor...

– SŁUCHAM!

Po krzyku swojego szefa stażysta wytrzeszcza przerażony oczy. Nigdy nie zdarzyło się, żeby na kogokolwiek podniósł głos.

A co będzie, jak się dowie...

Stażysta bierze głęboki wdech. Z początku ta wiadomość nie może mu przejść przez gardło, jednak ostatecznie mówi – jak na niego – bardzo spokojnym głosem.

– Zaginął jeden gołąb z izolatki.

Zaginął gołąb z izolatki.

Ciągle słyszy słowa niesfornego stażysty pilnującego porządku w kartotece Instytutu Chemicznego. Nie wie sam, co w tej chwili czuje. Próbuje ustalić jedną cechę obecnego nastroju.

Nienawiść.

Złość.

Smutek.

Przerażenie.

A może... wszystko na raz?

Gdy podnosi głowę, zauważa, że na korytarzu jest sam. Migocze jedynie jarzeniówka, która miała być wymieniona przez elektryków przed jego powrotem z urlopu. Nie sądził, że wróci tutaj tak szybko. Jest do tego stopnia pochłonięty projektem, że nie potrafi bez niego żyć. Odkłada wszystkie swoje prywatne sprawy na bok, żeby każdy szczegół dopiąć na ostatni guzik.

~*~

Wchodzi do izolatki po kilku dniach przerwy. Jego zastępcy w końcu udało się spokojnie znaleźć ekipę sprzątającą, ponieważ wszystko lśni. Podłoga wręcz błyszczy, a cztery stanowiska dookoła wielkiej tuby są przygotowane do kolejnych dni pracy. Zapach różnych środków dezynfekujących drapie jego gardło i kicha dwa razy. Następnie zbliża się do szklanej tuby.

Przejeżdża po czarnej stronie środka izolatki. Każdy kolejny krok stawia ze szczególną ostrożnością. Powierzchnia jest idealnie wygładzona, chociaż chwilami czuje niewielkie grudki, których nawet najlepsza kamera nie byłaby w stanie wychwycić.

Co się z wami dzieje, golubki małe?

Nadal grzecznie stoją w dwóch rzędach. Mające żółte oznaczenie wyżej, a z niebieskim – niżej. Spogląda na każdego zwierzaka, skupiając się na skrzydłach. Żadne ani drgnie.

Doskonale.

Nagle do izolatki wlatuje lekko ubrudzona koperta, która wytrąca Hoppera ze skupienia. Poprawia okulary i podnosi element, który zatrzymał się na szklanej tubie. Otwiera list:

Szanowny Panie Waldo Schaeffer!

Gratuluję doskonałego postępu w dziedzinie fizyki i chemii.

Wiem jednak, że pieniądze to nie wszystko.

A czas ucieka.

Tik tak, tik tak...

Mogę pomóc. Znam doskonałych chemików, informatyków, przedsiębiorców.

Proszę tylko dać mi chwilę.

Chętnie spotkam się w parku, blisko pana doku.

X.A.N...a...

Jeden gołąb porusza skrzydłem, na którym pojawia się tajemniczy znak. Dwa kółka zwykłe, trzecie z prostą kreską ku górze i trójnogiem na dole. Hopper jednak tego nie zauważa. Tajemnicza osoba może mu pomóc wyjść z problemu.

Muszę się zgodzić... dla dobra mojej żony i córki.

Projekt: Gołębie || Code LyokoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz