*Następnego dnia, 7 rano*
Po szybkim ubraniu się, zszedłem na dół, do kuchni. Zastałem tam Bucky'ego, który pije kawę.
- Hej - mówię.
- Hej - mówi - podwieźć Cię do szkoły?
- Nie trzeba, wezmę autobus - mówię.
- Jakby co, wal śmiało - mówi Bucky.
- Jasne - mówię.
Przygotowuję sobie śniadanie, gdy do kuchni wchodzi Pan Stark, znaczy Tony.
- Hej Peter. Jak zjesz, widzę Cię przy samochodzie i nie ma "ale" - mówi Tony.
- No dobrze - wzdycham.
*30 minut później*
Skończyłem już śniadanie i pognałem na parking, gdzie stało auto Tony'ego. Zauważyłem go stojącego przy samochodzie. Machnął do mnie ręką i wsiadłem do samochodu.
*30 minut później*
Dojechaliśmy pod moją szkołę. Pożegnałem się z Tony'm i wysiadłem z samochodu. Następnie pognałem do szkoły.
- Czy to było auto Tony'ego Starka? - pyta znajomy mi głos.
- Boże, MJ! Nie rób tak - mówię widząc dziewczynę.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie - zauważa MJ.
- A czy po mieście jeździ tylko jedno czarne audi? - pytam.
- W sumie nie - odpowiada MJ.
Ruszamy do szkoły. Dzisiaj naszą pierwszą lekcją jest chemia.
*Kilka godzin później*
Pod moją szkołę zajeżdża niebieskie Audi RS6. Szyba się opuszcza i widzę, że kobieta kierująca autem macha do mnie, żebym wsiadł. Nie chcąc się narażać, posłusznie wykonałem polecenie.
- Zapnij pas - mówi.
Posłusznie zapinam pas i samochód rusza z miejsca.
*20 minut później*
- Już jesteśmy - mówi czarnowłosa.
Postanowiłem zrobić coś bardzo głupiego. Wyskoczyłem z auta i zacząłem uciekać. Agentka zaczęła mnie ścigać. Była bardzo blisko mnie, aż w końcu mnie złapała. Ja jednak okazałem się sprytniejszy i wystrzeliłem w jej ręce pajęczynę. Wstałem, ale zaraz potem świsnęła mnie kula z pistoletu. Na przeciwko mnie stał jakiś facet z przepaską na oku i pistoletem. Trafił mnie w brzuch. Wtedy zaczęło mi szumieć w głowie. Wystrzeliłem pajęczynę, która skleiła mu ręce, zabrałem mu broń i uciekłem.
*30 minut później*
Dotarłem do wieży jak najszybciej się da. Wbiegłem do niej i wpadłem do windy. Wcisnąłem przypadkowy guzik i winda ruszyła w górę. W końcu dotarłem, jak się okazało, na piętro 60. Zastałem tam Bucky'ego i Natashę. Po chwili padłem nieprzytomny na podłogę.
*2h później*
Budzę się strasznie otępiony. Zauważam, że jestem w jakimś białym pomieszczeniu. Po chwili ktoś wchodzi do pomieszczenia. Jest to ta sama kobieta, która mnie "porwała". Zaczynam się wiercić i wyrywać. W końcu wyrwałem sobie kroplówkę. Czarnowłosa podchodzi do mnie i po prostu mnie przytula. Próbowałem się jakoś wyrwać, ale bardzo mocno mnie trzymała. W międzyczasie słyszę jakieś bardzo stłumione krzyki. Nie martwiąc się za bardzo hałasami, oddaję przytulenie. Czarnowłosa jakby tylko na to czekała. Po chwili przestaje mnie przytulać. Dopiero teraz zauważam jej załzawione oczy. Czy ona płakała? Podnosi rękę, z której wyrwałem sobie kroplówkę i cicho wzdycha. Na chwilę wstaje, a po chwili wraca z bandażem.
- Nie skrzywdzę Cię, obiecuję - mówi.
Obmywa mi ranę i bandażuje ją.
- Dlaczego uciekałeś? - pyta.
Nie odpowiadam.
- Peter, zapytałam dlaczego uciekałeś? - ponownie pyta.
- Jak ma Pani na imię? - pytam.
- Wystarczy, że będziesz mówił do mnie Maria - mówi uśmiechając się.
- Dobrze - mówię - skąd znasz moje imię?
- Pracuję z Tony'm. Jestem agentką TARCZY - mówi Maria.
TARCZA, TARCZA. Chwila, coś mi to mówi. Zaraz, co to było?
- A co to? - pytam - jakaś agencja?
- Blisko. Tajna Agencja Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych - mówi Maria.
- Że co? - pytam.
- Agencja antyszpiegowska - wyjaśnia Maria.
- Czyli jesteś szpiegiem? - pytam.
- Tak - mówi Maria - ale w dalszym ciągu nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Dlaczego przede mną uciekałeś?
- Bo się bałem - odpowiadam szczerze.
- Posłuchaj, jakbym chciała Cię skrzywdzić to zrobiłabym to w samochodzie. Chcieliśmy tylko z Tobą porozmawiać - mówi Maria.
- Ale o czym? - pytam.
- Jak mówiłam, pracuję z Twoim tatą. Dowiedziałam się, że Cię adoptował i, że masz moce, i chcieliśmy z Tobą tylko o nich porozmawiać - mówi Maria.
- Nie mam zamiaru być Waszym królikiem doświadczalnym - mówię otwarcie.
- Nie będziesz żadnym królikiem doświadczalnym - mówi Maria - to miała być tylko rozmowa.
- To dlaczego ten pirat do mnie strzelał? - pytam.
- Pirat - parska śmiechem Maria - spokojnie, to tylko Nick Fury - mój szef.
- On mnie postrzelił - mówię - z premedytacją.
- Nie lubi jak ktoś mu ucieka - mówi Maria.
- To nie znaczy, że ma do mnie strzelać. Byłem tylko przerażonym nastolatkiem - mówię.
Tymczasem drzwi się otwierają i wchodzi Nick Fury. W głowie zaczyna mi piszczeć. Wpadam w małą panikę.
- Nick, stój tam. On się Ciebie boi - mówi Maria - Peter, cicho, cicho. Już dobrze.
- Piszczy, piszczy - mówię.
- Co piszczy? - pyta Maria.
- W głowie mi piszczy. Niech się odsunie - proszę.
- Nick, odsuń się. Albo wyjdź w ogóle - mówi Maria - wyjdź!
Nick Fury posłusznie wychodzi i przestaję słyszeć piszczenie.
- Już ok? - pyta Maria.
- Tak, tak - mówię.
- Posłuchaj, tak czy siak muszę z Tobą porozmawiać. Porozmawiamy tylko we dwoje, bez nikogo innego. Jeśli będziesz chciał przerwy, po prostu powiedz. Ja Cię nie chcę męczyć - mówi Maria.
- Ok - mówię.
- Możemy zaczynać? - pyta Maria.
*20 minut później*
Po krótkiej rozmowie Maria zostawiła mnie i wyszła, wcześniej przytulając się do mnie. Zostałem sam w skrzydle szpitalnym i siedziałem na łóżku. Po chwili dołącza do mnie Tony.
- I jak się rozmawiało? - pyta.
- Jest miła - mówię.
- Co nie? Jest fajna - mówi Tony i wzdycha widząc bandaż - musimy Cię zakroplówkować.
*5 minut później*
Dostałem nową kroplówkę i leżałem na łóżku. Tymczasem ktoś puka do drzwi.
- Proszę - mówię.
Do skrzydła wchodzi białowłosy chłopak w niebieskiej koszulce. Kto to jest? Nie znam go.
- Cześć młody - mówi białowłosy.
- Kim jesteś? - pytam.
- Jestem Pietro, brat Wandy - mówi Pietro.
- Dziwne. Nie mówiła o Tobie - mówię.
- Ah, ta siostra. Starszym bratem się nawet nie pochwali - mówi Pietro.
- Jesteś starszy? - pytam.
- O całe 12 minut - podkreśla chłopak.
- Aha - mówię.
- A co? Włosy mnie postarzają? - pyta.
- Tak trochę - mówię.
Pietro wzdycha. Czas minął nam na miłej rozmowie.
CZYTASZ
Nowe życie Petera Parkera
FanfictiePeter Parker to 15-letni młody człowiek, który stracił całą swoją rodzinę. Kiedy miał 5 lat, stracił rodziców, a 2 lata później wujostwo. Od tamtej pory mieszka w sierocińcu. Jego los ma szansę się zmienić kiedy ktoś postanawia go... adoptować.