Harry Pov
- Harry! - Usłyszałem głos swojej matki dochodzący z dołu. Szybko wyszedłem ze swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Szybkim krokiem zszedłem po schodach i udałem się do kuchni, gdzie stała starsza ode mnie kobieta.
- Tak? - Zapytałem. Podeszłem do blatu. Nad nim znajdowała się szafka, z której wyciągnąłem szklankę, by nalać sobie soku.
- Spakowałeś się już?
- Em.. Tak.. Tylko, że.. Chciałbym.. - An spojrzała na mnie delikatnie się uśmiechając. Chyba już wiedziała o co mi chodzi. Podeszła do mnie łapiąc mnie za ramię. Odstawiłem szklankę z sokiem na blat. Przytulając się do niej. Po moim policzku spłynęła łezka.. Tak bardzo nie chciałem wyjeżdżać. Miałem tu tak dużo przyjaciół. Czułem się tu po prostu.. Sobą.
Ale wszystko kiedyś musi się skończyć. - Chciałbym jeszcze się z nimi pożegnać.. Szczególnie z Louisem. Mógłbym? - Odsunąłem się od niej. Posyłając smutny uśmiech.- Oczywiście, że możesz Skarbie, ale wróć szybko. Jutro o 4 wyjeżdżasz, więc musisz się wyspać. - Puściła mi oczko, łapiąc mnie za rękę.
- Dziękuję Ci Mamo. - Powiedziałem. Wziąłem do ręki szklankę, którą przedtem odstawiłem. Wypiłem jej zawartość. Pocałowałem kobietę w policzek. Odbiegłem od niej kierując się do korytarza gdzie leżały moje buty. Szybko się w nie wcisnąłem. Po chwili wyciągnąłem rękę łapiąc za jeansową kurtkę. Wstałem z klęczek. Byłem już gotowy do wyjścia. Podszedłem do drzwi naciskając klamkę i uchylając je. - Pa! - Krzyknąłem.
- Pa.
- A i Mamo, moge pożyczyć samochód? - Cofnąłem się spowrotem zamykając drzwi.
- Weź, kluczyki leżą na stoliku w salonie. - Uśmiechnięty, udałem się w stronę salonu. Wziąłem kluczyki z miejsca, które wskazała mi Anne.
- No to Pa. - Powiedziałem wychodząc z domu. Swobodnym krokiem wszedłem na podjazd gdzie stały samochody. Otworzyłem drzwi wsiadając do jednego z nich. Włożyłem kluczyk, przekręcając go.
Włączyłem radio z nadzieją, że puszczą coś "w porządku". Następnie zapiąłem pasy, wyjeżdżając spod domu.Jechałem już trochę czasu. Nagle usłyszałem kobiecy głos śpiewający piosenkę z radia. Odwróciłem się do tyłu. Patrząc na znajomą mi twarz.
- Cześć braciszku! - Przywitała się ze mną Gem, malując na swojej twarzy ogromny uśmiech. - Myślałeś, że pojedziesz tak beze mnie do mojego chłopaka? -
Tak Gemma chodziła z Tommo co nie do końca mi się podobało, ale skoro byli razem szczęśliwi, to nie zamierzałem tego niszczyć. Byłem i dalej jestem pewien, że Louis potrzebuje kogoś lepszego, bardziej odpowiedzialnego, wrażliwego i wyrozumiałego. A moją starszą siostrzyczkę interesowała tylko zabawa, imprezy, alkohol i to, żeby zaliczyć moich przyjaciół. Z drugiej strony miałem nadzieję, że niski niebieskooki chłopak nauczy jej rozsądku. Modliłem się o to.- Ta.. Cześć. Jadę się z nim tylko pożegnać, więc mogę Cię tam u niego zostawić. - Uśmiechnąłem się ironicznie. Wyłączając radio. Dziewczyna ułożyła się wygodnie nie odzywając się już więcej. Zdecydowanie potrzebowałem chwili Ciszy. Jechaliśmy tak jeszcze chwilę. Nie zdążyłem nawet zaparkować samochodem pod domem państwa Tomlinson. Gem wybiegła z samochodu udając się pod drzwi domu swojego chłopca.
Chwilę po tym jak wyszedłem z samochodu Tommo ucieszył się widząc mnie i moją siostrę. Wpuścił nas do środka wskazując na kanapę.
- Usiądźcie. - Uśmiechnął się. Po czym poszedł do kuchni nastawiając wodę. Prawdopodobnie chciał zrobić dla nas herbatę. Dziewczyna jako pierwsza usiadła na kanapie przybierając wygodną pozycje. Zaraz przy niej usadowiłem się ja. Czułem się dziwnie w towarzystwie Gem, ponieważ chciałem porozmawiać z Louisem na tak jakby osobności i trochę powspominać nasze wspólne życie, ale tak jakby siostrzyczka pokrzyżowała mi plany.
Chwilę później podszedl do nas brunet. Usiadł pomiędzy mną o Gem. Spojrzał na mnie uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Dawno do mnie nie przyjeżdżałeś, coś się stało? - Zapytał. Spuściłem wzrok na dół patrząc na swoje dłonie, próbując ułożyć swoją wypowiedź o opuszczeniu mista jakoś sensowniej.
Czułem jak Louis posmutniał. Złapał mnie za rękę.
- Czyli.. Jednak coś się stało.. - Westchnął podnasząc moja głowę ku górze, bym spojrzał mu w oczy. - Co się stało? - Zapytał i delikatnie się uśmiechnął.
- Wyprowadzam się.. - Złapałem za jego rękę kładąc ją na jego kolanach. - W sensie ja sam się wyprowadzam, więc nie martw się, że Gemma Cię zostawi. - Uśmiechnąłem się ironicznie.
Przysunął się bliżej mnie, po czym złapał mnie za rękę.- I tak będę za tobą tęsknił.. - Przytulił mnie, co natychmiast odwzajemniłem. Gem patrzyła na mnie tak jakby chciała mnie zabić, mimo tego, że wie że ten pojedynek i tak bym wygrał. Jestem od niej silniejszy jako człowiek i jako Wilk.
- Ja za tobą również, krasnalu. - Odsunąłem się od niego puszczając mu oczko. - Dlatego przyjechałem się pożegnać.. I chyba zaraz będę się zbierał. - Powiedziałem powoli wstając z kanapy. Louis wstał zaraz po mnie, spowrotem przyciągając mnie do uścisku.
- Będziesz chociaż pisał?
- Zawsze, Tommo.. - Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy zaciągając się jego zapachem, którego będzie mi brakować. Odsunąłem się od niego. Po czym podeszłem do mojej siostry.
- Pilnuj się i nawet nie próbuj go zdradzić.. Dbajcie o siebie - szepnąłem jej do ucha po czym wyszedłem z jego domu udając się do samochodu.
Wsiadłem do niego opierając się o zagłówek.. Westchnąłem przypominając sobie, to jak po raz pierwszy wszedłem do tego domu i przywitałem się z Jay.
Łza z płynęła mi po policzku. Przekręciłem kluczyki. Zapiąłem pasy. Chwile później wyjechałem spod domu Bruneta. Zmierzałem do Liama, mojego drugiego najlepszego przyjaciela. Pierwszym jest Lou, ale czasem marzę o nim jako kimś więcej...
Payne wiedział o mnie dosłownie wszystko i tak samo ja, wiedzialam o nim wszystko. Na przykład wiedział o tym co czuje do Tommo. Wiedział te, o moich stosunkach z ojcem. Ogolnie wiedział o wszystkim co działo się u mnie w domu.Liam był osobą, której ufałem bez granic. Często się kłóciliśmy, ale to tylko wzmacnialo naszą przyjaźń która i tak trwała prawie od małego. Był przy mojej przemianie w Alphe, której bałem się najbardziej.
On zawsze jest przy mnie kiedy coś nie pójdzie po mojej myśli, kiedy jestem załamany.. Albo kiedy po prostu kogoś potrzebuje. Payne jest po prostu jak mój brat.Raz Liam powiedział po prostu, żebym spróbował sobie odpuścić z Lou.. Czasem zastanawiam się, czy chociaż nie spróbować..
************************************
Trochę krótki hah
Ale ogólnie to moja pierwsza publikowana książka
Mam nadzieję, że jest chociaż troszkę "ok"Do następnego
CZYTASZ
Changes Hurt / Larry ~
Lupi mannariMłody, miły, uczciwy chłopak.. A jednak Alpha i wódz watahy. Musi opuścić swoją rodzinę i przyjaciół i wyjechać do Ojca w sprawach biznesowych. Desmond powierza mu wszystko, ale jednak coś poszło nie tak.. przez co młody Wilk zmienia się...