IV

913 37 3
                                    

*Następnego dnia, 10:30*
Jestem już prawie spakowany. Kończę pakowanie rzeczy, kiedy do mojego pokoju wchodzi Damian.
- Masz dzwonić młody, masz dzwonić - mówi i przyciąga mnie do przyjacielskiego uścisku.
- Pewnie, codziennie stary. Będę sprawdzał czy już poszedłeś spać - mówię żartobliwie.
- Bardzo śmieszne Peter - mówi Damian.
*30 minut później*
- Peter, a nie zapomnisz o nas? - pytają młodsze dzieci.
- Pewnie, że o Was nie zapomnę - mówię i przytulam je.
- Gotowy Peter? - pyta Pan Stark.
- Jasne - mówię i ruszam do wyjścia.
*30 minut później*
Właśnie dojechaliśmy do Avengers Tower. Aż otworzyłem usta ze zdziwienia. Pan Stark tylko się uśmiechnął. Wziąłem swoje rzeczy i poszedłem za nim. Weszliśmy do windy i Pan Stark wcisnął guzik z numerem 42. Szybko przeszliśmy do mojego pokoju.
- Otwieraj - mówi Pan Stark.
Pociągam za klamkę i otwieram drzwi. Moim oczom ukazują się czerwono - niebieskie ściany i sufit(ciekawe dlaczego?). Przy oknie stoi biurko obok łóżko. Na przeciwko łóżka stoi szafka, a nad nią wisi TV. Obok szafki z pilotami i grami stoi szafa. A, zapomniałbym. Na szafce z grami stoi jeszcze konsola. Na przeciwko szafy stoi komoda, a obok komody stoi szafka nocna.
- Zostaw rzeczy. Oprowadzę Cię, żebyś się nie zgubił - mówi Pan Stark.
*2h później*
Właśnie skończyliśmy zwiedzanie. No prawie. Zostało nam jeszcze ostatnie piętro, czyli 60. Wjeżdżamy na nie i winda się otwiera. Zauważam, że jest to salon połączony z kuchnią. Przy blacie siedzą dwie kobiety: jedna rudowłosa, a druga ma ciemnorude włosy. Tą drugą rozpoznaje, bo od około miesiąca widuję ją pod moją szkołą.
- Panie Stark - mówię.
- Tak, Peter? - pyta Pan Stark.
- Jak ma na imię ta Pani w ciemnorudych włosach? - pytam tak, żeby tylko Pan Stark to słyszał.
- Masz oko do kolorów, młody - mówi Pan Stark - ma na imię Natasha.
- No to właśnie ona, tak od około miesiąca stoi codziennie pod płotem mojej szkoły - mówię.
- Romanoff! - woła Pan Stark - uderzyłaś się w głowę czy co? Jak możesz potajemnie obserwować MOJEGO dzieciaka?
- Nie i mogę, bo mi się podoba takie podglądanie - mówi Natasha.
- Dziecko mi wystraszyłaś - mówi Pan Stark.
- Wystraszyłam Cię? - pyta mnie Natasha.
Kiwam przerażony głową. Stanie w tym samym pokoju co Czarna Wdowa jest lekko przerażające.
- A mówiłam Ci, że to nie jest dobry pomysł - mówi rudowłosa.
- Ta mała maruda to Wanda - mówi Natasha. Błagam, zabierzcie mnie stąd.
- Hej - mówi Wanda.
- Cześć. Jestem Peter - mówię.
- Jak się podoba wieża? - pyta Wanda.
- Jest super - mówię.
- Musisz koniecznie poznać chłopaków - mówi Natasha. Ja się chyba ulotnię.
Słyszę jednak dźwięk nadjeżdżającej windy. Po chwili wychodzi z niej dwóch facetów: blondyn i brunet z metalową ręką. Chwila, metalową ręką?
- Cześć Tony - mówi blondyn - kim on jest?
- To jest Peter, dzieciak którego adoptowałem - mówi Pan Stark.
Blondyn aż się zakrztusił kiedy to usłyszał. Muszę stąd spierniczyć. I to jak najszybciej. Brunet poklepał blondyna po plecach i ten przestał kasłać.
- Steve, gdzie Ty byłeś jak była narada, że Tony przedstawia nam dzisiaj dzieciaka? - pyta Natasha. Szybciej, szybciej. Chcę stąd iść. Zaraz, czy ona powiedziała Steve? Mój Boże, Kapitan Ameryka!
Nagle czuję jak ktoś mnie przytula. Po oddechu poznaję, że to Wanda.
- O! Wanda już go lubi - mówi ten brunet.
- To, że go lubię to jest raz. A dwa, próbuję go uspokoić bo przez Was chce stąd uciec - mówi Wanda. Skąd ona to wie, do cholery?
Dostaję po głowie.
- Nie przeklinaj - mówi Wanda. Ona czyta mi w myślach, czy co?
- Tak, czytam w myślach. Od urodzenia - mówi Wanda.
- Mogłabyś przestać to robić? - proszę - to trochę onieśmielające.
- Nie ma sprawy - mówi Wanda.
- Steve, nie odpowiedziałeś na pytanie Natashy - zauważa brunet. Zaraz, gdzieś o nim czytałem. A, no tak. Zaraz, Zimowy Żołnierz?
- Byłem przecież na zebraniu - mówi Steve.
- Fizycznie tak, ale myślami chyba gdzieś indziej - mówi brunet. No jak on miał na imię? John? Jonathan? Barney? Brian? Daniel? Isaac? Jake?
- Peter, wracamy z wycieczki myślowej - mówi Pan Stark.
Szybko wyrywam się z moich myśli.
- Panie Stark? - pytam szeptem.
- Tak? - pyta Pan Stark również szeptem.
- Jak ma na imię ten brunet? - pytam.
- Bucky - odpowiada Pan Stark - a poza tym, mówiłem żebyś mówił do mnie Tony.
- Ok Tony - mówię - Boże, no jasne że Bucky! Peter, Ty kretynie jeden! Jakim cudem zaliczyłeś historię?
- Spoko, nie gniewam się - mówi Bucky.
- Dobra, to chwila. Bucky, Steve, Natasha, Wanda, no i Tony - mówię - to tyle?
- Nie. Jest jeszcze Pietro, Bruce, Clint i Thor - mówi Natasha. Zabierzcie mnie stąd.
- Ogólnie mamy fajną rodzinkę. Dwóch gości z serum superżołnierza, z czego jeden z metalową ręką, rosyjski szpieg i była agentka KGB, wiedźma, która włada telepatią i telekinezą, facet z metalowym sercem, Bóg Piorunów, zielony potwór, najszybszy facet na świecie i facet, który wyceluje co do milimetra - mówi Bucky - innym słowy: Bucky, Kapitan Ameryka, Czarna Wdowa, Szkarłatna Wiedźma, Iron Man, Thor, Hulk, Quicksilver i Hawkeye.
- Dlaczego "szkarłatna"? - pyta Wanda.
- Bo kolor Twoich mocy jest szkarłatny - odpowiada Bucky.
- Nie masz jakichś mocy do kompletu, Peter? - pyta Natasha.
Szybko wybiegam i wpadam do windy i jadę na swoje piętro po plecak.
*Perspektywa narratora*
- Widzisz, przestraszyłaś go - mówi Wanda do Natashy.
- Przecież nie chciałam zrobić nic złego. Lubię go nawet - mówi Natasha.
- Ja w sumie też - mówi Bucky.
- Nie da się go w sumie nie lubić - mówi Steve.
- Poczekajmy chwilę, może wróci - mówi Wanda.
*Kilka minut później, perspektywa Petera*
- Jestem, jestem - mówię wybiegając z windy.
- Co masz w plecaku? - pyta Tony.
Zakładam wyrzutnie sieciowe i wystrzeliwuję sieci w sufit, i podciągam się.
- O! Pająk - mówi Bucky - lubię go.
- Peter, nazwałeś się jakoś może? - pyta Tony - z ciekawości pytam.
- Spider Man - mówię.
- Brzmi trochę jak Iron Man - mówi Steve.
- Nie gniewasz się, że pożyczyłem część nazwy? - pytam Tony'ego zniżając się na sieci.
- Nie, skądże. Wręcz przeciwnie, jestem dumny - mówi Tony.
- Niesamowite. Dzieciak jest tu niespełna 3 godziny, a Ty już jesteś dumny - mówi Natasha.
- Masz jakiś kostium? - pyta Tony.
- W plecaku - mówię.
Tony sięga po plecak i wyciąga z niego mój kostium.
- Pożyczę do obejrzenia. Dzisiaj oddam - mówi.
- Dobrze - mówię.
- Zejdź z sufitu - prosi Tony.
Szybko schodzę z sufitu.
- No dobrze. Możesz już iść. Starczy wrażeń na dzisiaj. Przyszykuj się do szkoły na jutro - mówi Tony.
- Dobrze Tony - mówię, biorę plecak i idę do windy.
Wciskam guzik ze swoim piętrem i jadę. Kiedy dojeżdżam na swoje piętro, idę do pokoju i odkładam plecak. Kładę się na łóżku i patrzę w sufit. Zapowiada się fajnie.

Nowe życie Petera ParkeraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz